Camila siedziała w samochodzie przed domem Lauren, zbierając myśli nad tym co powie.
"Dobra, pójdę zapukać do drzwi i powiem jej, że przepraszam, a potem podaruję jej kwiaty i jedzenie. Dasz radę" powiedziała sobie Camila.
Głęboko westchnęła i wypuściła powietrze, sięgnęła po kwiaty i plastikową torbę wypełnioną jedzeniem.
Wyszła z samochodu i nagle poczuła się jak nastolatka w liceum, gotowa wyznać swoje uczucia osobie, którą lubi. Boże, to było tak ekscytujące, mimo że miała tylko przeprosić.
Camila wspięła się na piętro, gdzie mieszkała Lauren. Doszła do drzwi i modliła się o to, żeby tego nie zepsuć. Miała już pukać, ale zawahała się.
"Okay, dasz radę. Przygotowałaś się." Camila uspokajała się.
Camila zapukała do drzwi, a jej serce zaczęło mocno bić. Nigdy nie była taka zdenerwowana jak teraz.
Drzwi otworzyły się, ukazując senna dziewczynę o zielonych oczach, a serce Camili zaczęło bić szybko na widok dziewczyny.
"Camila, co ty tu robisz? Myślałam, że zgadzałyśmy się na odrobinę przestrzeni." Lauren powiedziała, patrząc na dziewczynę o brązowych oczach, która trzymała w ręce plastikową torbę i kilka kwiatów, co Lauren uważała za urocze, ale nie mogła zrozumieć, dlaczego Camila nie potrafiła jej dać jej trochę przestrzeni.
Camila otworzyła usta, żeby powiedzieć to, co miała przygotowane, ale nagle zamilkła. Przełknęła ślinę i westchnęła.
"Wiem, przepraszam. Chciałam tylko przeprosić za zakładanie tych rzeczy. Miałaś rację, absolutnie nie miałam prawa mówić ci, jak masz reagować i ciągle wspominać o Bradzie. Powinnam była zapytać, czy coś się dzieje, zamiast z góry zakładać. Przepraszam." Camila powiedziała, czekając na odpowiedź od Lauren.
"Camila... wybaczyłam ci od chwili, gdy zobaczyłam, jak zbladła ci twarz i przeprosiłaś wczoraj wieczorem. Ale dlaczego? Dlaczego byłaś tak zła na widok Brada i mnie?" Lauren zapytała.
Camila uśmiechnęła się do Lauren, słysząc że, dziewczyna jej wybaczyła, ale potem zawahała się przed powiedzeniem jej, dlaczego była tak wściekła. "Ja... ja byłam- byłam zazdrosna." Camila nieśmiało przyznała.
"Nie bądź zazdrosna, Camz. Gdyby Brad wcześniej zapytał mnie o tę galę, odrzuciłabym jego propozycję i poszłabym z tobą." Lauren powiedziała, łapiąc policzki Camili, co sprawiło, że twarz Camili natychmiast stała się czerwona.
"Ja... przyniosłam ci kwiaty i jedzenie." Camila nieśmiało powiedziała, a Lauren uśmiechnęła się na ten uprzejmy gest ze strony Camili. Poczuła, jak motyle zaczynają latać w jej brzuchu.
"Więc myślałaś, że możesz przeprosić przychodząc tu z kwiatami i jedzeniem, i że wszystko będzie dobrze?" Lauren zapytała, a Camila natychmiast zastygła w bezruchu. Nie spodziewała się, że Lauren zada jej to pytanie.
"E-eh, tak..." Camila zobaczyła, jak brew Lauren się marszczy, i szybko zmieniła swoją odpowiedź. "-eh, nie, wcale nie."
Lauren uśmiechnęła się i oddaliła się od Camili o krok.
"Kiedy powiedziałam, że potrzebuję od ciebie trochę przestrzeni, nie... nie kłamałam, Camz. Po prostu potrzebuję czasu na przemyślenie. Dlatego nie odpisałam na twoje wiadomości." Lauren powiedziała z lekkim smutkiem na twarzy.
"Pojawiasz się u mnie na progu i dajesz mi kwiaty i jedzenie, ja naprawdę...nie mogę tego przyjąć, Camz. Bardzo miło z twojej strony, że to dla mnie przygotowałaś, ale nie mogę tego przyjąć." Lauren dodała, patrząc na kwiaty i plastikową siatkę.
CZYTASZ
Wrong Taxi Number-[Camren]
FanfictionOpowiadanie nie jest mojego autorstwa! Autor- @cabeYolights - Lauren wyjęła telefon i w stanie upojenia alkoholowego niezdarnie przeszukiwała swoje kontakty w poszukiwaniu numeru na taksówkę (którego nigdy wcześniej nie użyła, ale zapisała w telefon...