Rozdział 18

3.9K 222 13
                                    

Witajcie kochani, bardzo Was przepraszam, że musieliście czekać tyle na ten rozdział, ale nie miałam wczoraj weny, żeby go napisać. Nie szło mi pisanie, a takie na siłę to nie pisanie. Ale już jest i mam zaraz zamiar pisać kolejny, bo mam dziś natchnienie :D Miłej lektury :D 

Matthias

—  Nie rób tego! — wrzasnąłem przeraźliwe, lecz Rose nie zastanawiając się przyłożyła broń do swojej skroni . Trzęsącymi dłońmi odbezpieczyła ją i wtedy czas się dla mnie zatrzymał. 

Nie posłuchała, zacisnęła  mocno oczy gotowa na to, co zaplanowała. Widziałem tylko jakby w zwolnionym tempie jak jej palec naciska spust. Zimny pot oblał całe moje ciało, wstrzymałem oddech kiedy usłyszałem głuchy huk. Kurwa! Natychmiast rzuciłem się w stronę Rose, która stała, a potoki łez spływały po jej policzkach. To był jebany cud. C-U-D, że moja spluwa nie była nabita, bo gdyby była Rose właśnie popełniłaby samobójstwo na moich oczach. 

Ciężko mi określić jakie w tym momencie targały mną emocje. Strach? Bezsilność? Nie miałem pojęcia, ale jedno co czułem niemal namacalnie — to ból, który rozrywał moje serce. Wziąłem Rose w ramiona, była wiotka niczym marionetka . Zanosiła się płaczem,  wtuliła się we mnie płacząc przeraźliwie. Nie wiedziałem nawet co mam powiedzieć, byłem całkowicie zamroczony, jakby ktoś właśnie przyjebał mi w łeb. Po chwili usłyszałem jak  do łazienki wbiegło kilka osób. Nie zamierzałem wypuszczać z ramion mojej żony, już nigdy nie zamierzałem jej nawet opuścić. Nigdzie kurwa nie trafi do żadnego psychiatryku. Po moim kurwa trupie. 

—  Wypierdalać! Wszyscy! — wydarłem się. 
Na szczęście mój ton był na tyle znaczący, że każdy bez mrugnięcia okiem opuścili pomieszczenie.

— Już dobrze Rose, nic ci nie grozi, jestem przy tobie — zacząłem gładzić jej mokre włosy i przyciskać jej głowę do swojej klatki. Pozwoliłem jej płakać tyle ile potrzebowała. Wiedziałem, że musi wyrzuć z siebie emocje, a z tego co pamiętałem, płacz był dobrą oznaką.

Nie będzie nam łatwo to przetrwać, jak wszystkie inne bolesne zdarzenia, które wydarzyły się w ostatnim czasie, ale musiałem mieć nadzieję, że przyjdzie lepszy czas. A nadzieją, która pozwoli nam przetrwać ten kryzys będzie nasza córka. Nasz promyczek, który rozświetli tą ciemną otchłań, w której oboje tkwiliśmy.

Odsunąłem Rose nieznacznie i uniosłem jej głowę aby spojrzała mi w oczy.

— Rose, nie będzie łatwo, ale obiecuję, że zrobię wszystko aby nasza rodzina była szczęśliwa — wyznałem spoglądając jej w oczy. Po czym mocno przytuliłem do swojej klatki. Byłem praktycznie cały mokry, słuchawka od prysznica gdzieś leżała na podłodze, a woda z niej tryskała na boki. Ale miałem to w dupie, nic mnie nie obchodziło. Dziękowałem Bogu za to, że Rose żyje, za to, że jakimś cudem nie nabiłem swojej broni. 

Po dłuższym czasie Rose zaczęła trząść się z zimna dlatego bez zwlekania wyszedłem z nią spod prysznica i okryłem ręcznikiem, po czym na rękach zaniosłem do łóżka. Moja żona była nieobecna, nie odzywała się, ani nie chciała spojrzeć mi w oczy. Nie mogłem na nią naciskać dlatego usiadłem na fotelu obok łóżka i w milczeniu postanowiłem trzymać warte. Bałem się, że jeśli ją zostawię znów będzie próbowała sobie coś zrobić.

Personel na szczęście uszanował naszą prywatność i nie wchodził do pokoju. Rose po jakimś czasie zasnęła, a ja czuwałem mimo zmęczenia jakie czułem nie zamierzałem spać, musiałem ją chronić. 

***

Do sali weszła Kate i spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem, zapewne przekazali jej co się wczoraj wydarzyło. Siedziałem nadal na fotelu z opartymi rękoma o kolana podtrzymując swoją głowę. 

UTRACONA NIENAWIŚĆ [18+] Część II ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz