Rozdział 19

4.3K 223 16
                                    

Zapraszam na kolejny rozdział, powiem wam, że nie mogę się doczekać sielanki Matthiasa i Rose, no i hot scen ;P  Ale idzie wszystko w dobrym kierunku :D 

Rose 

Podczas rozmowy z Lindą nie byłam spięta. Kobieta i jej dość specyficzne poczucie humoru sprawiało, że potrafiłam swoje bolesne wspomnienia potraktować jak lekcję życia. Nie byłam jedyna na świecie fakt, wiele osób przeżywało swoje traumy  z tym, że z tego co się dowiedziałam od kobiety wyparłam pewne rzeczy, a one wróciły do mnie z podwójną siłą. Stąd te ataki paniki i załamania. Dowiedziałam się, że czeka mnie ciężka praca nad sobą. Musiałam przepracować wszystkie bolesne wspomnienia żeby moja psychika wróciła na dawne tory. 

Jednego byłam pewna musiałam wziąć się w garść inaczej będę całe życie nieszczęśliwa.

Najważniejszym egzaminem teraz jaki mnie czekał było spotkanie z moją córką. Zobaczę ja po raz pierwszy w życiu i bałam się tego spotkania. Co jeśli malutka wyczuje moje emocje i zacznie płakać? Nawet nie wiem jak mam uspokoić małe dziecko, nigdy nawet nie trzymałam w ramionach noworodka. To było dla mnie duże wyzwanie, ale Linda mówiła, że nie mogę zwlekać z tym, ponieważ dziecko potrzebuje mojej bliskości. Przez osiem miesięcy żyło we mnie i nikt nie był w stanie zastąpić jej matki, to tylko i wyłącznie moją rola i musiałam sobie  poradzić. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe między innymi ze względu na mój stan, cały czas odczuwałam lęk i niepokój oraz wieczne poczucie winy. Przytłaczały mnie te uczucia i sprawiały, że czułam się bezużyteczna, nie potrzebna światu.

— Halo Rose słyszysz mnie? — z zamyślenia wyrwał mnie głos Matthiasa

- Powtórz nie słyszałam co mówiłeś - odpowiedziałam

- Jesteś gotowa? Chcesz zobaczyć naszą córkę? - dopytywał. Czy byłam gotowa? Oczywiście, że nie, ale narodzin dziecka przecież się nigdy nie planuje ono samo wie kiedy przyjść na świat. Nasza córka już kilka dni temu się urodziła, a ja dopiero dzisiaj dowiedziałam się o jej istnieniu. Dlatego nie będzie lepszego momentu na to, żeby zobaczyć własne dziecko .

- Tak, chcę ją zobaczyć - odpowiedziałam wstając powoli z łóżka. I choć wiedziałam, ze mój stan nie jest najlepszy ponieważ ból fizyczny wyraźnie dawał się we znaki to poczułam w sobie przypływ determinacji i przypominałam słowa Lindy.

- Ostrożnie Rose, możesz złapać się mojego ramienia jeśli jest ci ciężko - zaproponował Matt

- Nie, poradzę sobie, chodźmy.

Matt szedł tuż przy mnie bojąc się, że w każdej chwili się przewrócę, ale ja twardo szłam korytarzem przed siebie. Mój mąż wskazał drzwi, do których weszliśmy. Pokoik nie był duży moją uwagę jednak przykuło stojące małe łóżeczko na kółkach, a w nim maleńkie zawiniątko. Boże, czy tam śpi nasza córka? Moje serce zaczęło walić niczym dzwon, denerwowałam się, ale jednocześnie czułam  podekscytowanie. 

- Usiądź na fotel, a ja przyniosę ci małą - polecił mój mąż. Usiadłam ostrożnie na fotel, nie byłam w stanie robić gwałtownych ruchów ponieważ rana na brzuchu strasznie mnie ciągnęła dlatego nie mogłam poruszać się w normalnym tempie. Matt podszedł do łóżeczka i wziął pewnie w ramiona nasze dziecko. Widać było, że nie brał jej na ręce pierwszy raz ponieważ jego ruchy były dość pewne i umiejętne. Gorzej będzie ze mną. Co ze mnie za matka, wyparła własne dziecko. Złe myśli znów opętały mój umysł. 

- Halo, Rose spójrz - głos Matthiasa przywołał mnie na ziemie. Nachylił się nade mną,  a przed moimi oczami ukazała się maleńka różowa buźka. Wpatrywałam się w nią nie mogąc wyjść z podziwu była taka śliczna, idealna - była nasza. Matt ostrożnie zaczął przekazywać mi ją na moje ręce. Nie miałam pojęcia, jak mam złapać to maleństwo, była bardzo malutka, bałam się, że mogę wyrządzić jej coś złego. Ale Matt ułożył mi ją na rękach i delikatnie przytrzymując główkę wysunął dłoń. 

UTRACONA NIENAWIŚĆ [18+] Część II ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz