Rozdział 27

2.4K 125 6
                                    

Rose

Nagle czas się zatrzymał a wszystko jakby wokół mnie wirowało. Znów bolesne zetknięcie z rzeczywistością. To przecież  nie mogła być prawda.  

Trzęsącymi dłońmi zaczęłam składać zapisaną kartkę papieru.

Musiałam się uspokoić i wszystko dokładnie przeanalizować. Weszłam pod prysznic i odkręciłam lodowatą wodę. Potrzebowałam zimnego prysznica, żeby zacząć myśleć trzeźwo.

Nie pozwolę mu, nie pozwolę mu na takie poświęcenie. Nasza córka potrzebuje obojga rodziców. Wystarczająco, że w ciąży musiałam żyć w samotności bez wsparcia Matta. Nikt nie miał prawa odebrać ojca mojej córce, a mi mojego męża.

Lodowata woda przeszywała moje ciało, ale dzięki temu mogłam zacząć jasno wszystko postrzegać. Ostatnia noc miała być tą niezapomnianą — ostatnią. Prychnęłam. Zaplanował wszystko, wyjazd do Atlanty to też nie przypadek. 

 Nie mogłam być słaba nie w sytuacji kiedy los mojego męża był w rękach Andersonów.  Jeśli myślał, że wylecę do Atlanty bez niego to się grubo mylił. Udowodnię mu, że wcale nie jestem taka krucha za jaką mnie uważa. Determinacja buzowała w moich żyłach. Uczucie jakim darzyłam Matta było na tyle silne, że nic nie było w stanie nas rozdzielić. Polecę za nim choćby na koniec świata. Nie pozwolę mu już nigdy więcej odejść. Byłam w stanie posunąć się do wszystkiego, aby ratować swoją rodzinę. Nie dopuszczę  aby chore tradycje Andersonów zniszczyły moją rodzinę. 

Jednak miałam świadomość, że sama nie wiele zdziałam dlatego potrzebowałam zaufanej osoby, która mi we wszystkim pomoże, a może i nawet kilka. I wtedy wpadłam na pomysł... 

***

Matthias nie mógł niczego się domyśleć dlatego musiałam zachowywać się naturalnie, a nawet powinnam być podekscytowana, bo przecież leciałam do Atlanty (teoretycznie). Po tym jak nakarmiłam Arie i odłożyłam ją do przenośnego nosidełka zeszłam na dół aby odnaleźć Allison. Wszyscy już krzątali się po domu oprócz Val i Aleksa ponieważ para miała zostać sama na wyspie. Weszłam do salonu i akurat natknęłam się na Parkera i Allison, która morderczym wzrokiem mierzyła swojego przyszywanego męża. Widząc niezadowoloną siostrę odchrząknęłam nieznacznie przerywając parze bitwę na spojrzenia.

—  Allison czy mogłabym zamienić z tobą słowo? — spytałam niecierpliwie. 

— Jasne Rose, Parker właśnie idzie spakować moje walizki — odezwała się rudowłosa wypraszając  mężczyznę. Przyjaciel mojego męża posłał mi delikatny uśmiech wychodząc z salonu. 

Byłyśmy same, podeszłam bliżej siostry i ściszonym głosem zaczęłam szybko mówić.

—  Alliosn musisz mi pomóc. Mam mało czasu. Nie mogę  ci za dużo zdradzić, ale Matt jest w niebezpieczeństwie. Jeśli nic nie zrobię, może dojść do czegoś bardzo złego. — mówiłam spanikowana 

—  Boże, wy i te wasze tajemnice. Dobra, mów co  mam zrobić. — odpowiedziała oburzona.

—  Musisz uspać Parkera. — Allison spojrzała na mnie z szeroko otwartymi ustami wytrzeszczając oczy. Zignorowałem jej zaszokowanie i kontynuowałam —  Jak tylko wsiądziemy do odrzutowca, Parker  musi zasnąć. Nie możemy polecieć do Atlanty. — oznajmiłam — Masz tu bardzo silny środek usypiający, dwie kapsułki wystarczą. Ja po jednej spałam jak dziecko. Wymieszaj mu z jakimś napojem i dopilnuj żeby go wypił dobrze? - wyjęłam z kieszeni opakowanie tabletek  i wręczyłam siostrze. Allison wyciągnęła niepewnie rękę przyglądając się opakowaniu. 

- A jeśli nie zaśnie? - dopytywała lekko spanikowana.

- Musi zasnąć. Inaczej, mój plan nie wypali. Parker nie pozwoli nam lecieć do Londynu - rzekłam zdeterminowana łapiąc Allison za ramiona. Chciałam żeby była świadoma jak bardzo to było ważne.  

UTRACONA NIENAWIŚĆ [18+] Część II ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz