6

5.1K 204 19
                                    

Charlotte.

Wstałam dzisiaj wcześniej niż zwykle. Nie potrafiłam spać, chociaż zawsze spałam do pierwszego budzika jak dziecko. Spojrzałam na zegarek, jeszcze godzinę mogę poleżeć. Chwyciłam za telefon. Odpaliłam Instagram i jak zwykle weszłam na profil Victora. Wczoraj wieczorem dodał nowe zdjęcie. Na motorze, bez koszulki i w kasku. Zrobiło mi się gorąco. Był naprawdę dobrze umięśniony i miał pojedyncze tatuaże na klatce piersiowej i ramionach. Chciałam wyjść i oglądać dalej jednak mój telefon oczywiście zaciął się w najlepszym momencie.

- no nie..

Mamrotałam do siebie i stukalam w ekran chcąc by w końcu ruszył. Po chwili ekran zaczął szybko migać.

Serduszko do zdjęcia. Obserwacja. Zawał. Wszystkie czynności na raz.

Zapadnę się pod ziemię.

Nie trwało długo jak dostałam powiadomienie.

Victor Havoc obserwuje Twój profil na Instagramie.

Szybko weszłam w swoje zdjęcia i szukałam czegoś przez co mogłabym skoczyć z okna gdy to zobaczy.

Jest, zdjęcie bez makijażu i uśmiechem na twarzy. Wcześniej mi się podobało ale teraz widziałam to wszystko. Nos jak u świnki peppy, a przecież zwykle jest mały i zgrabny. Wyglądałam jak upośledzona. Plus, zwykle wyglądam młodo, ale na tym zdjęciu to przeszłam samą siebie. Już miałam je usunąć ale powiadomienia zaczęły zalewać mój telefon który znowu od ilości wibracji się zaciął.

Rzuciłam nim zrezygnowana na łóżko. Wstałam i zaczęłam się szykować do pracy. Założyłam biała prążkowaną, dopasowaną sukienkę i tego samego koloru trampki. Włosy związałam w luźnego koka na czubku głowy i wykonałam standardowy makijaż.

Zjadłam szybkie śniadanie. Chwyciłam plecak, telefon i od razu ruszyłam do pracy. W połowie drogi przypomniałam sobie o powiadomieniach przez które mój telefon znowu prawie umarł.

Odblokowałam go i aż się zatrzymałam. Havoc polubił wszystkie moje zdjęcia. Sprawdziłam jeszcze raz dla pewności. Tak, to on. Ruszyłam dalej i dopiero będąc pod kawiarnią zorientowałam się, że Hannah parkuje motor, a Victor zsiada ze swojego. Wpatrywałam się w niego. Ściągnął kask i zmierzwił włosy. Przełknęłam ślinę, przypominając sobie zdjęcie z rana. Hannah stanęła przede mną.

- poczekaj..

Zaczęła, a ja skierowałam na nią wzrok. Na co mam czekać? Zaczęła szukać coś w swoim plecaku, w końcu wyciągnęła paczkę chusteczek. Chwyciła jedna i zaczęła wycierać moje kąciki ust. Przecież nie byłam brudna, błyszczykiem też nie wyjechałam, czułabym.

- co robisz?

Zapytałam cicho bo czułam się skrępowana towarzystwem Victora. Hannah schowała chusteczkę, wzruszyła ramionami.

- wytarłam bo ślinka Ci pociekła.

Powiedziała jakby to było takie oczywiste. Moja twarz od razu zrobiła się czerwona, czułam jak gorąc zalewa mnie całą.

Owróciłam się i weszłam do kawiarni. Od razu poszłam do kuchni.

- cześć Ben.

Przywitałam się, otworzyłam lodówkę i wsunęłam w nią głowę chcąc jak najszybciej pozbyć się czerwonego koloru z twarzy.

- Charlotte? Dobrze się czujesz?

Zapytał mój pracodawca. Hannah weszła do środka, zobaczyła mnie i od razu zaczęła się śmiać.

- przepraszam, nie wiedziałam, że tak zareagujesz..

Powiedziała rozbawiona. Podeszła do mnie i przytuliła mnie od tyłu.

- nie gniewaj się, naprawdę cię lubię ale to takie zabawne jak na niego reagujesz.

Pocałowała mój policzek gdy wysunęłam głowę z lodówki. Nie mogłam być na nią zła, w końcu wiedziałam, że gdy ma się znajomych to dzieją się takie rzeczy. Tym bardziej, gdy twoja kumpela jest siostrą twojego crusha.

Poszłyśmy razem do szatni. Ubrałyśmy fartuszki i zaczęłyśmy nosić słodkości za ladę. Siedział tam. W tym samym miejscu. W tej samej pozycji co wczoraj. Ale tym razem przeglądał coś w telefonie. Gdy już wszystko było rozłożone Hannah oczywiście zniknęła w kuchni jednak kątem oka widziałam, jak dyskretnie wychyla się zza drzwi razem z Benem. Dla nich to było dyskretne, dla mnie niekoniecznie.

Patrzyłam na Victora i czekałam. Przecież wiedział, że nie podejdę. Podniósł się po chwili. Podszedł i stanął przede mną.

- podwójne espresso, bez cukru, bez śmietanki.

Powiedział swoim głębokim głosem. Skinęłam głową. Odwróciłam się w stronę ekspresu do kawy. Włączyłam go.

- i cukierek?

Zapytałam. Nie dostałam długo odpowiedzi. Przynajmniej dla mnie to była wieczność. Uniosłam dłoń by włączyć odpowiedni program.

- dziś mam ochotę na szarlotkę.

Mówił wolno, tak bym zrozumiała każde słowo. Zaparło mi dech w piersi. Powietrza. Dajcie mi powietrza. Zacisnęłam uda czując przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Muszę nauczyć się nad tym panować. Wcisnęłam odpowiedni program. Usłyszałam kroki, szuranie krzesła i ciszę. Właściwie było jeszcze słychać ekspres do kawy ale w tym momencie najmniej mnie interesował. Gdy kawa była zrobiona, położyłam filiżankę na talerzyk. Wyciągnęłam zza lady kawałek jeszcze ciepłej szarlotki. Chwyciłam oba talerzyki i ruszyłam w stronę stolika przy którym siedział. Położyłam wszystko na blacie.

- smacznego.

Nie odpowiedział nic, nie patrzyłam na niego, ale nie musiałam patrzeć by czuć na sobie jego wzrok. Ruszyłam za ladę, jednak przy drzwiach się zatrzymałam. Spojrzałam na zawieszkę. Która cały czas była przekręcona na "zamknięte". Już uniosłam dłoń by ją odwrócić jednak usłyszałam chrząkniecie Bena z kuchni.

- zostaw, jeszcze nie jest wszystko naszykowane.

Wzruszył bezradnie ramionami. Spiorunowałam go wzrokiem, od razu wrócił na kuchnię. Kłamał. To przebiegła bestia. Nie musiałam widzieć Hannah by słyszeć jej cichy smiech. Wróciłam za ladę, spojrzałam w kierunku Victora. Patrzył na mnie z uniesioną jedną brwią do góry. Wzruszyłam niewinnie ramionami i uśmiechnęłam się uroczo.

***

Był środek tygodnia i jak codzień był młyn. Nie mieliśmy czasu nawet iść do toalety, nie wspominając o krótkiej przerwie. Obie pod koniec dnia dnia byłyśmy padnięte. Nowe godziny dopiero miały wejść od weekendu. Sprzątałyśmy w ciszy, również milczalysmy w szatni. Żadnej z nas nie chciało się mówić. Hannah chwyciła mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.

- do jutra Ben!

Krzyknęłyśmy wspólnie i wyszłyśmy na zewnątrz. Tym razem czekał tylko Victor razem z Bonnie. Hannah spojrzała na mnie, na swojego brata i znowu na mnie. Spojrzałam na Miller i na Victora. Czy ja o czymś nie wiem?

- do jutra Hannah.

Uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny. Ta skinęła niepewnie głową.

- tak, do jutra.

Przytuliła mnie i ruszyła w stronę swojego motoru.

- odwieźć cię cukierku?

Usłyszałam gdy chciałam się odwrócić i iść przed siebie. Spojrzałam na Victora i na zszokowane dziewczyny. Którym prawie oczy wyskoczyły na zewnątrz. Pokręciłam głową na boki.

- do zobaczenia Victor.

Uśmiechnęłam się delikatnie, odwróciłam się i od razu ruszyłam w stronę swojego mieszkania. Wolałam nie zajść za skórę Bonnie Miller, podobno potrafi być wredna.

CHARLOTTE #1CukierekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz