Rozdział 4.

393 13 11
                                    

Elena

Można to uznać za dar, ale wydaje mi się, że każdy, kto mieszka w więcej osób w jednym miejscu, potrafi rozpoznać kogoś po korkach. Niektóre są cięższe, inne lżejsze i delikatne. Czasami ktoś w charakterystyczny sposób zeskakuje ze schodów, a inna osoba robi sobie na nich przystanek.

Ja miałam podobną zdolność. Przez fakt, że mieszkałam z bratem i jego przyjacielem - potrafiłam rozpoznać kto chce się dobić do moich drzwi od pokoju.
Mała klitka w jakiej pomieszkiwałam, miała swój plus, dla którego ja wybrałam - balkon.
Bezkarne palenie oraz przesiadywanie na nim przez większość czasu sprawiała, ze mimo swojego małego metrażu, pokój był o wiele lepszy niż ten w domu rodzinnym.

Dlatego gdy moja głowa pękała od bólu w jej skroniach i usłyszałam ciche pukanie do białej płyty z metalową klamką, wiedziałam, że to Marco.
Mój brat po prostu by tu wparował.

- Młoda, żyjesz? - usłyszałam po drugiej stronie, a w odpowiedzi jedynie jęknęłam męczeńsko, niewyraźnie formując te dźwięki godowe w wyraz "nie".

Obróciłam się pod ciepła pościelą, którą dla własnego komfortu powinnam przewrócić na drugą, tę chłodniejszą stronę. Niestety moje mięśnie nie był w stanie nawet unieść moich dłoni, a co dopiero całych ramion. Za duży wysiłek jak na osobę na ciężkim kacu.

- Spadam na uczelnie, a Matteo wyszedł biegać. Zamknij się więc od środka. - ponownie odburknęłam jedynie coś niezrozumiałego.
Nie miałam zamiaru ruszyć się z tego miękkiego materaca aż do momentu, w którym moje ciało nie zdobędzie w sobie na tyle samozaparcia, aby powieść mnie do łazienki.

Musiałam sikać.
I to bardzo.
Mój pęcherz był na skraju i w każdej sekundzie mógł wybuchnąć.

Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami, a tuż po tym w całym mieszkaniu nastała cisza. Przyjemna i błoga cisza, która otuliła mnie jak chłodna część pościeli jakiej pragnęłam przy prawie trzydziestostopniowym upale od rana.

Uwielbiałam Włochy. Mój rodzony kraj był przepięknym i malowniczym miejscem, a wiele osób marzyło o tym, żeby być teraz na moim miejscu i spać w białej pościeli prawie w centrum Rzymu.
Ale kurwa te upały...

Nie wiem, jak długo leżałam, bijąc się z myślami i kacem. Miałam ochotę uderzać głową o ścianę, bo ból powodowany zjazdem po narkotykach i alkoholu powoli zaczynał mnie dobijać. Ranił każdą komórkę mojego ciała i dawał jej urlop.

Halo! Ja jej potrzebowałam! To część moich mięśni!

Po jakimś czasie wyciągnęłam dłoń spod ciepłego, miękkiego i bezpiecznego miejsca jakim był mój duży materac, i wsuwając palce na szafkę nocną, złapałam za telefon - w ramach motywacji.
I gdyby nie fakt, że był rozładowany, to może faktycznie udałoby mi się zmotywować.
Zamiast tego odłożyłam go z powrotem z zamiarem zignorowania potrzeby mikcji i ponownie zamknęłam ciężkie powieki.

Wydałam z siebie westchnienie, kiedy jednak pęcherz uznał mój sprzeciw za idealny moment do uderzenia. Skręciłam się z bólu i mimo niechęcią mojego ciała wstałam z łóżka, pędząc do łazienki. Miałam wrażenie, jakby mój brzuch po prostu wykręcał się z bólu, a pęcherz nie był jedynym winowajcą.

Kurwa.

To była moja jedyna myśl, kiedy zamykając się w łazience, musiałam sięgnąć po tampony. Przez częste imprezy w jakich brałam udział, odkąd wróciłam do Włoch, moje okresy stały się nieregularne. Mogłam tu zrzucać na stres czy inne takie bzdety - ale doskonale wiedziałam, że narkotyki i alkohol w dużych ilościach po prostu źle na mnie działa.

Jakby na kogoś to dobrze wpływało...

Z ostrym bólem głowy wyszłam z łazienki, kierując się korytarzem do drzwi wejściowych. Przetarłam zmęczoną twarz, odgarniając przy okazji poplątane pasma włosów.
Jedyną dobra informacją tego dnia był fakt, że z racji zaocznych studiów Marco cały weekend spędza na uczelni, a Matteo miał chyba wrócić na chwilę do domu.

Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz