Rozdział 3

4.5K 159 10
                                    

Matthias

Razem z Aleksem dotarliśmy do slumsów w dzielnicy Peckham w południowym Londynie. Był już środek nocy, ale nie zamierzaliśmy tracić czasu, każda godzina była na wagę złota. Podjechaliśmy pod duże  metalowe drzwi budynku z czerwonej cegły, w nim prawdopodobnie przebywał Felix — zapchlona gnida, która robiła szemrane interesy na moim terytorium.
W zasadzie nigdy nie był szkodliwy, działał na małą skalę, handlował bronią, która kupował z odzysku i prowadził burdele dla plebsu w tej dzielnicy. Nigdy nie sprawiał problemów, płacił moim ludziom regularnie  nałożony trybut* dlatego nie było powodu do interwencji. Aż do dziś, gdy się okazało, że z jego broni, którą handlował zabito moich dwóch ochroniarzy.
Wysiedliśmy z samochodu kierując się do wejścia budynku. Moja determinacja i zawziętość górowały, a rosnący gniew rozpalał moją krew w żyłach. Skurwiel zapamięta swój błąd do końca życia.
Stanąłem przed drzwiami i szarpnąłem uchwyt.  Były zamknięte. Z palącą furią wyjąłem z kabury pistolet i z zaciśniętymi zębami zacząłem strzelać w zamek. Rozjebie go w pierdolony mak.

— Już wystarczy! — krzyknął Evans. Oddałem ostatni strzał po czym złapałem pozostałości uchwytu i weszliśmy do środka.
W pomieszczeniu było ciemno, ale z oddali dochodziły odgłosy klubowej muzyki. Szliśmy w głąb budynku zbliżając się do źródła hałasu. Przeszliśmy przez kolejne drzwi (te na szczęście były otwarte) mój wzrok otaksował pomieszczenie, nie było ono ani stylowe ani eleganckie, raczej określiłbym je  mianem speluny. W dodatku smród unoszący się w powietrzu był nie do wytrzymania. Zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu Felixa, ale  gnoja nie mogłem odnaleźć pośród tych wszystkich desperatów. Po chwili podszedł do mnie jakiś napakowany gość. Na wszelki wypadek nie chowałem nawet broni, nie zapuszczałem się nigdy w takie miejsca — niektórzy mogli mnie nie znać, dlatego wolałem być czujny.

— Co was tu sprowadza? — zapytała kupa mięśni.

— Zaprowadź nas do Felixa — uniosłem surowy głos żeby przebić się przez dźwięk muzyki.

— Szef jest teraz zajęty! — krzyknął. Czy oni zawsze muszą testować moja cierpliwość?

— Zajęty może być zaraz twój pierdolony zad i to wysokiej klasy ołowiem. Skusisz się na taką przyjemność? — wysyczałem unosząc broń na wysokość jego głowy. Osiłek najpierw spojrzał z przerażeniem na mnie, a później na Aleksa, który pokiwał mu głową sugerując, żeby tamten lepiej ze mną nie zaczynał.

- Chodźcie za mną - Kiwnął głową w kierunku długiego korytarza. Gdyby tak bardzo nie zależało mi na konkretnych informacjach, zrównałbym z ziemią tę budę.

Stanęliśmy przed kolejnymi drzwiami , za którymi miał znajdować się Felix. Nie czekałem aż osiłek mi je łaskawie otworzy. Strzeliłem w zamek, który rozpadł się w drobnice po czym zniecierpliwiony wparowałem do środka. George akurat w tym czasie ruchał jakąś dziwkę na stole, na moje wejście gwałtownie podskoczył do góry oszołomiony całym zajściem.

— Co do kurwy! - wrzasnął

— Stul pysk gnido, a ty wypierdalaj stąd! - krzyknąłem wkurwiony  i wskazałem na blondynkę, która wypinała się leżąc na stole.

— Pan Anderson? Co pan tu robi? — wydukał z przerażeniem. Podciągnął spodnie, podniósł leżącą dziwkę ze stołu i pchnął ja w kierunku drzwi — Spierdalaj, dokończę z tobą później — rzucił z zdenerwowaniem w głosie.

— Nie rozpędzaj się tak Felix, to czy jeszcze kiedykolwiek będziesz mógł ruchać będzie zależało od twojej współpracy — Mój ton był groźny i władczy.

— Ale o co chodzi, przecież regularnie płacimy pańskim ludziom, jeszcze nigdy nie spóźniliśmy się z wpłatą — dukał.

— Myślisz, że fatygowałbym się specjalne do ciebie  gdyby chodziło o zaległe pieniądze? — prychnąłem zaciskając pięści.

UTRACONA NIENAWIŚĆ [18+] Część II ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz