Idę przed siebie chwiejnym krokiem. Jestem na siebie zła... Zapomniałam o sprzątaniu parku... Żywcem pakuję się w kolejne kłopoty... Chociaż może mi się upiecze... - Tym razem...
Nie zmierzam w kierunku parku, wręcz przeciwnie, z każdym krokiem oddalam się od niego coraz bardziej. Może uciekam od tego przydzielonego zadania, a może po prostu dla mnie tego za wiele.
Moje życie bardzo szybko się zmieniło t to w bardzo krótkim czasie.
Chciałabym odpocząć choć chwilę od tego wszystkiego, znaleźć miejsca spokoju i ciszy... - A gdybym tak udała się pod fontannę z delfinkiem? - Gdy byłam młodsza często spędzałam tam czas z rodzicami.
Srebrna fontanna stoi przy wysokim dębie. Od lat pomijana przez przechodniów, zaniedbana, czekająca na odwrócenie losu. Była jedną z najpiękniejszych i za razem najskromniejszych fontann w okolicy.
To właśnie do tej fontanny szłam teraz wolnym krokiem, pełna tęsknoty za przeszłością. Kiedy w rodzinnym gronie za dawnych lat bawiłam się w księżniczkę i udawałam, że fontanna jest magiczna i skrywa w sobie wielką moc, nigdy nie pomyślała bym, że to wszystko tak szybko dobiegnie końca...
Gdy dotarłam na miejsce od razu zanurzyłam w zimnej wodzie swoje dłonie.
Spoglądam w niewyraźne odbicie jasnego nieba w tafli lodowatej wody. Kilka listków pływa na jej powierzchni tworząc rozkwitający kwiat. W tym momencie wszystko staję się takie nikłe i ciche. Mogłabym tu zostać całe wieki i patrzeć, obserwować, jak zmienia się świat.
Zawiał silny wiatr.
- Tak pięknie byłoby, gdyby świat choć raz zatrzymał się na jednej z tych wyjątkowych chwil... - Wzdycham.
- Cóż, gdyby wszystko było piękne, nic nie byłoby prawdziwe... - Usłyszałam spokojny głos za swoimi plecami.
- To ty? - Zdziwiłam się patrząc na bladą twarz dziewczyny. - Co tu robisz?
Milczała.
Zjawiła się niczym duch i tak samo też się zachowywała. - Cóż... Od kiedy ją widuje mam wrażenie, że zachowuje się coraz dziwniej. Albo jest coraz bardziej nieobecna i zamyślona.
- Wszystko w porządku? Czemu patrzysz na mnie tak dziwnie?
- Dziwnie... - Spojrzała zaskoczona - Przepraszam...
- Nie, nie chciałam cię urazić - Powiedziałam pośpiesznie - Po prostu twoje oczy świecą się takim jasnym, zielonym światłem, a czasami wydają się całkiem białe...
- Nie uraziłaś mnie...
- W takim razie, co tu robisz? - Spytałam zamyślona - Szukasz czegoś? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.
- Czy to nie dziwne, że ludzie potrafią być bardzo sentymentalni? - Powiedziała bez emocji spoglądając, gdzieś w pustkę - Wydaje mi się... nie... Nie istotne. - Uśmiechnęła się do mnie lekko, jakby co dopiero zauważyła moją obecność.
- Co takiego jest nie-istotne?
- Hmmm... Ludzie lubią wracać do przeszłości - Odparła przecierając oczy - Jednak nie zawsze zdają sobie sprawę, że czasem lepiej byłoby zapomnieć o tym co już dawno się wydarzyło... ...tego przecież nie zmienimy... ...i zacząć skupiać się na tym co jest teraz, zmieniając swoją przyszłość. - Dokończyła siadając przy fontannie tuż obok mnie.
- Nie za bardzo rozumiem.
- Przepraszam... Mówię pewnie bez cienia sensu. - Oznajmiła - Czasem po prostu myślę na głos... Zwłaszcza wtedy, gdy zbyt dużo dzieje się w mojej głowie...
- Nie... Wydaje mi się, że twoje słowa mogą mieć sens, tylko... - Westchnęłam - Ja nie rozumiem słów filozofów. Twoje przemyślenia mogą być trafne, ale nie znam się na tym...
- Ja raczej nie jestem filozofem... - Powiedziała niepewna, a włosy jeszcze bardziej zsunęły jej się na twarz.
- Ja uważam inaczej. - Odparłam - Twoje myśli są bardzo głębokie i zapewne wymagają szczegółowej analizy, by zrozumieć ich całe przesłanie. - Starałam się ją upewnić w tym przekonaniu.
Strażniczka Kluczy spojrzała w niebo.
Lekki wietrzyk chłodził nasze twarze. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Wiem, że... ...może nie powinnam, ale... Chciałam zabrać cię w pewne miejsce... - Zanurzyła opuszki palców lewej dłoni w wodzie. - Podobno, takie osoby, jak ja nie zasługują na zaufanie...
- Dlaczego nie?
- Bo... ...jestem... Strażniczką... A strażnicy... ...cóż.... Różne rzeczy ludzie mówią.
- W sensie ci magiczni, tak...? No, bo raczej nie tacy normalni... - Zaplątałam się.
Strażniczka pokiwała głową.
- Nie wiem, gdzie chciałabyś mnie zabrać, ale - Wróciłam myślami do niewykonanych zadań ze swojej kary oraz do czekającej w domu, zapewne zagniewanej matki. - Wydaje mi się, że mogłabym z tobą iść. - Odparłam - Byłoby ciekawie...
Przecież teraz na pewno nie wrócę do domu. Matka chyba dałaby mi szlaban do końca ery! Eh, przecież i tak nie będzie gorzej, jeśli wrócę później.
- Możemy iść w tamto miejsce innym razem. - Powiedziała niepewna. - Nie chcę byś miała kłopoty.
Wstała i zrobiła kilka kroków w tył nie odrywając wzroku od czegoś co znajdywało się za mną.
- Poczekaj! - Zerwałam się na równe nogi - Zabierz mnie w tamto miejsce teraz. - Zacisnęłam błagalnie ręce.
Na twarzy strażniczki namalowała się jeszcze większą niepewność, niż chwilę temu. Jednak ja nie chciałam ulec. Moja ciekawość została podsycana i teraz muszę ją zaspokoić.
- Jeśli mnie tam nie zabierzesz, to sama się tam udam. - Odparłam - Tylko najpierw muszę wiedzieć, gdzie jest to miejsce...
- Dobrze... Zaprowadzę cię...
Chwyciła mnie za lewy nadgarstek i po chwili wszystko zawirowało.
CZYTASZ
Strażnicy Brama Czasu
FantastikDruga wersja - wersja osobowa, pamiętnikarska Od jakiegoś czasu na świecie dzieją się dziwne, niepokojące rzeczy. Z moich dotychczasowych informacji wynika, że nie jaki John Wejker stara się utrzymać dotychczasowy spokój. - Jednak obawiam się, że s...