•19•

457 21 10
                                    

Już następnego dnia w szkole, opowiedziałam o wszystkim Ani. O poznaniu Natalii i że dziś idę na randkę z Piotrkiem. Cieszę się że mam komu mówić o tym wszystkim, potem przez kolejne kilka godzin przeżywamy to.

Brunetka cieszy się że w końcu odpuściłam sobie Michała, ponieważ tak go nie lubi. Ale ja go nadal lubię i coś do niego czuje, to nie przeminie z dnia na dzień, w ogóle mam wrażenie że moje uczucia nigdy nie przeminą.

Po powrocie ze szkoły odpoczęłam, a następnie wzięłam się za szykowanie na randkę, jeśli tak to mogę nazwać. Długo zastanawiałam się nad tym czy ubrać jeansy albo sukienkę. Jednak zdecydowałam się na materiałową dosyć długą sukienkę. Mam nadzieje że nie zmarznę. Zaczynam się stresować, tak dawno nie byłam na randce. Oby było fajnie.

Następnie poprawiłam swój makijaż, który nieco się rozmazał podczas mojej drzemki po szkole. Była już prawie dziewiętnasta. Więc wzięłam torebkę i zeszłam na dół. W salonie siedzieli Matczakowie, bez Michała. Na szczęście.

—Pięknie wyglądasz, idziesz na randkę?- spytała rozpromieniona kobieta.

—Dziękuje i tak idę na randkę- powiedziałam.

—Z kim? Mam nadzieje że jakiś fajny chłopak- powiedział Pan Matczak.

Przez chwile poczułam się jakbym rozmawiała z rodzicami.

—Ma dwadzieścia lat, student medycyny, poznałam go w Krakowie i jest na prawdę fajny.

—Wolałabym waszego syna- pomyślałam.

—Musimy go poznać, może zaprosisz go do nas na kolacje- zaproponowała Arletta.

—O i zaprosimy też nową dziewczynę Michała, musimy się wszyscy poznać- powiedział pan Marcin.

—Świetny pomysł, to kiedy? - pomyślałam że to najgorszy pomysł jaki słyszałam.

Ta kolacja to dopiero będzie katastrofa.

—Może w sobotę za tydzień- powiedziała pani Arletta.

W końcu przyszła mi wiadomość że Piotrek już czeka. Uratował mnie od dalszej rozmowy. Ja na prawdę lubię małżeństwo Matczaków, ale pomysł z tą kolacją to jakiś koszmar.

Pożegnałam się z Matczakami i poszłam założyć buty na małym obcasie i beżowy płaszcz zimowy. Gotowa wyszłam przed bramę domu, gdzie czekał Piotrek.

Blondyn stał przed swoim samochodem, a w rękach trzymał niewielki bukiet białych róż. Uśmiechnęłam się na ten widok.

—Hej- podeszłam bliżej blondyna.

—Hej, to dla ciebie- podał mi bukiet pięknych kwiatów.

Na prawdę? Nie wiedziałam że są dla mnie.

—Dziękuje, są piękne- przyznałam.

Po chwili wsiedliśmy do jego samochodu. Biały Mercedes, ładny i na pewno dużo kosztował. Ciekawe skąd dwudziestoletniego studenta stać na takie auto. Stop, muszę zmienić nastawienie co do niego. Widocznie chłopak się stara, a ja go krytykuje w myślach oczywiście. Dobrze że nie słyszy moich myśli.

—Ostatnio tak myślałem, do którego liceum chodzisz?- spytał.

—Do Batorego i jestem już w ostatniej klasie- odpowiedziałam.

—Planujesz iść na studia?

—Tak, chciałam iść na prawo, jeśli mi się uda- powiedziałam.

—Ciekawy kierunek, na pewno się uda. Chodzisz do jednego z lepszych liceum, więc matura powinna ci dobrze pójść- powiedział blondyn zerkając na mnie, ponieważ staliśmy w ogromnym korku.

—Po to przeprowadziłam się do Warszawy, stresuje mnie ta cała matura- posmutniałam na myśl o tym.

—Uwierz mi, też przez to przechodziłem i najlepiej podejść na luzie do matury- uśmiechnął się pocieszająco w moją stronę.

Cóż mi za pocieszenie. Specjalnie zamieszkałam w stolicy, żeby się dobrze przygotować do matury i zdać z każdego przedmiotu na conajmniej dziewięćdziesiąt procent. Wtedy miała bym szanse na dostanie się na jakiś dobry Uniwersytet. Daje z siebie wszystko, codziennie się uczę i zostaje mi mieć nadzieje że się uda.

—Zabieram Cię do najlepszej restauracji w Warszawie, przysięgam mają tam najlepsze włoskie jedzenie- powiedział zafascynowany blondyn.

—Boże ja tak uwielbiam włoskie jedzenie, ale nie znałam żadnej dobrej restauracji. Oby było takie dobre jak mówisz- spojrzałam na blondyna, który parkował auto.

—Zapewniam Cię, że wrócisz tutaj i to nie raz- powiedział i posłał mi pewny siebie uśmiech.

Restauracja była ogromna, niezwykle piękna i z pewnością nie należała do najtańszych. Wchodząc tam, poczułam się jak we Włoszech. Tak dobrze kojarzy mi się ten kraj, ponieważ to tam spędzałam swoje najlepsze wakacje.

Po chwili zajęliśmy nasz zarezerwowany stolik, który był nieco na uboczu przez co mogłam spokojnie obserwować bogate wnętrze. Usiadłam na wprost Piotrka.

—I jak, podoba ci się?- spytał.

—Tak, to najpiękniejsza restauracja w Warszawie. Na prawdę nie byłam w piękniejszej. Dziękuje że mnie tu zabrałeś- powiedziałam szczerze.

Zauważyłam na jego twarzy ulgę, a po chwili uroczy uśmiech.

—Więc jeśli Ci się tak podoba, to będziemy tu przychodzić na każdą naszą randkę, okej?

A więc to randka.

—Jestem za- uśmiechnęłam się.

Zamówiliśmy swoje ulubione makarony, a później desery. Muszę przyznać że to najlepsze jedzenie jakie jadłam. Było przepyszne i na pewno tu wrócę. Także sporo rozmawialiśmy, poznaliśmy się bliżej i stwierdzam że Piotrek to bardzo dobry chłopak, albo już raczej mężczyzna. Tylko nie jestem pewna czy ja zasłużyłam na niego. Po mimo że przed sobą mam idealnego kandydata na chłopaka, a nawet męża to ja dalej myślę o Michale.

—Co powiesz na to żebyśmy co piątek przychodzili tutaj na randkę? - zaproponował.

—Dobry pomysł i teraz sobie przypomniałam, że za tydzień w sobotę jesteś zaproszony do mnie na kolację. Przyjdziesz?

—Jasne że przyjdę, a kto tam będzie?

—Matczakowie, Michał ze swoją dziewczyną i my- powiedziałam.

Już na samym początku znajomości powiedziałam mu prawdę o tym z kim mieszkam. Piotrek zdecydowanie nie jest fanem Maty, ani reszty polskiej sceny muzycznej. Podobnie jak ja.

Po kolacji zdecydowaliśmy się pójść na spacer po centrum Warszawy. To miasto nocą jest jeszcze piękniejsze. Bardzo dużo rozmawialiśmy i było na prawdę fajnie. Dziś był piątek, więc nie musiałam się martwić że jutro idę do szkoły. Więc po dwudziestej drugiej Piotrek odwiózł mnie do domu.

Weszłam do domu Matczaków w dobrym humorze i z bukietem róż w ręce. Nuciłam coś po nosem gdy zdejmowałam buty na korytarzu. Sok z winogron widocznie zadziałał.

—Gdzie byłaś?- spytał brunet, który zjawił się znikąd.

—Na wspaniałej randce, a co?- spytałam uśmiechając się do Michała, który widocznie nie miał humoru.

—Nic, po prostu uważaj na siebie.

Proszę o polubienia dla motywacji💋
Co myślicie o Piotrku?
teammichał czy teampiotrek?

YOUR QUEEN || MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz