Rozdział 6 Bujda...

15 0 4
                                    

Sorin

Usiadłam na ławce w parku i oparłam ręce o brodę. Dalej nie jestem w stanie uwierzyć w to co usłyszałam od bliźniaków. Być może była to prawda, której nie potrafiłam przyjąć. W końcu ostatniego wieczoru również słuchałam o niestworzonych rzeczach, ale jak dotąd myślałam o Jack'u i Jim'ie, jako o normalnych ludziach. Tu jednak jest pies pogrzebany. Jeśli i oni wiedzą coś co ja dawno puściłam w nie pamięć, to czy to nie był sen...?
Wróciłam myślami bardzo daleko w swoją przeszłość. Wypełnioną szczęściem i spokojem.
Kiedy miałam sześć lat mój ojciec opowiadał mi o magicznych krainach, o tym gdzie można znaleźć jednorożce i dlaczego pewna rzeka potrafi wyciągnąć z człowiek całą prawdę, choćby nie wiadomo ile się starał kłamać. Pokazał mi latające przedmioty i gasił i zapalał świecę jednym ruchem jakiegoś kawałka drewna.
Kiedyś uważałam, że te wszystkie opowiastki są prawdziwe, potem uznałam, że były tylko wytworem wyobraźni mojego ojca, a te rzeczy które widziałam najpiękniejszym snem. Potem tata zniknął bez śladu. Mama mówiła mi, że ktoś go uprowadził, gdy wychodził z pracy. Być może to było prawdą, a może to było tylko tą prawdą, którą kazano mi wmawiać?
Nie mogłam być tego w stu procentach pewna.
Czyżby mnie okłamywano? Jeśli tak, to dlaczego?
Położyłam głowę na drewnianym, okrągłym stoliku. - To wszystko nie ma sensu!
Ktoś się do mnie dosiadł.
- Hejo. - powitał mnie całkiem znajomy głos.
- Co? - zdziwiłam się.
Spojrzałam na tarcze zegara. Wybiła piętnasta.
Normalnie skończyłabym teraz lekcje, ale dzisiejszy dzień różni się od wszystkich innych dni. Był nietypowy i... Bardzo wyróżniający się od reszty normalnych dni. Jakoś tak dziwnie tęsknię za starą codziennością. 
- Cześć Sorin. - powtórzył głos wybijając mnie z zamyślenia.
Podnoszę głowę ze stołu.
- Oo, to wy...
- No tak, mój brat podobno dał ci kartkę z godziną spotkania. Szczerze muszę ci pogratulować, bo byłaś tu przed czasem. - odparła - A, wiec moje gratulacje... A tak w ogóle, jestem Sam. - przedstawiła się.
Pokiwałam głową.
Tak, to by się zgadzało z karteczką.
- Chcieliście ze mną porozmawiać. Czy coś...
- Tak. - przerwał Alex - Mówiłem ci ostatnio o szkole, która działała bardzo dawno temu. Dziś chcielibyśmy poruszyć temat zagrożenia.
- Zagrożenia? Dlaczego właśnie zagrożenia? - oburzyłam się. Wszędzie tylko zagrożenie. Za dużo tego wszystkiego. Już i tak boję się, że zniszczę drzwi. Jednak co jeśli ta obca siła wzrośnie i będę niszczyć nie tylko drzwi? 
- Oboje z bratem zauważyliśmy, że jesteś jedną z takich osób, których wiecznie trzymają się jakieś kłopoty.
- Doprawdy...? - zmrużyłam oczy. 
Pokiwali zgodnie głową.
- No, cóż nie da się ukryć. - westchnęłam. Po prostu kłopoty mnie uwielbiają. - A więc?
- Wiem, że prawdopodobnie nie uwierzysz, ale możesz stać się jednym z celów pewnej złej osoby - powiedział Alex - a raczej twoja moc może stać się celem.
- Super... - westchnęłam - A coś bardziej, czy ja wiem... Pozytywnego?
Nie potrzebuję złapać doła.
- Wspólnie uważamy, że moc niszczenia dla Księcia Hadeona jest dla niego, jak najbardziej przyciągająca. - powiedziała ignorując moje pytanie Sam.
- I to miało być pozytywne?
- A i żeby było jasne Hadeon sam nazwał się księciem - odchrząknął Alex - Mianowicie Księciem Mroku, ale dąży do tego by być królem.
- Ale jak każdy wie królowi potrzebna jest korona, dopóki nie zdobędzie korony nie będzie uważany przez swoich poddanych, jako król. - powiedziała Sam spoglądając na brata.
- Innymi słowy jego celem na teraz jest zdobycie jeszcze większej siły niż ma. - dopełnił Alex.
Nic z tego nie rozumiem.
Uderzam głową o ławkę. Mam dosyć tej głupoty! 
- Wiecie co? - zamilkłam na chwilę próbując się uspokoić - Brzmi to trochę, jak bajka dla dzieci. Tak samo, jak cała ta magia... - podkreśliłam.
- Nie lekceważ sobie tego co ci mówimy. - rzekł chłopak i zmrużył oczy.
- Dobrze, już dobrze. W takim razie skąd o tym wszystkim wiecie?
Rodzeństwo spojrzało na siebie znacząco i pokiwało głowami.
- Nasz ojciec - zaczęła Sam - pokonał raz ze swymi towarzyszami Księcia Hadeona paręnaście lat temu.
- Przynajmniej, tak wszyscy sądzili, bo jak się niedawno okazało, ta gnida przeżyła i będzie dążyć do zemsty. - dopowiedział. Czyli więcej problemów. Odechciewa mi się tego wszystkiego...
- Podejrzewamy, że nasz ojciec spróbuję odtworzyć grupę sprzed lat, jak i również będzie próbował pozbyć się Hadeona... Lecz podejrzewamy też to, że wygrana, raczej w tej grze jest pojęciem nikłym. - postukał w blat stołu.
- Jednak to nie jest pewne, bo to, co z tego wszystkiego wiemy jest to, że członkowie tej grupy posprzeczali się o coś i już dawno nie utrzymują ze sobą kontaktu.
- Trochę obawiamy się, że będzie chciał powstrzymać Hadeona na własną rękę. - ciągnęła Sam.
Nic z tego nie pojmuję.
Zaczynam stukać głową o stół.
- Dobrze. Czyli podsumowując: jakiś typek ma chrapkę na moc, wszyscy myśleli, że dawno został pokonany, ble, ble... Jednak okazało się, że tak nie jest i uwaga moje ulubione: zamierza się zemścić na grupie ludzi, którzy twierdzą, że to wszystko jest prawda. - wypaliłam zakładając ręce na biodra - A i jeszcze omal bym nie zapomniała, wasz ojciec zamierza działać sam. - dokończyłam - Czemu to wszystko brzmi, tak fikcyjnie?
- To jest prawda, Sorin! - Sam wstała i uderzyła dłoniami o stół, a jej włosy niebezpiecznie zabłysły białożółtym światłem.
A to niby, jak jest możliwe? Przecież to wbrew wszystkiemu co jest normalne... Bo świecące się włosy zdecydowanie nie są normalne!
- Wybaczcie, ale mam mętlik w głowie. - oznajmiłam po chwili patrząc w błyszczące, niebieskie oczy dziewczyny, wokół których raptem rozbudził się żółty pobłysk.
Sam z powrotem usiadła na swoje miejsce.
- Wiemy, że brzmi to dziwnie, ale naszym zadaniem jest założyć grupę, która powstrzymałaby złego Księcia Hadeona. - powiedział w miarę spokojnie Alex.
- Aha... A tak z czystej ciekawości to kto powierzył wam to zadanie?
- Właściwie to nikt - oznajmili jednocześnie. - Ale ostatnimi czasy ciągle śni nam się Strażniczka Kluczy.
- Strażniczka... Znowu strażniczka... - wymamrotałam.
O co z tym wszystkim chodzi? Coś w głębi mnie mówi, że oni mogą mówić prawdę. Ale, dlaczego tak to czuję?
- Kim jest Strażniczka Kluczy? - spytałam twierdząc, że dość mam życia w niewiedzy.
- To osoba, która strzeże kluczy, a prościej wszystkich przejść. - Alex postukał w stolik - Wiesz drzwi, skrzynek, portali, ogólnie rzec biorąc wszystkich zamkniętych i niedostępnych dla nas miejsc. Nawet jeśli masz zamknięty dom na klucz i inne takie, Strażniczka Kluczy bez problemu otworzy, taki dom i będzie to jeszcze wyglądało tak, jakby mieszkała w nim od zawsze. - dokończył Alex. - Jednak według wszystkich dostępnych nam ksiąg i pism nigdzie nikt nie wspomniał o owej strażniczce, jakby zupełnie nie istniała.
Westchnął.
- Cóż w gruncie rzeczy był to tylko sen. - dodała Sam - Dość dziwny i nietypowy... Coś mi mówi, że powinniśmy mieć oczy i uszy szeroko otwarte.
Eh... I co ja mam powiedzieć?
Czuję się wobec tego wszystkiego bezradna. Przecież jeszcze do wczorajszego popołudnia byłam przekonana, że magia nie istnieję... I, że jestem normalna... Chciałabym myśleć, tak i dziś...
Wzięłam głęboki oddech. - Znowu zero informacji, tak samo, jak w przypadku rozmowy z bliźniakami.
- Podsumowując - zaczęła Sam - Zupełnie nie wiemy, jak wielką moc może posiadać Strażniczka Kluczy. Jedyne co udało nam się znaleźć to wpis na którym rozmyślają, czy owa strażniczka istnieje, czy też nie.
Jaki wpis? Czyżbym coś przegapiła? Raczej nie... Na pewno jeśli chodzi o takie rzeczy wybuchła by afera.
- Tak czy siak magiczni ludzie boją się jej. - kontynuowała Sam - Została nazwana strażniczką, ale nikt nie zna jej imienia, możliwości i mocy. Słyszeli tylko plotki o tym co jej się udało zrobić. Większość wtajemniczonych zapewne wolałaby, aby to wszystko było tylko plotką. - odparła - Wiemy, jednak tylko tyle, ile z forum przemyśleniowych na ten temat.
- Dodatkowo od kilku tygodni dzieją się dziwne rzeczy. - oznajmił Alex.
- Super... - podsumowałam - Jesteście pewni, że nie zjedliście za dużo przed snem?
- Sorin... - westchnęła Sam - Choć raz mogłabyś wziąć coś na poważnie.
Zamilkli.
Starałam się skleić w jedną całość wszystko to, co usłyszałam w ostatnim czasie. Naprawdę się starałam. Jednak dla mnie było zbyt dużo informacji. Wydaję mi się, że zdołałam jedynie nabawić się niezłego bólu głowy. - Jak można wziąć to wszystko na poważnie, skoro wcale tak nie brzmi? Czy to w ogóle ma jakiś sens? Niby te wszystkie drzwi...
Jak to możliwe, że w moim życiu nastąpił taki moment, w którym nieznajomi weszli do mojego pokoju, zrobili z mojego mózgu kogel mogel, a bliźniacy z klasy języcznej okazali się, tak samo anormalni, jak Alex i Sam? Dodatkowo próbują mi wcisnąć kit, że siostra bliźniaków zniknęła bez śladu i o Strażniczce Kluczy, też zupełnie nikt nic nie słyszał. Nikt nic nie wie!
Zaczęłam stukać palcami w ławkę.
Czy tu w ogóle jest coś co ma jakikolwiek sens?
Złapałam się bezradnie za głowę
W tym ich życiu albo coś istnieje, albo tego nie ma. Bądź zaginęło bez śladu, a to z kolei jest dość niepokojące...

Strażnicy Brama CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz