Ostatnie poprawki makijażu i byłam gotowa na dzisiejszą wigilio-imprezę Gombao. Przygotowywałam się kilka godzin, ale jestem dumna z efektu. Wyglądam tak idealnie. Mam na sobie długą obcisłą sukienkę ze SKIMS w kolorze czarnym. Sukienka świetnie podkreślała moją figurę- wąska talia i szerokie biodra. Na mojej szyi znalazł się naszyjnik z małych pereł, a na moich uszach znalazły się małe srebrne kółka. Na koniec założyłam kilka pierścionków. Kolejny raz podziwiałam siebie w lustrze, a w tle leciał The Weeknd. Tak, kocham go.
—Wow, wow Lena- powiedział Michał, który dopiero wszedł do mojego pokoju.
—Hm- odwróciłam się do zdziwionego bruneta.
—Muszę przyznać że wyglądasz idealnie.
—Dziękuje- powiedziałam i zbliżyłam się w stronę chłopaka.
Wyglądał równie dobrze. Miał na sobie czarną koszule i tego samego koloru spodnie. Jego włosy zostały w lekkim nieładzie, więc zbliżyłam się, aby poprawić włosy bruneta. Delikatnie dotknęłam miękkich włosów chłopaka i je poprawiłam utrzymując kontakt wzrokowy. Poczułam że robi się na prawdę gorąco, więc spokojnie zabrałam swoją dłoń i odsunęłam się.
—Zamówiłeś już Ubera?- spytałam przerywając niezręczną ciszę.
—Tak, ale będzie dopiero za jakieś 10 minut- odpowiedział.
Kiwnęłam głową że rozumiem i odeszłam od chłopaka. Musiałam wziąć jeszcze torebkę, chyba zdecyduje się na czarną małą torebkę. A może lepiej srebrną? Nie, zostanę przy czarnej. Spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Wiedziałam że każdy mój ruch obserwował Michał, który usiadł na moim łóżku. Przez co mi na prawdę gorąco, ale udawałam że nie widzę jego spojrzenia na moje kobiece kształty, które ta sukienka uwydatniała.
Po chwili przypomniałam sobie o prezentach. Jak ja mogłam zapomnieć o najważniejszej rzeczy. Szybko wyjęłam 4 torebki prezentowe z mojej szafy.
—Emm, to dla ciebie z okazji Świąt- podeszłam do bruneta siedzącego na moim łóżku.
Chłopak wstał i szeroko się uśmiechnął.
—Myślałem że wymienimy się jutro, ale to nic. Chodź.
Poszłam za chłopakiem do jego pokoju.
—Mam nadzieje że się spodoba- podał mi małą torebeczkę prezentową. A ja dałam mu swoją.
—Ty otwieraj pierwsza.
Wyjęłam czarne skórzane pudełeczko, niepewnie otworzyłam je. W środku znajdował się złoty naszyjnik ze znakiem nie skończoności. Był to najpięknieszy naszyjnik jaki w życiu widziałam. Poczułam się niesamowicie wzruszona, więc podeszłam do bruneta który obserwował moją reakcje na prezent. Mocno go przytuliłam, a on delikatnie gładził mnie po plecach.
—Znak nieskończoności oznacza naszą relacje, mimo wszystko będziemy razem na zawsze- wyszeptał do mojego ucha.
—Razem na zawsze- powtórzyłam i odsunęłam się od bruneta.
Gdy chłopak odpakował swój prezent, był również zadowolony. Ale prezent który mu dałam to nic w porównaniu co dostałam. Nic nie mogło by przebić prezentu od Michała.
***
Kilka godzin później impreza trwała w najlepsze, w najbliższym gronie znajomych. Było bardzo fajnie, czułam się jakbyśmy wszyscy byli wspólną rodziną, mimo tego że znam ich od września tego roku. To była wyjątkowa i nie zapomniana Wigilia. Jedliśmy świąteczne potrawy, piliśmy kulturalnie alkohol, znaczy na początku było kulturalnie a potem się wszyscy rozkręcili. Chłopakom spodobały się prezenty ode mnie, a mi również podobały się prezenty od nich. Cały czas byłam u boku Michała, ktoś z zewnątrz mogły pomyśleć że jesteśmy razem w związku. Jednak było całkiem inaczej, niestety. Wiedziałam że moje uczucia wobec niego rosną, a szanse na związek maleją gdy lepiej go poznaje. Brunet jest zdecydowanie chłopakiem, który woli dziewczyny na raz. Potrzebuje poznać nowego chłopaka, którego pokocham i oddam mu swoje serce. Ale tym chłopakiem nie mógłby być Michał, bo wiem że on prędzej czy później złamałby moje serce.***
Proszę o polubienia dla lepszej motywacji
Wiem że dziś nie piątek ale łapcie nowy rozdział, kolejny będzie w piątek🫶
CZYTASZ
YOUR QUEEN || MATA
FanfictionOpuściła wszystko na czym jej zależało, aby móc uczyć się w jednej z najlepszych szkół w Warszawie. Nie myślała wtedy o imprezach, chłopakach czy innych tego typu rzeczach, po prostu chciała walczyć o lepszą przyszłość. Jej marzeniem od zawsze było...