Rozdział ósmy

69 8 0
                                    


Amy

Rodzice nie skomentowali mojego późnego powrotu. Mama uśmiechnęła się tylko leciutko i uniosła kciuk do góry, gdy skrzyżowały się nasze spojrzenia. Nie chciałam psuć wieczoru, ale jutro. Jutro porozmawiam z mamą, opowiem jej jak się czuję. Dzisiaj chciałam cieszyć się chwilą. Ledwo przekroczyłam próg swojego pokoju, a już usłyszałam kroki na korytarzu. Nie zdążyłam policzyć nawet do trzech, a do pokoju wkroczył wkurzony Truman. Chociaż wkurzony, to było mało powiedziane. On był wściekły.

-Co z nim robiłaś? – Wycedził każde słowo, które do mnie wypowiedział.

-A co cię to obchodzi? – Zapytałam zdumiona. Od kiedy interesowało mojego brata moje życie osobiste?

-Jestem twoim bratem, mam prawo wiedzieć. – Odezwał się nieco ostrzej. Co tylko mnie rozjuszyło.

-Jeśli jesteś moim bratem. – Zaczęłam. – To, gdzie byłeś, gdy cię potrzebowałam? Dlaczego wybrałeś Chrisa, a nie mnie?

-Chciałem z Tobą porozmawiać... - Skomentował. – Ale bolało mnie, to co widzę. Nie mogłem patrzeć na Twoje cierpienie. Na ten ból, który miałaś wypisany na twarzy.

-Więc co, stchórzyłeś? – Dogryzłam mu, zaciskając usta w wąską linię.

-Nazywaj to jak chcesz. – Powiedział ostrożnie. – Ale nie zadawaj się z Harringtonem.

-Będę zadawać się z kim chcę Truman. – Odpowiedziałam.

Brat nie popatrzył już na mnie i nie odezwał się, wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Złość buzowała mi w żyłach. Ja go zabiję, ale nie dzisiaj. Obiecałam sobie, że ten dzień ma być spokojny, nic go nie zepsuje. Nawet mój głupi i zawistny brat. Złapałam za telefon, musiałam zadzwonić do Rebeki. Ale gdy odblokowałam telefon zobaczyłam kilka wiadomości na grupie, w której byłam ja, Yun i Rebeka.

Rebeka

Potrzebuję apteczki ratunkowej! Na wczoraj!

Za kilka sekund doszły trzy płaczące minki. Okey, to nie brzmiało dobrze. Zebrałam swoje rzeczy i zbiegłam na dól do salonu. Rodzice dalej siedzieli i oglądali serial.

-Mamo, potrzebuję podwózki do Rebeki. Coś się stało, muszę do niej jechać. – Rzuciłam spanikowanym tonem.

Nie zadawała zbędnych pytań. Złapała kluczyki, ubrała się i zawiozła mnie do przyjaciółki. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak podle traktowałam mamę. Ona robiła wszystko o co prosiłam, a ja nie mogłam poświęcić jej kilku minut na krótką rozmowę.

-Mamo... - Odchrząknęłam. – Kocham cię. Najmocniej na świecie. Przepraszam, że zachowywałam się jak ostatnia egoistka. – Wstyd ogarnął moją duszę. Co ja najlepszego wyprawiam?

-Chciałabym móc powiedzieć, że rozumiem twoje postępowanie. – Pokręciła ze smutkiem głową. – Ale nie rozumiem, chcę jednak poznać powody, dlaczego tak się zachowywałaś. Może nie dzisiaj, może nie jutro. Ale pamiętaj, że ja i tata nie jesteśmy twoimi wrogami. Pragniemy twojego szczęścia.

Pokiwałam głową, na znak, że rozumiem.

-A i jeszcze jedno. – Dodała mama. – Następnym razem zaproś tego chłopca do domu. Z chęcią bym go poznała. – Gdy to powiedziała, rzuciła bieg i odjechała. Zostawiając mnie osłupiałą pod domem Rebeki. Oj sprawy, przybrały nie taki obrót jakbym chciała. Dobra, ale to nie pora, aby o tym myśleć. Rebeka mnie teraz potrzebowała.

Byłam na tyle częstym gościem w domu mojej przyjaciółki, że miałam własny klucz do domu, ale rzadko wykorzystywałam ten przywilej. Dzisiaj jednak nadarzyła się okazja, aby go wreszcie użyć po raz pierwszy.

Na ścianach wisiało bardzo dużo zdjęć z okresu dzieciństwa Rebeki. Za każdym razem, gdy przychodziłam tutaj, nie mogłam się nadziwić tym fotografiom, na pierwszy rzut oka widać było, że rodzice kochają swoją małą córeczkę. Mama Rebeki była Koreanką a tata Amerykaninem, więc moja przyjaciółka jak na dobrą córkę przystało odziedziczyła wygląd po mamie, a charakter po tacie.

-Amy! – Zawołała mnie Yun. – Pospiesz się!

-Już idę! – Yun wyrwała mnie z zamyślenia. Przez chwilę zapomniałam po co się tutaj znalazłam. Amy, czas wziąć się w garść! Oprzytomniej dziewczyno! – Pomyślałam.

Wpadłam do pokoju Rebeki jak tornado. Zastałam przyjaciółkę w kiepskiej kondycji fizycznej. Mój wzrok zatrzymał się na rozmazanym makijażu i zaczerwienionym nosie.

-Co się stało? – Zapytałam przerażona. Moja przyjaciółka rzadko kiedy płakała. Ostatnim razem zapłakaną widziałam ją na filmie Kraina Lodu, gdy Anna zamieniła się w bryłę lodu.

-On.. – Zawyła Rebeka.

-Jaki on? – Spojrzałam pytająco na Yun. Ta, tylko wzruszyła ramionami.

-Wiem, tyle co ty. – Odparła zmartwiona. – Znalazłam ją już w takim stanie.

Wzięłam waciki i płyn micelarny, musiałam zmyć resztki makijażu z ślicznej buzi Rebeki.

-Czy ja jestem dziwna?

-A skąd ci to przyszło do głowy? – Sarknęłam zaskoczona. – Ktoś ci tak powiedział?

-To nie tak. – Zaczęła się jąkać. – On.. – Spróbowała ponownie moja przyjaciółka. Ale gdy tylko zaczęła mówić, dostała kolejnego napadu płaczu.

-Nie wiem co powiedział ci ten cały On. Ale nie możesz przez niego płakać. Ty? Płacząca przez faceta? To takie do ciebie nie podobne! Jesteś najbardziej silną dziewczyną jaką znam. – Rebeka spojrzała na mnie i zaśmiała się cierpko. – Wiem, że w ostatnim czasie nie byłam najlepszą przyjaciółką, ale już przy tobie jestem. I nie opuszczę cię. Obiecuję ci także solennie. – Przyłożyłam rękę na wysokości serca. – Znajdę tego twojego tajemniczego chłoptasia i powiem mu co o nim myślę. Nikt nie będzie doprowadzać do płaczu mojej najlepszej besties. – Na moje słowa Rebeka zaśmiała się przez łzy.

-Kocham cię Amy. – Wyszeptała Rebeka i przytuliła mnie mocno.

-Ja ciebie też kocham. I nie dam cię skrzywdzić. Nigdy. – Obiecałam.

Po chwili Yun dołączyła do nas i zaczęłyśmy oglądać najbardziej smętną komedię romantyczną. Moje myśli jednak krążyły wokół chłoptasia, który doprowadził do łez Rebekę. Musiał być kimś ważnym, skoro moja przyjaciółka tak bardzo się przejęła tym co powiedział. Głowiłam się jednak nad tym kim był tajemniczy On i jak miałam go znaleźć?

''Between Us''Where stories live. Discover now