Niecałe pół godziny później Tacitia przyglądała się uważnie skrzyni, która miała skrywać starą księgę. Dziewczyna została zaproszona do gabinetu księcia Ancila, żeby pozostali wtajemniczyli ją w plan, którego nie udało im się zrealizować w Rythei.
– Co wiesz o Księdze Przeznaczenia? – zapytał Collard, przyglądając jej się uważnie.
– Szczerze mówiąc to nic.
Bracia wymienili twarde spojrzenia. Morgan siedział w fotelu ustawionym w rogu i z ponurym wyrazem twarzy wpatrywał się w dokumenty rozłożone na blacie stolika kawowego.
– Nie mamy pewności, co zawiera, ale mówi się, że dzięki niej można zapanować nad wszystkim. Nawet nad śmiercią. Ktoś musiał ją skraść. Został po niej tylko fragment oprawy – powiedział Ancil i wskazał sfatygowaną, skrzynię, która zajęczała i podskoczyła w stronę Tacitii. Dziewczyna delikatnie położyła rękę na jej wieku i usłyszała cichy pomruk zadowolenia. Ciemne drewno, przetarte tu i ówdzie, zatrzeszczało żałośnie.
– Wiem, wiem… – szepnęła do niej Tacitia z lekkim westchnieniem.
– Mamy nadzieję, że okładka zdradzi ci jakiś szczegół, dzięki któremu będziemy mogli odnaleźć resztę księgi. – Ancil sięgnął do łańcuszka na szyi, na którym zawieszony miał klucz.
– Czemu to jest takie ważne, żeby odnaleźć tę księgę? – zapytała Tacitia.
– Nie powinno cię to interesować – burknął Morcan. Collard posłał mu nieprzyjemne spojrzenie.
– A jednak jeśli mam pomóc, to chcę wiedzieć w jakim celu?
– Mój ojciec umiera – oznajmił poważnym tonem Ancil, a Morcan wstał i niezadowolony zaczął się przechadzać po pomieszczeniu – Kiedyś on był księciem Arrathas. Niestety popadł w konflikty ze zbyt wieloma osobami, utracił tytuł i… – Morcan chrząknął znacząco, więc Ancil na chwilę przerwał, by wymienić z nim twarde spojrzenia. – Różne wydarzenia… doprowadziły do tego, że kilka lat temu zamek został zaatakowany. W wyniku czego zginęły moja matka i siostry, a ojciec został ugodzony sztyletem obłożonym klątwą. Czarna magia zżera go od środka i wyniszcza siły. Liczymy, że Księga Przeznaczenia ma moc odwrócenia działania klątwy.
Tacitia zmarszczyła brwi. Chwilę rozważała te słowa po czym uznała, że nie będzie lepszego momentu, żeby o to zapytać. Zwróciła się bezpośrednio do Morcana.
– Medard nie jest pana biologicznym synem, prawda panie Farkas?
– Nie, jego nazwisko chyba czyni tę sprawę oczywistą – prychnął.
– Czy zaatakował pana jego biologiczny ojciec?
Zapadła cisza i bracia wymienili zaskoczone spojrzenia. Morcan natomiast wlepił wzrok w spokojną twarz Tacitii. Nie był zadowolony z przebiegu tej rozmowy i irytacja powoli brała górę nad jego zachowaniem.
– Zgadza się – wycedził.
– Co się z nim stało?
– To już sprawa Medarda – odrzekł. – Wolałbym też, żebyś nie poruszała tego tematu z moim najstarszym synem. Medard powie ci wszystko, jeśli uzna że powinnaś to wiedzieć.
Sposób, w jaki Morcan nazywał Tenebrisa synem sprawił, że Tacitia zaczęła żywić nieco cieplejsze uczucia do starszego mężczyzny. Skinęła głową na zgodę i przeniosła spojrzenie na Ancila.
– Proszę pokazać mi okładkę, wasza wysokość – poprosiła. Książę Farkas przekręcił klucz i otworzył skrzynię. Tacitia miała wrażenie, że w środku znajduje się coś znajomego, coś co do niej wołało. Śpiewało. W skrzyni znajdowały się dwa drewniane skrzydła, na które była naciągnięta garbowana skóra. W drewnie wyryto inkantacje, ale ewidentnie zostały one przez kogoś przełamane, gdyż runy były wyraźnie wydrapane. Pomiędzy skrzydłami okładki nie było nic. Tacitia jednak wpatrywała się w przedmiot z nieskrywaną fascynacją.
CZYTASZ
Tacitia. Królowa Źródła.
FantasíaTo opowieść o magii, nierozerwalnej magicznej więzi, niezwykłych przygodach i rodzącym się uczuciu. Tacitia Leniter jest spokojną pracownicą antykwariatu. Choć życie jej nie oszczędza, stara się wieść je spokojnie. Lecz splot niecodziennych wydarzeń...