Rozdział 22

7 2 1
                                    


- Co takiego? - zaciekawił się Filip

- Muszę ci coś powiedzieć i wyjaśnić

- Ale co takiego? Zaczynam się bać

- Nie masz czego, to nic strasznego, a wręcz przeciwnie - uspokoiła go dziewczyna

- To mów, bo zaraz oszaleje

- Ja... - zaczęła, ale przerwał jej lekarz wchodzący do sali

- Dzień dobry Polu, nazywam się Marek Lato i jestem twoim lekarzem prowadzącym, widzę, że się obudziłaś, to bardzo dobrze, powiedz mi jak ty się czujesz, czy coś cię boli?

- Dzień dobry, nie bardzo, czuje jedynie pieczenie w ręku i ogólne osłabienie, a tak po za tym to wszystko dobrze

- Czy czujesz się senna?

- Trochę tak, a czy to źle?

- Nie, to normalna reakcja na leki, powinno powoli mijać, organizm musi powrócić do równowagi, nie tylko twoje ciało było wykończone po utracie dużej ilości krwi, ale i umysł który przeżył zbyt wiele jak na tak krótki czas, nie chce cię straszyć, ale myślę, że powinnaś podjąć się leczenia psychiatrycznego

- Czy to konieczne?

- Jesteś dorosła i sama podejmujesz decyzje, ale pani psychiatra i tak do ciebie przyjdzie, targnęłaś się na własne życie, a w takich sytuacjach wizyta psychiatry jest obowiązkowa. Moim zdaniem powinnaś przyjąć leczenie, to ci z pewnością pomoże, ale zrobisz jak chcesz, nikt do niczego cię nie zmusi, ale jeśli jeszcze raz targniesz się na swoje życie lub twoje czyny będą zagrażać innym, wtedy bez względu na wszystko zostaniesz umieszczona w odpowiednim ośrodku dla twojego dobra

- Tato, nie strasz jej tak, ona już tego nie zrobi, prawda? - Filip spojrzał na nią z nadzieją

- Prawda, i tak, ma pan racje, przyjmę leczenie i regularne sesje, ja nie chce tak się dalej czuć, potrzebuje wsparcia

- Ale ty je masz, we mnie, w dziadku i w moim tacie

- Tak wiem i bardzo jestem wam za to wdzięczna, ale mimo to potrzebuje profesjonalnego wsparcia i jakiegoś lokum, bo dom w którym miałam się zatrzymać niestety już nie istnieje

- O to się nie martw, zostaniesz u nas

- O, tata dobrze mówi. Zostaniesz u nas, świeże powietrze i zwierzęta dobrze ci zrobią

- Ale ja nie mogę

- Możesz - odpowiedzieli jednocześnie

- Ale Damian..

- Co z nim?

- A co jeśli tu przyjedzie? Nie mogę was narażać

- Tym się nie martw, teraz skup się na sobie i swoim zdrowiu, resztę zostaw nam i ciesz się życiem i latem, są wakacje, więc przestań myśleć i korzystaj, teraz odpoczywaj sobie, a ty synu do domu, Poli już nic nie grozi, więc możesz odespać - uśmiechnął się i wyszedł

- Ty naprawdę siedziałeś tu przez ten cały czas? - zapytała zaskoczona

- Tak, dniami i nocami przy tobie czuwałem i o ciebie walczyłem

- Dziękuję - szepnęła

- Nie masz za co, to było oczywiste, że będę przy tobie czuwał i mam prośbę. Posłuchaj rady mojego taty, po za tym, że jest idealnie zdolnym lekarzem to i mądrym człowiekiem, ma to po dziadku, zapomnij o problemach i ciesz się tym co masz

- A co ja mam?

- Mnie, dziadka i mojego tatę, no i życie, myślę, że to i tak wiele, nie uważasz?

- Masz racje, wynagrodzę ci to moje okropne zachowanie, obiecuję

- Ale o jakim okropnym zachowaniu ty mówisz? Ja nic takiego nie pamiętam - uśmiechnął się

- Pamiętasz, nie udawaj, sprawiłam ci przykrość nie wierząc ci w twoje słowa, o tym, że się znamy

- A teraz mi wierzysz? - zapytał z nadzieją w głosie

- Tak

- Naprawdę? Co takiego się wydarzyło, że mi uwierzyłaś?

- To proste, po prostu...

- A ty jeszcze tutaj? Marsz do domu - zarządził tata Filipa wchodząc ponownie do sali, tym razem z wysoką ładną brunetką - Polu, to jest pani Weronika Laskowska

- Witaj Polu, jestem psychiatrą i chciałabym z tobą porozmawiać, ale bez świadków - spojrzała znacząco na Filipa

- Jeśli to konieczne - jęknął, po czym wstał - Jeszcze tu przyjdę - oznajmił posyłając jej uśmiech

- Ty Marku też - oznajmiła stanowczo

- Chodź synu, nic tu po nas - zaśmiał się, po czym oboje wyszli z sali

Pola spędziła tydzień w szpitalu, przez ten czas jej ręka się zagoiła, a noga powróciła do pełnej sprawności z przed upadku. Pani Weronika okazała się być wspaniałym specjalistą, sesje z nią sprawiały, że Pola co raz rzadziej czuła wobec siebie negatywne odczucia, a dopasowane leczenie sprawiło, że nie miala już ataków paniki, oczywiście bała się tego, że Damian pojawi się tu z policją, ale przecież tak naprawdę nic na nią nie miał, a po za tym teraz nie była już sama, miała dziadka, pana Marka który opiekował się nią jak własnym dzieckiem, panią Weronikę która sprawiła, że nie czuła już do siebie obrzydzenia, no i Filipa, najwspanialszego chłopaka na ziemi, nie przychodził do niej, bo się rozchorował, a mimo to każdego dnia po przez tatę przekazywał jej kwiaty i różne smakołyki z liścikami w których znajdowała jakieś miłe słowo oraz to jak mu nudno nie mogąc zrobić niczego po za leżeniem. Odpisywała mu wtedy, że ma grzecznie leżeć i być zdrowy, gdy już wróci, bo chce spędzać z nim czas i, że czeka na nich rozmowa. Wtedy on odpisywał jej, że i on chce spędzać z nią czas i obiecywał, że do jej powrotu wyzdrowieje, że już nie może się doczekać tego co ma mu do powiedzenia i, że jeśli to jest coś złego to on nie chce o tym słyszeć. Zapewniła go, że to nic złego, a teraz aktualnie stała w progu domu i nie mogła uwierzyć w to co 

OstojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz