Rozdział 17.

348 9 5
                                    

Asher

- Pocałuj mnie, proszę.

Miałem dość. Czułem się zagubiony, złamany. Nie miałem pojęcia co dalej, bo jedyna osoba której miałem zagwarantować bezpieczeństwo właśnie stała przede mną i była w cholernym niebezpieczeństwie.

A chciałem tylko poczuć, że znów jest blisko. Że znowu mogę jej zaufać, chociaż to ja straciłem jej zaufanie.
Dlatego poprosiłem ją o to. Po raz pierwszy w życiu poprosiłem kogoś, zamiast tego żądać.

- Zrób to Elena. Po prostu mnie pocałuj. - nalegałem. Wzmocniłem uścisk na jej ramieniu i przyciągnąłem najbliżej, jak tylko mogłem. Nie opierała się.

Stała w moich ramionach, w holu mojego mieszkania i patrzyła wprost w moje oczy.
Ile bym dał, aby móc znaleźć się teraz w jej głowie i przeszukać wszystkie jej myśli.

- Asher... - wyszeptała, a ja odnalazłem w jej oczach zawahanie. Zwątpienie i niechęć.
Nie mogłem pozwolić jej odejść. Pozwolić jej odsunąć się ode mnie i znowu zostawić z rozsypanymi myślami.

- Przepraszam Elena. - wychrypiałem w jej usta, kiedy moja twarz znalazła się dosłownie parę cali od jej. Spojrzenie szmaragdowych oczu wytężyło się na moje słowa. A ja miałem wrażenie, że dziewczyna wstrzymała oddech. - Przepraszam za wszystko, co się wydarzyło i za to co się jeszcze stanie. Nigdy nie powinnaś zostać wciągnięta do tego świata, ale jestem egoistą i pozwoliłem ci na to. I cholernie żałuję tego, że postawiłem siebie wyżej nad twoje bezpieczeństwo. Ale...

- Ale co, Asher? - odezwała się z widoczną pretensją w oczach. Nie chciałem jej już nic tłumaczyć. Chciałem mieć tylko pewność, że znowu jest moja. Albo przynajmniej, że znowu będzie moja.

- Ale jeśli bym mógł, to zgodziłbym się na to drugi raz, tylko by być blisko ciebie.

Byłem cholernym egoistą. Jako dziecko wyzywano mnie od samolubów, a wszystko, co było w moich dłoniach, po prostu stawało się moje. Ot, tak.
Ale Elena dawała mi poczucie człowieczeństwa, które ktoś dawno mi odebrał. To przy niej stawałem się ludzki, czułem i to przez nią chciałem czuć.

Wyczekująco patrzyłem na Russo, której oczy się zaszkliły.
Nie. Nie, nie, nie, nie, nie.
Nie mogła przeze mnie płakać.

- Nie mogę Asher. - odsunęła się ode mnie, przecierając wierzchem dłoni policzek, po którym spłynęła pojedyncza łza. Obraz zamazał się i mnie.
A ja przecież nie miałem w zwyczaju płakać.

Dziewczyna ruszyła w głąb mieszkania, a ja zostałem sam.
Stałem pośrodku korytarza i patrzyłem w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą czułem przy sobie Russo.

Nie mogła. To było oczywiste, czego ja oczekiwałem?

Nie pozwoliłem spaść ani jednej kropli z moich oczu i skierowałem się tuż za brunetką.

- Jesteś przybraną siostrą Kai i tak po prostu, chodzisz sobie w rzeczach Ashera? - głos Agnees był przesiąknięty irytacją i ironią. Przewróciłem oczami, na słowa blondynki.

- Och nie, ja nie... - zatrzymała się w swojej wypowiedzi, kiedy wszedłem do pomieszczenia.

- Ja dałem jej koszulkę, zazdrosna? - wzruszyłem ramionami, podchodząc do kuchennej wyspy. Nie umknęło mi, że mieszkanie było już nieco lepszym stanie niż kiedy tu zajrzałem po przyjściu.

Ale i tak było trzeba tu posprzątać.

- Jaki jest plan? - zapytałem, opierając swoje przedramiona grafitowy blat. Agnees stała zaraz obok mnie, potem kolejno Nicholson Elena, Rick i Maya. Spoglądałem na brunetkę naprzeciwko mnie, która wpatrywała się za to w szklankę wody w swojej dłoni.
Przejechałem językiem po wnętrzu swojego policzka.

Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz