Rozdział 8

9 2 1
                                    

Droga zajęła jej więcej czasu niż myślała, gdyby nie znajdowała się w tak koszmarnym stanie nie musiała by się co chwila zatrzymywać na każdej mijanej stacji czy przydrożnym sklepiku by zaopatrzyć się w napoje. Na jedzenie nie mogła nawet patrzeć liczyła, że znajdzie po drodze jakiś sklep z ubraniami, bo przez to wszystko zapomniała się nawet spakować i teraz jechała starym autem ubrana jak królowa, ale jak na złe nie dostrzegła ani jednego sklepu z interesującym jej towarem, po czasie stwierdziła, że to i lepiej, bo i tak nie miała przy sobie takiej gotówki by wystarczyło jej na większe zakupy, a kart przecież i tak nie mogła użyć. Nawet fakt, że wioska do której zmierzała znajdowała się nad morzem jej nie pocieszał, chociaż od dziecka kochała morze. Zapadł mrok, a ona była już tak zmęczona, że pomimo tego, że do miejsca docelowego miała jedynie 20 kilometrów, postanowiła, że tą noc prześpi w aucie na poboczu. Wyłączyła silnik, po czym przeniosła się na tylną kanapę, zamknęła się od środka i zamknęła opuchnięte powieki od wielogodzinnego płaczu. Była pewna, że nie zaśnie, ale po kilku godzinach jednak jej się to udało.

Rano obudził ją nie miłosierny skwar. Słońce stało już wysoko na niebie i operowało centralnie na auto. Pola miała wrażenie, że za chwile się udusi, dlatego czym prędzej otworzyła wszystkie okna i drzwi, choć to niestety pogorszyło tylko sytuacje. Parne gorące powietrze wdarło się do auta.

- Cholera jasna - zaklęła pod nosem i pozamykała wszystko. Zasiadła za kierownicą, wypiła resztkę wody, po czym przekręciła kluczyk w stacyjce, ale samochód zamiast zapalić wydał z siebie serie dziwnych dźwięków. Wypuścił stertę czarnego dymu, po czym zgasł i już nie zapalił.

- Tylko nie to - jęknęła żałośnie i znowu się rozpłakała - Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie? - pytała sama siebie - Co takiego złego uczyniłam, że los tak ze mnie drwi i kładzie same kłody na mojej drodze. Jestem całkowicie sama, oszukana i zdradzona przez najbliższych. Wszystko sprzysięgło się wobec mnie, nawet pogoda i to przeklęte auto, które według taty miało być sprawne, a jednak w tym wypadku to mama miała racje mówiąc, że to auto to grat i tak cud, że dojechał, aż tu - Szkoda tylko, że teraz będzie musiała iść 20 kilometrów pieszo i to w tym upale, bez picia, z pustym żołądkiem i na dodatek boso, bo przecież w tych szpilkach nie da rady. Najchętniej rzuciła by się do morza albo pod jakieś auto, ale ani jednego, ani drugiego nie miała pod ręką. Mogła jeszcze zadzwonić do przyjaciółki, ale w tym przypadku też było to nie możliwe, bo przecież nie miała przy sobie telefonu, a nawet gdyby miała i tak by go nie użyła, bo Damian by ją wtedy natychmiast namierzył.

Wysiadła z auta. Zamknęła je chociaż sama nie wiedziała, po co skoro i tak się popsuło, i przecież nic w nim nie było. Wolnym krokiem ruszyła przed siebie, lecz już po paru krokach zrobiło jej się słabo i upadła na jezdnie. Ostatnie co zarejestrowała to jadący prosto na nią czerwony traktor z ogromną przyczepą siana, i to, że jednak nie chce umierać.

OstojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz