20

5.2K 188 8
                                    

Charlotte.

Gdy rano się obudziliśmy byłam tak obolała, że ledwo chodziłam. Dosłownie. Victor patrzył na mnie ze współczuciem i żalem w oczach. Spędziliśmy cały dzień razem. Hannah została na noc i dzisiejszy dzień u Steva więc się nie widziałyśmy. Musiałam się naszykowac na jutro do pracy więc wieczorem Victor miał odwieźć mnie do domu. Jak zwykle posadził mnie na motorze, jednak od razu zaprzeczyłam.

- nie, nie ma mowy, przecież ja nie dojadę.

Pomógł mi zejść z motocyklu. Wziął głęboki oddech.

- przepraszam.

Powiedział już setny raz tego dnia.

- przestań mnie przepraszać bo zrobię ci krzywdę.

Uniósł brew do góry.

- i nie patrz się tak, chciałam to mam, jutro będzie dobrze.

Splótł ręce na klatce piersiowej.

- i nie mam małego "siusiaka"?

Zaśmiałam się na jego słowa i pokręciłam głową na boki.

- ale powiedz to.

Ponownie się zaśmiałam.

- nie masz małego siusiaka.

Powiedziałam rozbawiona. Zszedł z motoru zadowolony jak dziecko. Otworzył garaż i czarnego dużego mercedesa który był w środku. Podszedł do drzwi pasażera i otworzył.

- wsiadaj.

Tak jak powiedział tak zrobiłam. Wsiadłam do samochodu, zamknął drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy. Wyjechał z garażu i ruszył w kierunku mojego mieszkania. Co chwilę zerkałam na niego. Wyglądał tak samo seksownie za kółkiem jak na motorze.

- widzimy się jutro?

Zapytałam bo właściwie nie wiedziałam na czym stoimy. A jutro wracam do pracy, on też bo wyjątkowo dziś zrobił sobie wolne o które nikogo nie musiał pytać bo sam sobie jest szefem.

- przyjadę rano na podwójne espresso.

Odpowiedział i spojrzal na mnie jednak zaraz wrócił wzrokiem na drogę.

- dobrze.

Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

***

Wczoraj wieczorem Victor zabrał obraz. Powiedział, że przywiesi go nad łóżkiem i faktycznie, zanim szłam spać wysłał mi zdjęcie gdzie obraz był już zawieszony. Cieszyłam się jak głupia. Naprawdę mu się podobał, przecież inaczej by go nie przywiesił prawda?

Dzisiaj rano dostałam okres. Czułam się fatalnie ale musiałam iść do pracy.

Weszłam do kawiarni dwie godziny szybciej przed otwarciem. Chciałam pomóc Benowi, a końcu sam powiedział, że mogę przychodzić wcześniej gdy godziny pracy się zmienią.

- cześć Ben.

Uśmiechnęłam się lekko. Nie odpowiedział. Stal w kuchni i patrzył się przed siebie. Ben który zawsze był uśmiechnięty wyglądał jakby zobaczył ducha, nie było z nim żadnego kontaktu. W końcu umarł mu teść, a z tego co kiedyś opowiadał, wywnioskowałam, że byli przywiązani. W szatni odłożyłam plecak i założyłam fartuszek. Weszłam do kuchni, stanęłam obok Bena i patrzyłam w to samo miejsce co on. Nie było tam nic ciekawego.

- chcesz o tym porozmawiać? Wiem, że byliście blisko..

Pokręcił głową na boki.

- nie Charlotte, ale czy mogłabyś mnie przytulić?

CHARLOTTE #1CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz