Ranek już świtał a lili kołomnie nie było, okej jedno jej na pewno muszę przyznać jest rannym ptaszkiem i to w cholere znając życia ja umiała bym się kłaść do snu a ona by wstawała ale no, pokierowałam się do kuchni gdzie mój ojczym szykował dla nas śniadanie a lili bawiła się z nikolą
Mischell:Dzień dobry
Lili:No dzień dobry *uśmiechneła się do mnie*
Mischell:*podchodzi do blatu i robi sobie kawe*
Mama:Mischell...
Mischell:tak?
Mama:Kolejna paczka
Mischell:Czy ten debil kiedyś się odwali?!
Tata:trzeba mu kurwa nogi powyrywać!
Mama:Uspokój się, i nie klnij przy dziecku
Mischell ehhh poprosty wywal tą paczke nie warto jej nawet otwierać pewnie znowu misiu cukiereczki UGH czy ten typ nie może się odjebać?
Mama:*jeb jej przez łep* Nie klnij
Lili i nikola:*troche się z tego śmieją*
Mischell:*mimowonie na ten widok się uśmiecha**jakieś 3h potem*
Lili:Tylko Nikola ubież czapke i renkawiczki!
Nikola:Dobrze!Nikola wybiegła radośnie na pole pobawić się z Miśką a ja lili i moi rodzice sprzątaliśmy dom na święta. Po jakiś 20 minutach usłyszeliśmy pisk nikoli i szczekanie miśki, szybko wbiegłam w samych spodniach i koszulce. Zobaczyłam jak nikola leży na śniegu płacząca a miśka wgryzła się w noge napastnika. Szybko podbiegłam do nikoli i ją podniosłam a ta wtuliła się wemnie z płaczem. Lili szybko do nas dołączyła i wzieła odemnie nikolke a ja podeszłam do niego i złapałam go za kołnież i podniosłam go wkurwiona
Mischell:CZEGO TY KURWA CHCESZ?! *zdarłam z niego maske odsłaniając mu morde, to był lider tych debili z szkoły tych pierdolnientych na łep pojebów patrzył na mnie jagby niewinnie*
Dominik:M-Mischell jak wspaniale cię widzieć ukochana!
Mischell:O CZYM TY DEKLU PIERDOLISZ I CZEGOŚ ŻEŚ CHCIAŁ OD NIKOLI POJEBIE?!
Dominik:usunąć ją i tą drugą nam z drogi naszej miłości, oh ma najdrostrza! One nam tylko przeszkadzają!
Mischell:CZY CIEBIE DO RESZTY POJEBAŁO?!
Dominik:*zbliżył się i ledwo dał rade mnie cmoknąć*
Mischell:*z calej siły żuciłam nim o ziemie i zaczełam nawalać go pięściami, mój tata szybko mnie od niego odsuną może jest troskliwy i wygadany co to by nie zrobił i umi nastrzaszyć ale w czynach tego jest słaby niechce bić czy krzywdzić jedynie straszył
Lili:spokojnie Mischell policja już jest wezwana na spokojnie będzie dobrze
Dominik:*z jego złamanego nosa leciała krew, lecz oni i tak patrzył się na mnie z wykurwistym rumieńcem i szczęściem jagbym go właśnie wycałowała on jest jakiś pojebany i chory na łep*Miśka nadal trzymała go za nogawke i leżc na nim uniemożliwiała mu wstanie a po jakiś 15min słychać było syreny policyjne i pogotowia. Mój ojczym wstał przy głównej drodze czekając na nich by trafili. Policja zebrała od nas zeznania a Dominika zabrali pierw na nastawianie nosa i zszycie łuku brwiowego, za to co się stało ma być toczona woben niego rozprawa lecz na razie zostanie w areszcie
CZYTASZ
Jesteś dla mnie najważniejsza/ yuri
Açãozapraszam do przeczytania tej o to mojej historii. z góry przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne logiczne lub gramatyczne, najprawdopodobniej będę często rozdziały pisała pod wpływem emocji itp ale i tak serdecznie zapraszam do spacerku po moi...