- Gdzie jestem? - Spytałam budząc się. Widzę światła... Dużo świateł...
Po chwili mój wzrok się wyostrza.
Patrzę w sufit.
- Co to za miejsce? - Rozglądam się. Jakieś meble, telewizor, stolik. Sama leże na kanapie. Przecieram oczy. Nade mną stoi dwójka chłopaków. - Kim jesteście?
- Jestem Jack Wejker, a to mój brat Jim - Powiedział podając mi żółty kubek z ciepłą herbatą.
- Yyyy.... Wyglądacie zupełnie identycznie - Zauważyłam - Jesteście bliźniakami?
Skinęli głowami. To wiele wyjaśnia. Moment! Przecież dzisiaj już ich widziałam. Chyba, że to było wczoraj. - Trochę straciłam poczucie czasu.
- A ty kim jesteś? - Spytał któryś z nich siadając obok mnie.
- Nazywam się Setsuna. - Odparłam lekko się uśmiechając.
- Setsuna... - Powtórzył w zamyśleniu chłopak. - Skąd się tu wzięłaś?
- Ja... Nawet nie wiem gdzie jestem?***
Przewróciłem oczami. Eh...
Delikatną posturę Setsuny zdobiła luźna, jasnofioletowa bluza oversize z malutkim białym króliczkiem nadrukowanym na lewej stronie i ciemne jeansy. Dziewczyna ma urodę przypominającą jednocześnie dziecko i dorosłego. Z jednej strony wydaję się beztroska i radosna, a z drugiej cechuje się niezwykłą powagą i skupieniem.
- W naszym domu - Odpowiedział Jim rozkręcając i skręcając długopis.
- Aaaa... Tak, to wiele wyjaśnia... - Uznała upijając łyk herbaty. Zdaję się, że jest dużo bardziej ufna, niż powinna być. Zupełnie nas nie zna i bez najmniejszych podejrzeń pije to co jej się podaje.
- Skąd pochodzisz? - Spytałem spoglądając w jej błękitne oczy.
- Jestem z... ...eee... Cóż, to dość ciężko wyjaśnić... - Rzekła stukając palcami w kubek.
- Zawsze możesz spróbować - Odparł Jim opierając się o fotel - W końcu w dość niewytłumaczalny sposób się tu znalazłaś.
- Cóż... Urodziłam się w Solis - Odpowiedziała - W dawnym mieście światłości. Kilkanaście lat wcześniej zanim nastąpiły ciągnące się dni ciemności i... zanim byłam zmuszona opuścić swój dom.
Zamilkła.
Zupełnie nie rozumiem. Miasto Solis... - Chyba gdzieś o nim słyszałem. - Może były to tylko jakieś legendy?***
Królestwo Solis... Mój dom... Hhhmm... Tyle czasu... Zdecydowanie za dużo upłynęło.
Mój ojciec rozmawiał z jakąś szychą, ale mnie nigdy nie interesowała polityka. Stokroć bardziej wolałam spędzać czas wsłuchiwajac się w opowieści mamy i dwórek.
Gubiłam się w nieskończonych korytarzach zamku, więc często przebywałam w pokoju zabaw. Tam właśnie odbywałam swoje nudne lekcję. Dotyczyły wszystkich nużących praw obowiązujących mnie na dworze oraz estetyki i dobrych manier. Jako przyszła władczyni Solis musiałam wiele się nauczyć. Nie miałam czasu na znajomości. Nie miałam przyjaciół. Wolny czas spędzałam na czytaniu, a moim jedynym towarzyszem był mały, żółty, puchaty puszek o dużych oczach. - Dostałam go od dziadka na piąte urodziny i od tamtego momentu zwierzak zawsze był moim kompanem.
Dni płynęły nieubłaganie, a ja nadal nie zawierałam żadnej znajomości. Ciągle byłam zanurzona w innym świecie, jakby czas powiedział stop i uwięził mnie w czterech ścianach.
Nadszedł dzień moich dwunastych urodzin. Był to bardzo wyczekiwany moment mojego życia... Od tego dnia miałam skończyć edukację domową i zacząć zupełnie inną, nieznaną... Mojej rodzinie zależało na tym, bym zaczęła rozwijać swoje magiczne umiejętności, ale ja miałam nadzieję, że wreszcie znajdę przyjaciół. - Zbrzydło mi siedzenie w ciepłym pokoju otoczona uwagą dwórek. Chciałam doświadczyć zwyczajnego życia. Marzyłam o tym by wracać ze szkoły do domu. Miałam serdecznie dosyć nudnego, księżniczkowatego życia. - Niestety nie mogłam liczyć na normalne szkolne życie... Było gorzej, niż sądziłam...
- Kraj Solis został całkowicie pochłonięty przez mrok. - Powiedziałam przerywając głuchą ciszę. Czuję, że to po części moja wina... - A ja nie mogłam nic zrobić... - Wpatrywałam się w herbaciany napój.
- Nigdy nie słyszałem o Solis - Odparł któryś z chłopców.
- Solis to jedno z najstarszych krajów czarodziejów. - Oznajmił drugi - Słyszałem, że zostało zaatakowane przez dziwaczne stwory o czerwonych oczach i szarych twarzach.
- Proszę, nie przypominają mi o nich - Powiedziałam drżącym głosem. Samo słowo stwór wywoływało u mnie nieprzyjemne wspomnienia. - Wyglądali jakby byli martwi... To ich sprawka, że mój dom został zapieczętowany... ...i teraz nikt nie ma do niego dostępu.
- Skąd znasz ten kraj, bracie?
- Po prostu wsłuchiwałem się wieczorem w opowieści naszej mamy. - Odparł - Ty dość szybko zasypiałeś, braciszku, dlatego wiele z tego nie pamiętasz. - Uśmiechnął się, a jego zielone oczy błysnęły radosnym światłem.
Uważnie przyjrzałam się chłopakowi. Mam wrażenie, że... Właściwie to nie wiem, ale czuję coś... Kim on jest? - Tego też nie umiem określić. Przedstawili się, jako Jim i Jack, ale który to który...?
Odłożyłam kubek z resztą herbaty.
Revelare secretum tuum - Rzuciłam w myślach zaklęcie. Może to pomoże w rozeznaniu sytuacji.
Nic się nie zdarzyło.
Niemożliwe - Zdziwiłam się.
- Nie rzucaj na mnie żadnych zaklęć - Powiedział przymrużając oczy - Nawet nie próbuj. Przejrzę twoje zamiary szybciej, niż myślisz. - Ostrzegł. Ale...
Jak...? - Jak on to zrobił? Jak wyczuł zaklęcie? Usłyszeć nie mógł, bo słowem się nie odezwałam, więc, jak to zrobił...?
- To już moja tajemnica - Rzucił chłopak jakby nigdy nic i wstał z kanapy. - Lepiej nie igraj z nami. - Spojrzał na mnie z ukosa - Chyba nie chcesz mieć w nas nieprzyjaciół? - Spytał zostawiając mnie ze swoim bratem.
Przełknęłam ślinę.
CZYTASZ
Strażnicy Brama Czasu
FantasyDruga wersja - wersja osobowa, pamiętnikarska Od jakiegoś czasu na świecie dzieją się dziwne, niepokojące rzeczy. Z moich dotychczasowych informacji wynika, że nie jaki John Wejker stara się utrzymać dotychczasowy spokój. - Jednak obawiam się, że s...