Charlotte.
Nie chciałam się z nim widzieć, nie chciałam go słuchać. Wiem co widziałam. Nie chciałam słuchać kolejnych kłamstw. Miałam dość. Byłam zmęczona, płakałam całą noc, gdy się obudziłam również płakałam. Czułam się paskudnie. Gdy odjechał płakałam jeszcze bardziej. Nie włączałam telefonu, wiedziałam, że gdy faktycznie będzie chciał rozmawiać wróci.
***
Nie wrócił. Czekałam przy drzwiach. Słuchałam wszystkiego dookoła. Cisza. Nie było słychać jego motoru. Nie było słychać jego kroków. Nie było słychać dzwonka do drzwi, pukania, walenia czy jego krzyków. Cisza. Czekałam całą noc. Miałam dziwne przeczucie, że coś się stało. Włączyłam telefon.
20 nieodebranych połączeń od Hannah.
Na resztę nie patrzyłam. Połączenia były z tej nocy. Oddzwoniłam od razu. Odebrała po trzecim sygnale. Nie powiedziała nic, cisza.
- Hannah?
Zapytałam cicho. Zaczęła płakać.
- Charlotte ja nie mogę stracić również jego..
Wyszeptała. Nie, nie, nie. Podniosłam się z podłogi. Nie, nie, nie.
- gdzie jesteś Hannah?
Zapytałam mając nadzieję, że odpowie, że w domu a to tylko głupi żart.
- w szpitalu, operują go..
Nie słyszałam nic więcej. Ubrałam się, wybiegłam z mieszkania i biegłam z całych sił do najbliższego szpitala. Lało jak cholera. Wbiegłam przemoczona i od razu ruszyłam do recepcji.
- Victor Havoc, gdzie go znajdę?
Zapytałam od razu mając nadzieję, że to ten szpital. Kobieta spojrzała na mnie i uniosła do góry brew.
- a pani kim jest?
Zapytała.
- jego narzeczona.
Powiedziałam od razu bo wiedziałam, że gdy powiem, że jestem dziewczyną to mnie nie wpusci. Patrzyła na mnie i się zaśmiała.
- wyglądasz jak dziecko więc bardzo wątpię.
Zmarszczyłam brwi. I stanęłam na palcach by bardziej wychylić się zza blat.
- posłuchaj ty stara ruro, o gustach się nie dyskutuje więc powiedz mi, gdzie jest mój narzeczony do cholery.
Od razu spojrzała w komputer.
- trzecie piętro i na prawo, operują go.
Nie słuchałam dalej. Pobiegłam do windy ale zaraz dotarło do mnie, że zanim ona się zjawi będę szybciej schodami. I tak też wbiegłam na klatkę schodową i biegłam na górę.
1 piętro.
2 piętro.
Myślałam, że wypluje płuca.
3 piętro.
Wbiegłam i od razu skręciłam na prawo. Wszyscy tam byli. Hannah, Steve, Simon, Harry i nawet pieprzona Bonnie. Zatrzymałam się, Hannah od razu gdy mnie zobaczyła podniosła się z krzesła i podbiegła do mnie. Przytuliłam ją od razu.
- co się stało..
Zapytałam cicho i zaczęłyśmy razem z Hannah płakać.
- ścigał sie z Mario, zaczęło padać. Mario zajechał mu drogę i.. Mario nie przeżył a Victor, nie wiadomo czy przeżyje..
Odsunęłam się od niej. Pokręciłam głową na boki. Oparłam się plecami o ścianę i osunęłam się na podłogę. Jaka ja jestem glupia. Dlaczego go nie wpuściłam? Wtedy byłby ze mną, nie scigałby się, nie walczyłby teraz o życie.
***
Nie wiem ile tak siedziałam. Patrzyłam pusto w ścianę na przeciwko. Nikt nic nie mówił. Każdy czekał aż skończą go operować. Nie wiem która była godzina. Nie wiem kompletnie nic.
W końcu wyszedł lekarz. Wszyscy wstaliśmy i zrobiliśmy kółko w okol niego.
- jego stan jest stabilny ale najbliższe doby są kluczowe, musielismy wprowadzić go w śpiączkę farmakologiczną, ma poważne obrażenia i było to konieczne.
Wszyscy równocześnie skinelismy głową.
- jest duże prawdopodobieństwo, że straci pamięć. Trudno określić ile, z jakich lat i czy faktycznie, ale jego uraz głowy był zbyt poważny bym o tym nie mówił. Powinniście się przygotować na wszystko, na każdą ewentualność.
Znowu skinelismy głową. Mógł stracić pamięć ale nie musiał, tylko tyle zanotowałam.
- proszę też być uzbrojonym w cierpliwość, na pewno nie wybudzimy go za szybko.
I znowu przytaknelismy wspólnie. Lekarz odszedł.
- zostanę.
Powiedziałam od razu i usiadłam na krześle. Nie mogę go teraz zostawić.
Reszta skinęła głową i wyszła, została tylko Hannah. Usiadła obok mnie i patrzyła na ścianę przed nami.
- cztery lata temu zginął mój brat bliźniak..
Spojrzałam na nią zszokowana. Nic o tym nie wiedziałam.
- wczoraj była czwarta rocznica śmierci, Victor się obwinia, w końcu to on namówił Matta na wyścig. Zaczęło lać i.. Matt nie przeżył, Victor nie mógł nic zrobić. Dlatego co roku katuje sam siebie za to co się wydarzyło, wyłącza telefon na cały dzień i idzie pić. Zalewa się w trupa.
Powiedziała tonem wypranym z emocji.
- nie mogę stracić również jego Charlotte.
Oparła głowę na moim ramieniu.
- wyjdzie z tego, obiecuje..
Wyszeptałam chociaż sama nie wierzyłam w swoje słowa.
CZYTASZ
CHARLOTTE #1Cukierek
RomanceCharlotte Candy Poe - niewinna, urocza, spokojna dwudziestodwuletnia dziewczyna pracująca w kawiarni. Jej życie z dnia na dzień zostanie wywrócone do góry nogami przez Victor'a Havoc'a. Czy jest taka niewinna jak się wydaje? 18+