Rozdział 10

5.4K 251 34
                                    

Zapraszam na kolejny rozdział, będzie przyjemnie i miło :D, ale koniec da Wam do myślenia ;). Miłego czytania ❤️ Dajcie znać czy rozdział wam się podobał ;)

Matthias

Musiałem powiadomić Aleksa o tym, że jego dziecko wkrótce się urodzi. Ktoś powinien polecieć na wyspę i odebrać je stamtąd. Ja pierdole. Stałem z telefonem w ręku i nie wiedziałem co mam do chuja zrobić. Mam okłamać Val, że jej dziecko nie żyje? Przecież to ją zabije. Pozwolić jej zatrzymać dziecko, którego nigdy nikt nie zaakceptuje? Nawet jeśli zabronię w naszych kręgach mówić na temat jej dziecka to i tak nie będzie miało życia - będzie od początku wyrzutkiem. Spojrzałem na Rose, która siedziała oparta o zagłówek łóżka i się we mnie wpatrywała z konsternacją jakby zastanawiała się o czym myślę. Wbiłem wzrok w jej zaokrąglany brzuch. Sam nie przeżyłbym gdyby coś stało się mojemu dziecku. Nie mogłem zrobić tego Val. Jak po tym spojrzałbym jej w oczy - kobiecie która za chwilę stanie się matką? W której tak samo jak w Rose rozwijało się i rosło dziecko. Nie mógłbym być aż takim chujem, nie teraz kiedy zacząłem dostrzegać prawdziwe wartości w życiu. Ale musiałem także chronić siostrę przed organizacją. Przymknąłem oczy i zacząłem intensywnie myśleć.

- Matt co się dzieje? - zapytała Rsoe. Przeczesałem nerwowo włosy. Nie wiedziałem co mam jej tak naprawdę odpowiedzieć. Budziły się we mnie jakieś dziwne uczucia. Niepewność i poczucie odpowiedzialności za swoje decyzje. Ostatnio za swój błąd o mało Rose i moje dziecko nie przypłacili życiem. Teraz nagle zacząłem się zastanawiać nad swoimi czynami i jak one wpłyną na przyszłość.

- Nie wiem co mam zrobić - przyznałem szczerze

- A wcześniej co planowałeś? - zapytała przenikliwe. Wiedziała, że miałem już wcześniej plan.

- Nie powiem ci, ale coś się we mnie zmieniło i nie mogę tak postąpić - wyznałem. Nie chciałem, żeby Rose wiedziała, że chciałem odebrać dziecko Val mówiąc, że nie przeżyło. Rose by się mocno zezłościła, a musiała unikać stresu.

- Więc co zamierzasz zrobić? - zapytała

- W tym właśnie problem, bo nie mam kurwa zielonego pojęcia -odpowiedziałem wymijająco, ale musiałem coś zdecydować i wiedziałem, że ta decyzja będzie mnie dużo kosztować. Nie zastanawiając się wybrałem numer do Aleksa. Odebrał po dwóch sygnałach.

- Polecisz na wyspę, Val zaczęła rodzić. - wypaliłem

- O kurwa, ale jak, co.. ja nie.. - Aleks zaczął się jąkać. Już kurwa taki odważny nie był.

- Weź się kurwa uspokój i mnie posłuchaj. Zostaniesz z nią tam do końca jej roku szkolnego i się nimi zajmiesz. Będziecie tam bezpieczni. Później ustalimy co dalej - oznajmiłem poważnym tonem. Nie mogłem sam lecieć na wyspę, Rose także mnie potrzebowała. W dodatku sprawa z Deviesonem stawiała mnie na przegranej pozycji w oczach organizacji. Musiałem teraz przede wszystkim umocnić swoje stanowisko.
Wiem, że będę żałował tej decyzji, jeszcze rok temu nie miałbym skrupułów odebrać Valerii dziecko i wmówić, że zmarło, ale teraz... Teraz było inaczej. Sam miałem zostać niedługo ojcem i nie mógłbym spojrzeć Val w cierpiące oczy spoglądające na moje biegające dziecko podczas gdy jej maluch wychowywał by się cały i zdrowy przy ojcu.

- Ty tak na serio? Uderzyłeś się w głowę czy co?- zapytał Evans nie dowierzając.

- Weź mnie nie wkurwiaj, bo zaraz się rozmyślę - wysyczałem do słuchawki.

- Dobra, zrozumiałem, dzięki to wiele dla mnie znaczy.

- Nie robię tego dla ciebie - rzuciłem rozłączając się.

UTRACONA NIENAWIŚĆ [18+] Część II ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz