Victor.
Charlotte Candy Poe. Odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem chciałem oglądać codziennie. Dlatego gdy odkryłem gdzie pracuje, o której kończy, o której i którędy wraca do mieszkania przejeżdżałem tamtędy codziennie.
Była urocza, słodka, miała twarz anioła. I właśnie to mnie powstrzymywało..
Mialem trzydzieści dwa lata i nie byłem do końca pewien czy jest legalna. Z drugiej strony, przecież by nie pracowała, nie mogłaby. Ale z kolejnej.. sam nie wiem. Wydawała się być zbyt porządna by zwrócić na mnie uwagę i by chcieć zadawać się z takimi jak ja.
Ale gdy Hannah powiedziała, gdzie zadzwoniła i gdzie będzie pracować postanowiłem od razu wykorzystać sytuację.
I właśnie teraz siadałem na motor ze wzwodem w spodniach. Założyłem kask i odjechałem wiedząc, że Charlotte się patrzy.
Znając Hannah będzie mi wieczorem truć dupę i wypytywać co się wydarzyło, mimo, że wszystko widziała. Daje słowo, powiedziała, że mnie obsłuży kiedy jej powiedziałem, że napije się kawy u niej w pracy. Ale moja siostrzyczka jak zwykle musiała kombinować. Ja miałem po prostu dyskretnie obserwować Poe, a wyszło niedyskretnie w cholerę.
Idź pan w chuj z taką siostrą. Hannah nie była głupia i..
Kurwa.
Musiała połączyć fakty.
Dlaczego codziennie o tej samej godzinie jeździliśmy tą samą drogą.
Dlaczego nigdy nie chciałem nigdzie dalej wyjechać, jeśli wiązałoby się to z brakiem przejażdżki o tej godzinie.
I też słyszała jak nazwałem ją cukierkiem wieczór wcześniej.
Jeszcze dzisiejsze przedstawienie.
Sam zajebałem sobie kosę pod nogi.
Cudownie.
Dlaczego nazwałem ją cukierkiem? Nie z powodu drugiego imienia. Była drobna, naprawdę urocza. Miała twarz anioła, długie blond włosy, robiła te dziwne kreski ale ubierała się tak.. inaczej, niż kobiety które do tej pory znałem. Pasowało jej to - była słodka, dlatego nazwałem ją cukierkiem.
Jechałem przed siebie na swojej czarnej bestii i cały czas miałem przed oczami biegnącą Poe. To jak jej dwa warkocze ciągną się za nią jakby była pierdoloną roszpunką, jak podwiewa jej spódniczka i prawie widać jej majtki.
Moglem się tylko domyślać dlaczego biegła, ale to tylko domysły które mogły mijać się z faktami.
Uciekała przede mną? Czy jednak aż tak śpieszyła się do pracy? Swoją drogą, kto pracuje dzień w dzień od dziewiątej do dziewiętnastej, to nie jest normalne. Ale byłem w stanie zrozumieć, dlaczego jej twarz zazwyczaj wygląda na znudzoną i zmęczona. Tylko pracuje, śpi i tak w kółko. Nigdy nie widziałem jej na mieście. Kiedy ona do cholery robiła zakupy? Jadła coś? Była tak chuda, że miałem co do tego wątpliwości.
Zatrzymałem się obok motoru Simona i Steva. Ściągnąłem kask, wszedłem do domu i poszedłem od razu się przebrać w ciuchy robocze. Poszedłem do garażu gdzie chłopaki naprawiali samochód.
- wiem, że jesteś tu szefem ale mógłbyś dać znać, że będziesz dwie godziny później.
Odezwał się Simon. Spojrzałem na zegarek, faktycznie byłem spóźniony. Wziąłem głęboki oddech i od razu zabrałem się do roboty.
- byłem w kawiarni.
Powiedziałem pochylając się nad maską samochodu, od razu na mnie spojrzeli.
- u tej małej?
Czyli nie tylko Hannah się zorientowała. Pokręciłem jednak głową na boki.
- u Hannah.
Zaśmiali się równocześnie.
- jasne, może Bonnie to łyknie ale my nie.
Rzucił rozbawiony Steve, a mnie na samą myśl o Bonnie zrobiło się gorąco. Nie to, że mi się podobała, wręcz przeciwnie. Raz się przespaliśmy i tyle, ona wyobrażała sobie Bóg wie co i była tak nachalna, że aż odrzucało. Ale była siostrą mojego kumpla więc nie mogłem jej powiedzieć żeby spierdalała. Nie dosłownie.
- swoją drogą, Harry i Bonnie robią imprezę w sobotę.
Oznajmił Steve. Był wtorek, do soboty może się dużo wydarzyć, a impreza to dobry pomysł by chociaż na chwilę pozbyć się Candy z głowy.
- okej.
Wzruszyłem ramionami jakby było mi wszystko jedno.
CZYTASZ
CHARLOTTE #1Cukierek
RomanceCharlotte Candy Poe - niewinna, urocza, spokojna dwudziestodwuletnia dziewczyna pracująca w kawiarni. Jej życie z dnia na dzień zostanie wywrócone do góry nogami przez Victor'a Havoc'a. Czy jest taka niewinna jak się wydaje? 18+