Przed Wielką Kolizją nazywałam się Polyxena. Niewiele pamiętam z tego czasu, choć wydaje mi się, że byłam jedną z najjaśniejszych gwiazd. Moja magia nie miała sobie równych. Przemierzałam wszechświat od tysiącleci, aż na mojej drodze stanął chaos. Z całym impetem swej mocy uderzyłam w maleńki świat i przebiłam się do jego jądra. Przez jedną sekundę straciłam kontrolę nad swoją mocą i magia wystrzeliła z mego serca we wszystkie strony, rozrywając ten mały świat na kawałki. Próbowałam przywołać ją z powrotem, ale rozpłynęła się po tym rozbitym światku w ogromnym podmuchu mocy. Przeniknęła przez jego mieszkańców i obie utknęłyśmy tam na dobre. Od tego czasu wołam moją magię, śpiewam nieustającą pieśń by znalazła drogę powrotną do mego serca. Czuję, że ona powoli zbliża się do mnie. Bardzo powoli, niemal niedostrzegalnie.Od kolizji minęło już wiele wieków i miną pewnie kolejne nim znów się spotkamy, lecz będę czekać cierpliwie. Otrzymałam nowe imię. Aluna. Mówią, że wyłoniłam się z chaosu. A moja siła trzyma pozostałe skrawki świata krążące wokół tego, co niegdyś było jego jądrem. Teraz jest tam moje puste serce, rozpaczliwie przywołujące magię, żeby znów je wypełniła.
Skrawki świata również zyskały imiona. Wyłoniły się z chaosu jak ja. Dwa większe, Vehdar i Uthos oraz trzy mniejsze: Rytheia, Yanke, Hannora. Moja magia przenikając przez ten nieznany mi świat nie pozostawiła go bez zmian. Nie tylko rozszczepiła planetę na kawałki, ale też zostawiła nieodwracalne znamię w każdym jego mieszkańcu. Przez setki lat ludzie na poszczególnych skrawkach rozszczepionej planety nie mogli dotrzeć do swoich pobratymców. Oddaleni od siebie miliony kilometrów setki lat żyli w ograniczonych rozerwaniem krainach.
Moja magia wspierała ich w coraz większym zróżnicowaniu, wytwarzając coraz to nowe anomalie. Aż udało im się wynaleźć sposób, by przemieszczać się pomiędzy rozszczepionymi skrawkami.
I odkryli, że różnią się już od siebie może zbyt bardzo by możliwy był pokój między nimi. Odkryli też, że magia nieustannie ciągnie skrawki ku scaleniu. I choć zajmie to jeszcze wieki, ale świat znów będzie całością. Nie odkryli jednak, że wraz ze zjednoczeniem skrawków świata ja z niego odejdę, a wraz ze mną cała magia. Jednak planeta bez żywego jądra nie będzie miała szans na istnienie. Pierwszy dzień mojej dalszej drogi będzie ostatnim dniem ich świata.Nie mogłabym temu zapobiec. A nawet gdybym mogła nie wiem czy bym spróbowała.
CZYTASZ
Tacitia. Królowa Źródła.
FantasyTo opowieść o magii, nierozerwalnej magicznej więzi, niezwykłych przygodach i rodzącym się uczuciu. Tacitia Leniter jest spokojną pracownicą antykwariatu. Choć życie jej nie oszczędza, stara się wieść je spokojnie. Lecz splot niecodziennych wydarzeń...