Rozdział 8 ,,Zatraciłem się...''

1K 37 2
                                    

POV. Nadia Etna

Byłam kompletnie zdziwiona decyzją Bartka o zostaniu ze mną. Od kiedy Natalka powiedziała o wyjeździe nie mógł się nacieszyć, że znów zobaczy góry i teraz to tak po prostu rzucił. Z drugiej strony zrobiło mi się lepiej na myśl, że nie zostanę sama i spędze ten czas z kimś. Od paru dni widziałam jak Bartek stara się o naszą relacje, widziałam to już po Świętach gdy dał mi prezent, a potem poszliśmy razem spać. Czułam u niego wsparcie jak u nikogo innego, stawał się mi najbliższą osobą z Genzie, a teraz? Jest jakby był moim bratem.

Gdy wyszliśmy z domu, ruszyliśmy w stronę centrum miasta, by tam znaleźć jakąś restaurację i zjeść obiad. Po drodze oglądaliśmy się po alejkach, dróżkach, Zakopane imponowało od początku. W trakcie rozmawialiśmy o swoich głupotach, tak jak to uwielbiamy robić. W pewnym miejscu zauważyłam stoisko z oscypkami, namówiłam Bartka byśmy sobie kupili. Bartek jak zwykle wziął to na swój koszt.

- I jak? - Zapytałam miejąc pełną buzię. Bartek ugryzł i skrzywił swoją minę.

- Gorzkie. - Odparł wykręcając się we wszystkie strony.

- Bez przesady, dobre jest. - Odparłam biorąc kolejnego kęsa.

- Może dla ciebie. - Powiedział mrużąc oczy, zaśmiałam się na jego twarz. Gdy przełknął też się zaśmiał razem ze mną.

- Może idźmy do tej restauracji a nie obżeramy się oscypkami.

- Świetny pomysł. - Rzekł od razu. Ruszyliśmy chodnikiem, szliśmy cały czas w stronę głównego rynku miasta. - Myślisz że będą tam długo? - Zapytał w pewnym momencie.

- Nie wydaje mi się, chodzenie po górach nie trwa chyba tak długo. - Odpowiedziałam prawie potykając się o wystającą kostkę. Zaśmiałam się a Bartek odruchowo złapał mnie w torsie, spojrzałam na niego i się zaśmialiśmy.

- Sierota. - Prychnął prześmiewczo, uderzyłam go w ramię.

- Żebyś sam się za chwilę nie wywrócił. - Odparłam poprawiając włosy. Po chwili beki wróciliśmy na swoje tory jazdy.

- Mogę o coś zapytać?

- Jasne.

- Masz kogoś? - Odparł, wytrąciło mnie to ze swoich myśli. W sumie, nie mówiliśmy sobie tego.

- Nie. - Odpowiedziałam momentalnie. - A ty? - Zapytałam by kontynuować temat. Bartek spojrzał na mnie a potem pod swoje nogi.

- Też nie. - Rzekł zupełnie spokojnie. Zdziwiłam się lekko jego reakcją.

- A masz kogoś na oku? - Zapytałam. Chłopak jednak przez chwilę szedł w ciszy jakby nie chciał odpowiedzieć. Spojrzałam na niego, lecz ten obrócił wzrok w druga stronę. Zrozumiałam że nie chce odpowiadać na moje pytanie. - Jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj. - Dodałam po chwili.

Chyba rozumiem dlaczego nie odpowiedział...

Szliśmy w kompletnej ciszy całą drogę do rynku. Gdy dotarliśmy na miejsce, wypatrzyliśmy miejsce przy małej fontannie, usiedliśmy na murku. Bartek po chwili wstał i stanął przede mną. Z tej perspektywy wyglądał jakoś przystojniej. Spojrzałam na niego a on na mnie.

- Nie jesteś głodna? - Zapytał.

- Trochę... w końcu po to tu przyszliśmy.

- No wiem, tylko siedzimy na razie na murku. - Rzekł krzyżując ręce.

- Daj troche odpocząć, zmęczyłam się. - Odparłam mrużąc oczy od słońca, które prażyło od rana, aż dziwne że był środek zimy. Chłopak stał jeszcze tak kilka sekund rozglądając się dookoła. Mogłam przyjrzeć się jego każdej stronie, każda była cudowna...

Pokochałam po przyjacielsku [Bartek Kubicki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz