- I co o tym sądzisz? - spytałem przyglądając się pracy towarzysza.
- Pogryziony... - rzekł - I to bardzo mocno... To co go zaatakowało miało solidne zęby. - jeszcze raz przyjrzał się ranie. - Stracił wiele krwi. Można by rzec, że umarł natychmiastowo.
Siedzę na krześle w kostnicy.
W powietrzu czuć jest stęchliznę.
- Nie wiem, jak jesteś w stanie tu pracować... - westchnąłem rozglądając się po szaro-białych ścianach - Nieprzyjemne miejsce.
- Przyzwyczaisz się, szefię. - rzekł - Też na początku mi się nie podobało i miałem zrezygnować, ale... - westchnął - To byłaby utrata pewnej perspektywy. - dokończył. - A zresztą, jak widać po upływie czasu, to dość korzystnie, że tu też pracuję.
- A właściwie to ile masz tych prac? - spytałem z zaciekawieniem. Może też powinienem znaleźć drugą pracę?
- Ile tożsamości, tyle też prac. - odparł ucinając temat.
- A tu pod jakim imieniem występujesz?
- Elian. - odpowiedział - Hmmm... Widziałeś może co go ugodziło?
- Tylko przy oględzinach. - oznajmiłem - To coś co go zabiło, wyryło na drzewie napis... Dzięki temu byłem w stanie zobaczyć sprawcę. - rozmasowałem swoje obolałe oczy.
- Chyba jesteś przemęczony, John. Jesteś pewny, że nie pracujesz za długo? - spytał Elian.
- Nie. Pracuje tyle ile jest to konieczne. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Potrafię siebie kontrolować.
- Może zrób sobie urlop. - Żartuję sobie ze mnie? Teraz?
- W takiej chwili? - zdziwiłem się - Nie ma mowy. Robi się za bardzo niebezpiecznie. - Jeszcze raz się rozejrzałem - To coś wyglądało, jak połączenie minimum dwóch ras w jednym ciele... Istna Hybryda, o ile nie Tribryda. - wstałem i niemalże od razu zakręciło mi się w głowie. - Było coś jeszcze... A raczej ktoś... Problem, że ta osoba była bardzo dobrze zamaskowana. Moje zaklęcie nie było w stanie rozbroić tamtej zasłony. Widziałem tylko niewielki zarys.
Szczerze nie podoba mi się to, że ktoś był przede mną. Może zdołał coś ukryć? Jakąś poszlakę. Przyjechałem za późno i teraz przyjdzie mi mierzyć się z tego konsekwencjami.
- Może coś ci się przewidziało? - Zasugerował zakrywając trupa.
- Nic mi się nie przewidziało! - zdenerwowałem się lekko. To było takie realne. - Tak myślę...
W końcu widziałem to co myślę, że widziałem. A co jeśli to tylko podpucha i ktoś tylko czekał, jak odbiorę fałszywą informacje? Muszę z powrotem wrócić na miejsce zdarzenia i sprawdzić, czy wszystko załatwiłem, jak trzeba.
- Przyzwyczaiłeś się? - zapytał po chwili wybudzając mnie z zamyślenia.
- Ech... Do czego? - podrapałem się w zakłopotaniu po karku.
- Do tego, że do tak późnej pory pracujesz. - wyjaśnił - Pewnie ledwie wrócisz do domu, a już musisz jechać do pracy. Weekend też masz, tak bardzo zawalony?
Westchnąłem. Różnie u mnie wygląda weekend.
- Weekend zazwyczaj przesypiam. - odpowiedziałem i podparłem się prawą ręką o biurko - No chyba, że goni mnie do pracy.
- Ty chyba na serio powinieneś iść na krótki odpoczynek.
- Nie, nie... - To nie jest konieczne. Jest tyle rzeczy do ogarnięcia.
- Powiedziałem, że na krótki odpoczynek. - zaznaczył - Człowieku przestań tyle pracować, bo padniesz. - zdjął zakrwawione rękawiczki.
Jego oczy zabłysły na żółto.
- Jesteś definitywnie przemęczony. - powiedział po chwili.
Zrobił mi prześwietlenie, czy co? Aż tak po mnie wszystko widać?
- Tak twierdzisz?
- Ja to wiem, przyjacielu. - odparł - Wiem i wiem także, że ty to też wiesz.
- Nie jestem zmęczony. - mruknąłem pod nosem. - Tylko czasem niedosypiam... - Zdaję się, że powiedziałem to za cicho i Elian mnie nie usłyszał.
- Odpocznij tu trochę.
- Mam odpoczywać w kostnicy? Chcesz, abym ducha wyzionął? - próbowałem go jakoś rozchmurzyć.
- Bardzo śmieszne... - mruknął - Jeżeli myślisz, że pozwolę ci w tym stanie prowadzić samochód, to się grubo mylisz. Jeszcze spowodujesz jakiś wypadek. - popchnął mnie na krzesło i usiadł naprzeciwko.
- Co z nim? - spytałem patrząc na zakryte ciało.
- Z kim? - zdziwił się - Z trupem?
Kiwnąłem głową. Potrzebuję tych informacji, by móc działać i powstrzymać te bestie, oczywiście, o ile jeszcze da się uzyskać jakieś przydatne informacje. Może w pazurkach hybrydy jest jakiś jad albo coś podobnego, albo też zupełnie co innego. Niczego nie mogę wykluczyć.
- Ciebie chyba pogięło albo coś ci uciska na mózg. - odparł oszołomiony - Martwisz się o trupa? - westchnął widocznie załamany.
Aż tak to źle brzmiało?
Wzruszyłem bezradnie ramionami. Cóż taka jest moja praca. Muszę utrzymać w jakimś porządku ten świat.
- Jutro cię nie widzę w pracy. - zagroził mi palcem.
- I tak przyjdę. - odparłem. - Muszę załatwiać kilka spraw.
- Sprawy poczekają. Jest w pół do dwudziestej drugiej. Kiedy wrócisz do domu dawno będzie po północy. To tylko kilka godzin snu.
- Nie mam wyjścia... - mruknąłem.
- Ja ci dam: nie mam wyjścia! - klasnął w ręce i mnie rozbudził - Jutro cię nie widzę w pracy, rozumiesz?!
Kiwnąłem mało przytomny głową.
- Dobrze, a teraz chodź odwiozę cię do domu.
- Wyniki. - Mruknąłem pod nosem. Muszę mieć wyniki. Są mi potrzebne.
Elian wziął niebieską teczkę z biurka i gwałtownie trzasnął nią mnie po głowie.
- Do domu! - powiedział zdenerwowany. - Odwiozę cię, a z wynikami odezwę się później! - Wskazał mi palcem drzwi.
- Nie będzie to konieczne, byś mnie odwoził. - Przecież sam wrócę. Znam drogę. A Elian też przecież powinien odpocząć.
- Odwiozę cię! - Uparł się.
- A co z radiowozem? - Przecież nie może tu zostać.
Elian już drugi raz szykował się by uderzyć mnie teczką, ale tym razem złapałem jego nadgarstek w ostatniej chwili.
Elian westchnął ciężko.
- Jeśli chcesz to radiowóz też odwiozę na parking komisariatu.
- Przecież się nie rozdwoisz. - zauważyłem.
- Śpieszy ci się gdzieś?! - Spytał i rozłożył bezradnie ręce. - Wszystko po kolei, człowieku! - Hhmm... Chyba wywołałem wilka z lasu.
- Nigdzie mi się nie śpieszy... - Muszę jakoś załagodzić sytuację.
- Chodź. - Pociągnął mnie za koszulę i wyprowadził z kostnicy. - Wracasz do domu. - oznajmił otwierając swój samochód - Wsiadaj.
Cóż... Najwidoczniej, jak będę robił co on chce, to się uspokoi.
Usiadłem obok kierowcy.
Nie spodziewałem się, że cała ta sytuacja zajmie mi tyle czasu. Na dworze zapadł całkowity mrok. - Właściwie nie dziwne.
CZYTASZ
Strażnicy Brama Czasu
FantasíaDruga wersja - wersja osobowa, pamiętnikarska Od jakiegoś czasu na świecie dzieją się dziwne, niepokojące rzeczy. Z moich dotychczasowych informacji wynika, że nie jaki John Wejker stara się utrzymać dotychczasowy spokój. - Jednak obawiam się, że s...