Rozdział jedenasty

68 6 0
                                    


Amy 

To było szaleństwo. Miłe i odmienne. Zostawiłam za sobą Trumana, który coś do mnie krzyczał, gdy uciekałam. Teraz on nie był ważny, w tej chwili nie chciałam przejmować się konsekwencjami. Pragnęłam cieszyć się chwilą.

Usiadłam wygodnie na piasku i przyglądałam się wzburzonemu morzu, które obmywało brzeg plaży. Było tutaj tak spokojnie, pomyślałam, że mogłabym tu zostać na zawsze.

-Hipnotyzujący widok. Prawda? – Odezwał się Aaron, podając mi czekoladowego shake. – Mógłbym tu zamieszkać. – Rozmarzył się. – Gdy już będę bogaty, kupię dom z widokiem na morze.

-Dlaczego akurat morze? A nie góry? – Zapytałam sącząc swój napój.

-Morze skrywa setki tajemnic. Nie wiemy co jest tysiące kilometrów pod wodą. Skąd wiemy, że nie żyją tam potwory, które powinny wyginąć miliony lat temu? Czy jesteśmy pewni wszystkiego? Czy wierzymy tylko w to co jest namacalne?

-A skąd wiesz, że kogoś kochasz? Miłości nie da się dotknąć. – Odbiłam piłeczkę.

-Można ją zobaczyć. Ona jest wokół nas, nawet gdy nie zdajemy sobie sprawy. Czasami... - Aaron zrobił krótką pauzę. Jak mniemam, myślał nad doborem słów. – Jesteśmy tak zapatrzeni w siebie i innych, że nie dostrzegamy miłości, którą ktoś chce nam podarować. – Z każdym wypowiedzianym słowem, jego głos cichł coraz bardziej. Co on ukrywał?

-Kochałam Chrisa... myślę, że dalej go kocham. Wszystkie pierwsze razy miałam z nim. Mieliśmy wszystko zaplanowane od A do Z. I co? Do czego doprowadziła mnie ta miłość? Moje plany runęły, niczym domek z kart. A ja zostałam sama... nie wiedząc w którą stronę się udać..

-Jakie one były? Te plany. – Uściślił Aaron.

-Chcieliśmy zostać w Kalifornii, mieliśmy obydwoje studiować na Berkeley. On miał iść na ekonomię a ja na dziennikarstwo. Po studiach planowaliśmy kupić mały domek na przedmieściach miasta, w jakiejś zacisznej okolicy. A po pracy Chris miał dawać koncerty w kawiarniach. – Zaczęłam mówić, nie patrzyłam na Aarona. Mój wzrok utkwiony był w morzu. Nie chciałam, aby widział, jaki ból sprawia mi mówienie o tym. – Taki był nasz plan.

Czułam na sobie wzrok Aarona. Nie chciałam, aby teraz na mnie patrzył. Nie w takim stanie, w jakim znajdowałam się teraz.

-Co? – Wymamrotałam pod nosem.

Aaron w dalszym ciągu nie odrywał ode mnie wzroku. Jakie były jego myśli? Za chwilę miałam się przekonać.

-Nie obraź się dzwoneczku. Ale zadałaś kiedyś sobie pytanie, czy to są na pewno twoje plany? Zawsze myślałem, że będziesz mierzyć wyżej. Że wyjedziesz stąd i będziesz studiować na jakimś Yale czy innej ekstrawaganckiej uczelni. – Na początku myślałam, że żartuje, ale z każdą kolejną minutą, utwierdzałam się w przekonaniu, że on mówił całkowicie poważnie. – To co powiedziałaś... to takie nudne. Wręcz nie podobne do ciebie. Czy ty kiedykolwiek coś napisałaś? Czy pisanie cię satysfakcjonuje?

Pytania, które zadawał mi Aaron były trafne. Jak miałam mu się przyznać, że nie chciałam pisać, a pomysł z dziennikarstwem podsunął mi Chris. A ja uczepiłam się go, bo nie miałam lepszego pomysłu na siebie?

-To co powiedziałaś, pasuje do Chrisa. On zawsze był nerdem. – Rzucił z przekąsem Aaron. – Ty jednak, powinnaś znaleźć swoją drogę, którą chcesz podążać.

-Od kiedy zrobił się z ciebie taki filozof? – Powiedziałam żartobliwie, nie chcąc przyznać, ile racji jest w słowach siedzącego obok mnie blondyna. – A co z Tobą? Co ty chcesz robić?

-Hmm. To tak, pójdę pewnie na Oxford, na wydział prawa. O ile się dostanę. – Aaron uśmiechnął się zawadiacko. – Po studiach przejmę kancelarię taty, znajdę sobie jakąś biedną dziewczynę, która będzie musiała ze mną wytrzymać do końca życia i ożenię się z nią.

To co usłyszałam od Aarona to była wyuczona regułka. Gdy mówił o swojej przyszłości, nie widziałam tych radosnych iskierek w jego oczach.

-Nie chcę słyszeć o planach twojego ojca, względem ciebie. – Oznajmiłam ostro. – Chcę usłyszeć to, o czym ty marzysz.

Aaron popatrzył na mnie, lustrował każdy skrawek mojej twarzy. Na dłużej zatrzymał się na ustach. Moje serce zabiło szybciej. Czy powinnam tak zareagować?

-Chciałbym poświęcić się koszykówce. Uważam, że mam talent. I predyspozycje. – Pokręcił głową. – Ale nigdy nie mamy tego czego chcemy.

Między nami nastała cisza, słychać było tylko szum fal. To była ważna chwila. Zwłaszcza dla mnie. Uświadomiłam sobie, że Aaron miał skrzywdzoną duszę, którą chował przed światem. Ale z jakiegoś powodu podzielił się ze mną, kawałkiem swojego małego świata. Tego dnia między nami zaszła jakaś zmiana. Żadne z nas jeszcze nie wiedziało, że to początek czegoś nowego. Ważnego i Wielkiego. 

''Between Us''Where stories live. Discover now