Rozdział 22

4.5K 210 16
                                    

Będzie gorąco :P Zapraszam do czytania i komentowania kochani, dajcie znać czy wam się podoba :D 

Kilka tygodni później

Matthias

Siedziałem u Daviesona w gabinecie i czekałem na to co chce mi przekazać. Czas był dla mnie na wagę złota i to, że dziś musiałem pojawić się Manchesterze tracąc przy tym cały dzień wkurwiało mnie nieziemsko, bo teraz byłbym z moja rodziną i cieszył się naszymi ostatnimi wspólnymi chwilami. Patrzyłem na niego z nienawiścią i pogardą, jego czarne diabelskie oczy wpatrywały się w moją twarz z zaciekaniem. Co ten chuj sobie myślał? Nie pałałem do niego sympatią, nienawidziłem Daviesonów tak samo jak oni nienawidzili nas, ale przez jebany kontrakt musiałem zachowywać pozory. 

Nie miałem jednak pojęcia, że wkrótce moje nastawienie do największych wrogów nieco się zmieni.

- Przejrzyj to na spokojnie, ale nie tu - rzucił Davieson podając mi skórzaną aktówkę. Nie wiedziałem co zamierza. Myślałem, że chce ze mną przedyskutować ostanie transakcje jakie mój klan zawarł z Francją. 

- Co to? - zapytałem nieufnie

- Dowody - odparł krótko. Wstał z fotela sugerując mi, że zakończył ze mną spotkanie. Zagotowałem się. Ale nie miałem zamiaru się przed nim płaszczyć. Postanowiłem raz na zawsze odciąć się od całego gówna i zająć się swoją rodziną. Miałem plan i Davieson był mi potrzebny do jego realizacji, zamierzałam go wykorzystać. Stawka jaką mogłem mu zaoferować była wysoka. 

Wziąłem teczkę i zacząłem kierować się w stronę drzwi, jego stanowczy ton zatrzymał mnie w połowie drogi.

- Jak już dowiesz się całej prawdy, spotkamy się i ustalimy co dalej - odparł pewny siebie jakby ze świadomością, że ma mnie w garści. Nie odezwałem się, spojrzałem mu z pogardą w oczy i napięcie się odwróciłem. 

W samolocie przekazałem teczkę Aleksowi, nie chciałem teraz ryć sobie głowy jakimiś niepotrzebnymi przemyśleniami. Na dzisiaj zaplanowałem cos innego. Postanowiłem wykorzystać mój dzień nieobecności na zorganizowanie czegoś dla Rose.  Lecieliśmy właśnie do Francji po niespodziankę dla mojej ukochanej. Nie wiedziałem jak zareaguję na to co zamierzałem ze sobą przywieźć, ale liczyłem, że bardzo się ucieszy. Mimo sojuszu z Daviesonami byłem ostrożny dlatego zdecydowałem się, że najbezpieczniej będzie jeśli moja niespodzianka  wyląduje we Francji, a  stamtąd razem ze mną poleci na wyspę. 

***
Połowa kwietnia w Norwegii wcale nie rozpieszczała nas ciepłymi dniami . Płynąc łodzią na wyspę wyraźnie można było poczuć arktyczne powietrze na skórze. Chłód był przeszywający, ale jednocześnie  przyjemnie orzeźwiający i rześki. Przez chwilę mogłem zapomnieć o tym co niedługo miało nadejść i jak zmieni się moje życie -  nasze życie.

 Dobijając do brzegu z niecierpliwością odliczałem minuty kiedy zobaczę swoją żonę. Nie było mnie jeden dzień, a ja nie mogłem wytrzymać rozłąki z Rose i moją córka.

Ochrona pomogła nam się wypakować z łodzi i ruszyliśmy w stronie domu.

Otworzyłem drzwi zapraszając wszystkich do środka.

— Rose kochanie mamy gości! — zacząłem krzyczeć podekscytowany.

Odgłosy w kuchni sugerowały, że właśnie tam przebywała moją żona, uwielbiała pichcić i gdy tylko miała chwilę wolnego czasu to właśnie spędzała go w kuchni. Ręką wskazałem gościom żeby poszli za mną. Przekroczyliśmy próg i w tym samym momencie Rose odwróciła się twarzą w naszą stronę. Na widok Parkera, Allison i Noemi z wrażenia upuściła kubek, który rozbił się na ziemi. W ułamku sekundy rzuciła się w stronę swoich sióstr.

UTRACONA NIENAWIŚĆ [18+] Część II ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz