Amy
Wrzesień pamiętam jak przez mgłę. Co piątek chodziłam do biblioteki pomagać profesorowi Lupinowi, polubiłam spędzać z nim czas. Piątkowe popołudnia, które miały być karą zamieniły się w przyjemne debaty o filmach, książkach i polityce. Od ostatniego mojego spotkania z Aaronem, nie rozmawiałam z nim dłużej, niż to było potrzebne. Schodził mi z drogi i przestał zaczepiać. Co było mi na rękę, dzięki temu stałam się niewidzialna. Do szkoły zaczęłam jeździć autobusem, minimalizowało to widzenie się z Chrisem, który zaczął jeździł do szkoły samochodem, zabierając po drodze Trumana. No cóż, mi został autobus albo podwózki z Rebeką, która wiecznie się spóźniała. Wiadomo, że wybrałam to pierwsze. Nienawidziłam się spóźniać.
-Amy, co myślisz o tym pomyśle? – Zwróciła się do mnie Yun. Dziewczyna była z wymiany międzyszkolnej i na ten czas zamieszkała w domu Rebeki.
-Przepraszam, zamyśliłam się. Mówiłaś coś? - Popatrzyłam na przyjaciółkę, która wymachiwała mi ręką przed nosem.
-Tak, że zachowujesz się jak dziecko. Z nikim nie rozmawiasz. Nie uśmiechasz się. Przestałaś być dawną sobą a to mnie martwi.
-Nie zachowuje się jak dziecko i rozmawiam, tylko z ograniczoną ilością osób. – Burknęłam pod nosem.
-Wiem, że Trumana też olewasz. Zapomnij o tym nędznym grajku Chrisie i spójrz na plusy bycia singielką.
Trumana nie olewałam, jak zgrabnie obijałam. A o Chrisie nie tak łatwo było zapomnieć. Był w końcu miłością mojego życia.
-Gdzie idziesz?! – Zawołała za mną Rebeka.
-Zjeść śniadanie w spokoju. - Odwarknęłam wstając
Kochałam Rebekę. Była moją najlepszą przyjaciółką i bratnią duszą. Ale musiała dać mi czas na oswojenie się z myślą, że nie ma już mnie i Chrisa. I, że jestem sama ja. A zamartwiała się gorzej niż moja własna matka. Założyłam słuchawki i puściłam piosenkę Nikki Lane. Ostatnio maniaczyłam „Gone, gone, gone", fenomen jak dla mnie. Nie uszłam za daleko, bo wpadłam na czyjeś plecy. Już miałam przeprosić i iść dalej kiedy zauważyłam, że wpadłam na Aarona.
Boże mniej mnie w swojej opiece. – Pomyślałam i próbowałam odwrócić się na pięcie, niestety Aaron mnie zauważył.
-Właśnie o tobie myślałem, a ty spadasz mi prosto z nieba!– Oznajmił i zarzucił mi rękę na ramię. Co jest?
-Co ty bredzisz? – Nie miałam humoru do żartów.
-Używasz gąbek? Do mycia ciała? – Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Co? Uderzyłeś się w głowę, jak spałeś? – Teraz trochę byłam zaniepokojona.
-Bo ja nie używałem, aż do teraz. Wiedziałaś, że gąbki są dwustronne? Mają gładką i miękką część, ta druga służy do masażu skóry. Przy okazji pozbywasz się martwego naskórka, a fajną alternatywą do gąbki jest myjka. – Wyglądał na naprawdę zainteresowanego tematem.
-Czego się naćpałeś? – Jego gadka była bez sensu, myślałam, że dał mi już spokój i nie będzie więcej mnie zaczepiać, ale byłam naiwna jeśli tak myślałam. – Od kiedy jesteś takim znawcą gąbek?
-Od kiedy mój młodszy brat, ma na ich punkcie fioła. – Skomentował
-Czekaj, ty masz brata? Od kiedy? - Czy dzisiaj mnie coś jeszcze zdziwi?
-Od trzech lat. - Odparł Aaron.
Chodziłam z Aaronem do podstawówki, gimnazjum i teraz byliśmy w jednej klasie w liceum. Każdy kto go znał wiedział, że gdy miał dziesięć lat stracił mamę i brata w wypadku samochodowym. Dzień ich pogrzebu pamiętam bardzo dobrze, nie wiedziałam wtedy co się dzieje, wiedziałam tylko, że Aaronowi jest bardzo smutno. Podeszłam wtedy do niego i próbowałam go jakoś pocieszyć, przytulił mnie i złapał za rękę, nie chciał puścić. Mama musiała oderwać mnie od niego. Teraz gdy tak o tym myślałam, zdałam sobie sprawę, że nie zawsze się ze sobą kłóciliśmy. Był okres gdy nawet byliśmy dla siebie mili, tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam jeszcze jednego stopnia, zrobiłam za duży krok i prawie się przewróciłam, podtrzymała mnie dłoń, która okazała się należeć do Aarona. Uśmiechnął się do mnie, nie puszczając mnie, nie podobała mi się ta kolej rzeczy.
-Harrington, puść moją siostrę! – Usłyszałam krzyk mojego brata, jeszcze jego tutaj brakowało. Zerknęłam przez ramię, w moją stronę kierował się Truman z Chrisem. Bolał mnie fakt, że mój brat nadal kumplował się z moim byłym, wybrał jego a nie mnie. A to potrafiło zdołować, dlatego też chyba przestałam się do niego odzywać. Potrzebowałam czasu i przestrzeni, a on zbyt bardzo przypominał mi wspólne chwile z Chrisem.
-Nie. – Odkrzyknął Aaron, cały czas patrząc na mnie.
Przez miesiąc udawało mi się wszystkich olewać i nie zwracać uwagi na siebie, a teraz wszyscy na korytarzu się na mnie patrzyli. Nie chciałam tego, w tym momencie pragnęłam zapaść się pod ziemię.
-Puść mnie, wszyscy się na nas patrzą. – Wyszeptałam, próbując wyrwać ramię z uścisku Aarona.
-I niech się patrzą. W czym widzisz problem?
Na to pytanie nie potrafiłam odpowiedzieć, musiało także minąć dużo czasu zanim zrozumiałam sens słów Aarona.
YOU ARE READING
''Between Us''
Ficțiune adolescențiSkąd mamy wiedzieć co i kiedy jest nam pisane? Amy zaczyna ostatnią klasę, ma zaplanowane wszystko od A do Z, może nawet zbyt skrupulatnie. Ma chłopaka, z którym planuje przyszłość, przyjaciół z którymi chce spędzić ostatnie miesiące na świetnej za...