Rozdział 28

8 2 1
                                    


- Polu ty serio mówisz? Przypomniałaś sobie mnie i serio nadal mnie kochasz? - zapytał unosząc na nią swoje szklane spojrzenie

- Tak, przecież bym nie kłamała i nie wymyśliła tego wszystkiego, bo i jakim cudem znała bym szczegóły naszej relacji

- Dziadek mógłby ci powiedzieć. On znał całą historie, on jeden wiedział, że moja miłość do ciebie jest tą pierwszą i ostatnią, mawiał, że któregoś dnia tu powrócisz i już ze mną zostaniesz, bo nasza miłość jest taka jak jego i babci, czysta prawdziwa i taka na całe życie

- Dziadek mi nic nie opowiadał, ale, gdy uciekałam od Damiana autobusem do rodziców miał wtedy swój ostatni kurs. Powiedział mi wtedy, że znajdę swoją bezpieczną przystań, swoją Ostoje w której czeka na mnie moja prawdziwa miłość i, że teraz jeszcze jej nie dostrzegam, bo stoi w cieniu. Dziś wiem, że miał racje, chodź wtedy pomyślałam, że dziadek naczytał się za dużo romansideł, ale on doskonale wiedział kim jestem, kim są moi rodzice, zna też mamę Damiana, a nawet ciotkę mojego taty i rodziców mojej mamy, doskonale wiedział, że tu przyjadę, do Ostoi, że to miejsce stanie się dla mnie przystanią, a ty moją prawdziwą miłością. Wiesz czemu znajdowałeś się w cieniu. Bo cię nie pamiętałam, ale teraz już pamiętam i chce z tobą być na dobre i na złe. Jeśli serio nadal nie będziesz chciał wrócić do miasta zrozumiem, moje zdanie znasz, ale nie będę cię do niczego zmuszać, to musi być twoja decyzja, jeśli uznasz, że chcesz zostać tutaj, zostanę wraz z tobą, moje miejsce jest przy tobie, a mój dom jest tam gdzie twój, nie chce już się z tobą rozstawać, już nigdy

- Polu, kochanie moje, nareszcie cię odzyskałem, to mój najpiękniejszy dzień od bardzo dawna, ale boję się, że to sen, że zaraz się obudzę i znikniesz, a ja znowu znajdę się w czarnej otchłani, smutku i tęsknoty

- To nie sen, jestem tutaj i zawsze już będę, tylko pozwól mi na to bym ci pomogła, przemyśl moje słowa, wiem, że to brzmi nie najlepiej, ale myślę, że pora wrócić do życia, jestem pewna, że ona by tego chciała, a teraz zabieram Leo, jemu też pomogę

- Ale..

- Nie ma żadnego ale. Pomogę wam obu, kochanie

Filip zniknął zaraz po naszej rozmowie gdzie tego Pola nie wiedziała, przypuszczała, że chłopak zaszył by przemyśleć jej słowa, miała nadzieję, że Filip podejmie próbę walki o siebie i o utracone życie, ona przez ten czas siedziała z koniem i przemawiała do niego czułym spokojnym głosem i co jakiś czas podawała mu nie wielkie kawałeczki marchewki, które ku jej radości zjadał

- Polu co ty jeszcze tu robisz? -usłyszała głos dziadka - Gdzie jest Filipek? - podniosła wzrok i ledwo co dostrzegła dziadka, na dworze panowały egipskie ciemności rozświetlane jedynie latarką trzymaną przez dziadka. Jak to możliwe, że straciła aż tak rachubę czasu, gdy tu szła było piękne słońce, a teraz zapadła już noc. Kiedy to się stało?

- Nie wiem gdzie jest Filip, rozmawialiśmy, a potem wyszedł, pewnie pomyśleć w samotności, a ja zostałam z Leo by i nad nim popracować i chyba straciłam poczucie czasu, bo nawet nie zauważyłam kiedy nadeszła noc, no, ale było warto. Leo zjadł marchewkę - na te słowa oczy dziadka się rozszerzyły ze zdziwienia, ale nic nie skomentował tylko zdenerwowanym głosem oznajmił:

- Dziecko, to nie jest noc, jest dopiero 14:00

- Co? To dlaczego jest tak ciemno?

- Nadchodzi nawałnica, już dudni coraz bliżej, zrywa się straszny wiatr i zaczyna już padać. Pozamykałem zwierzęta. Mój syn wraz z twoją przyjaciółką szykują wszystko na wypadek braku prądu, dlatego ja przyszedłem po was, musimy biec do domu, bo robi się niebezpiecznie

- Ale nie ma Filipa - jęknęła i poczuła jak robi się jej słabo

- Nie martw się, zaraz do niego zadzwonimy - próbował ją uspokoić, ale nijak to nie pomagało, a strach znów ogarnia ją i paraliżuje, tym razem jeszcze bardziej, bo teraz nie chodziło o jej życie a o życie jej ukochanego, o chłopaka którego odzyskała, a którego mogła teraz stracić, a przecież miało być już lepiej. Co takiego znowu zrobiła, że los kolejny raz postanowił ją zranić i wystawić na próbę. Rozpłakała się i opadła na siano.


******


Kochani, z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam dużo zdrowia, radości na każdy dzień, wór pełen szczęścia, spełnienia marzeń, rodzinnej atmosfery przy wieczerzy, szampańskiego Sylwestra oraz by nadchodzący nowy rok przyniósł Wam wszystko czego pragniecie.

OstojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz