Elena
Gdy bywałam na wyścigach Ashera, prawie ponad rok temu, bałam się wtedy o własne życie.
Raz jechałam jako pasażerka, zostając prawie postrzelona, zgarnięta przez policje - a na sam koniec wywieziona w ciemną uliczkę przez Ashera.
Drugi raz za to byłam przynętą na Raphaela, który - o zgrozo - dał się nam złapać.
Celowałam wówczas do niego z małego rewolweru. Nienauczona wcześniej nawet trzymania poprawnie broni, byłam przerażona, a mój strach żywił tych, przeciwko którym wystawił mnie River.
A teraz miałam pojawić się na nich po raz kolejny, tym razem bogatsza o wiedzę, która mogła uratować mi życie.
- Jesteś pewna, że przekonasz Maye? Kai się nie udało a widać, że dziewczyna potrzebuje pomocy... - plątałam się w swoich słowach, poprawiając torbę na swoim ramieniu. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która stojąc w progu mieszkania, przewróciła oczami, mając już zapewne dość moich wywodów.
- Będzie dobrze El, nie panikuj. - uspokoiła mnie, łapiąc dłońmi moje ramiona. Ścisnęła je i uśmiechnęła się krzepiąco w moją stronę
Skinęłam głową, biorąc jej słowa na poważnie.Przejęłam się sprawą przybranej siostry Nicholson. Od zawsze brzydziłam się wyższością mężczyzn, którzy uważali, że rozłożenie przez dziewczynę przed nimi nóg jest jej jakimś zasranym obowiązkiem.
Nie mogłam nawet o tym myśleć, bo dostawałam kurwicy.- Pomogę jej trochę z nauką, a jutro umówiłam ją prywatnie do lekarza. W razie czego odwołam wizytę. - wzruszyła ramionami, jakby nie było to nic znaczącego. - Zapłacę z własnej kieszeni.
- Och Ags... - podeszłam bliżej i uwiesiłam się na jej szyi. Jej dobroć rozczulała moje serce.
Przyjaźń. Agnees była moją przyjaciółką i byłam za nią wdzięczna losowi. Kochałam ją nad życie i traktowałam jak swoją rodzinę.
A to było tak głupie i irracjonalne, gdyby spojrzeć na taką relację jako osoba trzecia.
Poznałam dziewczynę zupełnie przypadkowo w pierwszych latach szkolnych. Zaufałam jej, gdy pomogła mi zataić przed nauczycielką mój bark mundurka, dając mi swój sweter. Od tamtej pory po prostu od zawsze byłam ja.
Elena i Agnees.
Agnees i Elena.
- Dobra, jedź już. - odsunęła się ode mnie, poprawiając kołnierzyk mojej czarnej polówki. - I dawaj znać czy jeszcze cię nie odstrzelili.
Przewróciłam oczami na jej słowa.
Poprawiłam jeszcze raz pasek czarnej torby jaką wręczył mi Asher i wyszłam z mieszkania, zeskakując z kolejnych schodów na klatce.
Mój stres sięgnął zenitu. Nadszedł dzień, kiedy mój pobyt w USA stał się naprawdę realny. Od paru tygodni starałam się ignorować wszystko, co działo się wokół mnie. Starałam się udawać, przyklejając sztuczny uśmiech, że wszystko jest w porządku. Żyłam normalnie, schematycznie. Spałam, jadłam, starałam się wykonywać obowiązki domowe, czasem jeździłam gdzieś z którymś z diabłów i wracałam do swojego trybu.
Dopiero gdy nadszedł dzień wyścigu, zrozumiałam, co tu tak naprawdę robiłam.
Ukrywałam się.
Zwiałam przed zagrożeniem, którego nie rozumiałam.Otrząsnęłam się z myśli gdy ciepłe powietrze w Santa Monica musnęło moją skórę i przypomniało, mi gdzie jestem.
Od razu ruszyłam do czarnego Dodga, o który opierał się blondyn. Palił papierosa, i rozmawiał z kimś przez telefon
- Skrzynka już tam jest. Przekaż Ian'owi, że widzimy się pod starym wiaduktem w czasie wyścigów. Crabtree będzie na niego czekał z towarem. - usłyszałam, podchodząc bliżej. Nie starałam się jednak być cicho. Asher już po chwili mnie zauważył i przybierając na twarzy swój arogancki uśmieszek, mrugnął w moją stronę. - Jak zawsze Chris. Narazie. - rozłączył się, zaciągając się papierosem. - Gotowa?
Moja relacja z Asherem dalej pozostała jedynie na poziomie dogryzania sobie nawzajem. Oczywistym w naszej relacji było wspominanie w dwuznacznych sytuacjach naszych wspólnych... chwil.
Nie byłam jednak pewna, czy powinnam przebaczyć mu, puścić w zapomnienie nie czy cokolwiek innego.
To, co wydarzyło się rok temu, dalej kryło się gdzieś wewnątrz mnie i nie potrafiłam tak łatwo mu odpuścić.
- Na twój świat nigdy nie będę całkowicie gotowa. - mruknęłam, oddając mu torbę, jaką po chwili wrzucił do bagażnika.
- Nikt nie jest Russo. - wzruszył ramionami, zamykając klapę bagażnika. - W nim się po prostu jest, bez względu na stan gotowości.
Uderzyło mnie w to już na początku mojej wymiany. Ten świat w jakim żył Asher i jaki starał się mi tłumaczyć, nie był sprawiedliwy i wyrozumiały. Jeśli podjąłeś jedną decyzję - reszta waliłą ci się na łeb jak domino.
Efekt motyla w pełnej okrasie.
- Spadamy Russo. - mruknął, wymijając mnie i wsiadając do samochodu po stronie kierowcy.
Westchnęłam jedynie i przecierając twarz dłońmi, skierowałam się do samochodu.
- Po co ja w ogóle z wami jadę? - zapytałam, nie wiedzą, do czego jestem im potrzebna. Miałam pojawić się na wyścigach ze względu na 'coś' co przekazać miła w końcu w transakcji Rick.
Asher wyjechał z podjazdu i włączył się do ruchu drogowego. Z tego co wiedziałam Rick i Kaia wyjechali jego samochodem, bo chłopak miał odebrać dziewczynę od matki. Maya potrzebowała paru rzeczy z domu.
- Mamy pewne podejrzenia i jesteś nam potrzebna, aby je sprawdzić. - chrząknął, zmieniając bieg i skupiając się na drodze.
Spięłam się na jego słowa.
- I jak mniemam w torbie, jaką ci przyniosłam, było 'coś' czym mam się brnić gdyby podejrzenia chciały mnie zaatakować? - posłałam mu długie spojrzenie, na co chłopak lekko poprawił się na siedzeniu. Bawiła mnie jego nieporadność w rozmowach ze mną o tym wszystkim. - Przecież nie jestem głupia.
- Broń jest nam potrzebna. Wiesz, że różne rzeczy dzieją się na wyścigach.
- Wiem. - rzuciłam.
Nie wiem, w którym momencie broń, rozmowy o niej i wizja trzymania jej w dłoni stała się dla mnie czymś normalnym.
- Ale chcę wiedzieć, jakie macie podejrzenia. - dodałam po chwili. - Związane z...
- Blackiem. - dokończył za mnie.
Teraz to ja poczułam się niezręcznie i poprawiłam się na siedzeniu.
Prawdą było to, że dalej miałam z tyłu głowy wspomnienia z konfrontacji z Blackiem. Wiedziałam, że diabły mnie chroniły, zwracając tym samym uwagę właśnie na siebie. Ale czego tak naprawdę chciał Michael? Asher wspominał jeszcze we Włoszech, że Balck może chcieć czegoś od nas wszystkich.
A zwłaszcza od nich.
- Więc... co to za podejrzenia? - denerwowało mnie to, że o wszystko musiałam wypytywać. Miałam nadzieję, że sami zaczną wtajemniczać mnie w swoje sprawy.
Zresztą, choler.a Poza faktem, że z nimi mieszkam, stałam się jedną z nich - to jednak Black jest moim problemem. Naszym, ale z mojego powodu.
- Nie masz co się tym na razie martwić, powiem ci wszystko na miejscu. - spławił mnie. Znowu.
- Jak zawsze. - założyłam ręce na piersi. Prychnięcie jakie wydobyło się po chwili z moich ust, miało pozostać w moich myślach... ale usłyszał je. Widziałam katem oka, jak posyła mi dłuższe spojrzenie i przewraca oczami.
- Nie zachowuj się jak bachor. Nie możesz wiedzieć wszystkiego. - jego ton głodu był ostry i nieprzyjemny. Chłód chłopaka uderzył we mnie bardziej niż jego słowa.
I najpewniej odpuściłabym.
Opuściłabym gdyby te słowa padły w moją stronę rok temu.
Ale Elena sprzed roku już dawno odeszła w zapomnienie, a ja miałam prawo wiedzieć.
- Nie pytam się o wasze interesy, ale o człowieka, który mi groził bronią i chce czegoś ode mnie.
- Od nas. - poprawił mnie.
- Właśnie. Jeszcze lepiej. - zacisnęłam mocniej szczękę. - Od nas. - wycedziłam przez zęby.
- Daj spokój Russo i po prostu rób to, co ci powiemy. - westchnął ostentacyjnie, ponownie zmieniając bieg. - Nie siedzisz w tym świecie i nie zrozumiesz powagi sytuacji jeśli zacznę ci teraz wszystko tłumaczyć.
- Twój argument to od zawsze było to idiotyczne, 'nie siedzisz w tym świecie'. - przy ostatnich słowach uniosłam dłonie i wykonałam znak cudzysłowie w powietrzu, lekko przedrzeźniając głos chłopaka. - Gdybyś chciał mi, chociaż kurwa raz wytłumaczyć wszystko od początku, to bym w nim była i przestałbyś wszystko przede mną ukrywać.
Miałam dość tego, że w momencie kiedy jestem praktycznym centrum wydarzeń - i tak mnie kurwa, wszystko omija.
- To nie jest gra w podchody Elena, i doskonale o tym wiesz. Ten świat jest cholernie niebezpieczny...
- Wiem, Ash! Wiem kurwa, że jest niebezpiecznie! Gdybyś zapomniał, w zeszłym roku zmarł nasz przyjaciel, a ja strzelałam do jakieś obcej dziewczyny w Sezonie! - przerwałam mu, wydzierając się na cały głos w samochodzie. - Doskonale zdaje sobie sprawę ze wszystkiego, co nam zagraża.
- Nie, właśnie w tym jest problem, że nie rozumiesz...
CZYTASZ
Now it's done, My Love #2 [ZAKOŃCZONE]
RomanceDruga część trylogii "Again" Nigdy nie uczyłam się na błędach... Elena zaczęła studia. Wie, że to co wydarzyło się rok temu w Santa Monica jest tajemnicą, jakiej musi dochować. Ale co się stanie, jeśli jej przeszłość sama zapuka do nowo wmurowanych...