Rozdział 12 ,,Choroba"

954 34 0
                                    

- Następnego dnia rano, 10:42 -

Obudziłem się z wielkim bólem głowy. Promieniujący ból postawił mnie na nogi momentalnie. Zszedłem do kuchni, sięgnąłem tabletkę przeciwbólową i połknąłem. Świeży spojrzał na mnie zdziwiony.

- Co się stało? - Zapytał. - Nie wyglądasz za dobrze. - Dodał po chwili.

- I tak się czuje. - Odparłem, zaschło mi w gardle, napiłem się wody z butelki stojącej na blacie. Szczerze, czułem się jakbym był chory, wolałem jednak o tym nie myśleć. Usiadłem na stołku i próbowałem spokojnie oddychać. Po chwili jednak poczułem jak do gardła podchodzą mi resztki z żołądka, pobiegłem do łazienki i zwymiotowałem.

No i po tabletce

Ból jeszcze bardziej się powiększył, myślałem że wyjdę z siebie. Powoli wstałem z nad toalety, cały się trzęsłem.

Co się ze mną dzieje?

Do łazienki wszedł Bartek, spojrzał na mnie, przemyłem twarz.

- Stary co ci jest? - Zapytał opierając się o framugę.

- Nie wiem. - Odpowiedziałem wycieraj ac twarz. Wyszedłem z łazienki, nie miałem kompletnie apetytu, dlatego też niechętnie zacząłem robić sobie śniadanie. Ból jednak w tym nie pomagał.

- Może idź się połóż i ja ci zrobię? - Zaproponował. Wtedy z góry zeszła Nadia, spojrzałem na nią i szybko odwróciłem wzrok by nie widziała mnie w nagannym stanie.

- Dzień dobry. - Przywitała się, jednak spojrzała na mnie, czułem to. - Co się dzieje? - Zapytała w moją stronę.

- Boli go głowa i zwymiotował. - Rzekł Świeży, mogłem go poprosić żeby nie mówił. Nadia przejęta podeszła do mnie i przyłożyła rękę do czoła, spojrzała na mnie zdziwiona.

- Jesteś cały rozpalony. - Powiedziała przykładając do policzka, odsunąłem jej ręke.

- Nic mi nie jest. - Burknąłem.

- Bartek nie baw się maczo.

- Nie bawię się, nic mi nie jest. - Wyszedłem z kuchni i poszedłem na górę. Chyba za mocno się zdenerwowałem, nie lubię gdy tak się czuje. Położyłem się na łóżku i przykryłem kocem, nie chciało mi się nic.

POV. Nadia Etna

Martwiłam o Bartka, nie widziałam go jeszcze w takim stanie. Zauważyłam że chłopak zaczął przygotowywać sobie śniadanie, skończyłam za niego i zaniosłam mu do pokoju. Przy drzwiach wpadłam na Wiktorię, spojrzała na mnie pytająco.

- Bartek się rozchorował. - Oznajmiłam, dziewczyna jeszcze bardziej się zdziwiła.

- Co się stało? - Zapytała.

- Boli go głowa i wymiotuje, nie wiem. - Powiedziałam po czym weszłam do pokoju chłopaka. Leżał na łóżku odwrócony plecami. - Mam śniadanie dla ciebie. - Oświadczyłam, usiadłam na łóżku i położyłam talerz z kanapkami na stoliku nocnym. Bartek nie odezwał się, w pierwszej chwili pomyślałam, że po prostu czuje się nie dobrze i nie chce gadać. Chłopak jednak obrócił się i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

- Przyniesiesz mi tabletki przeciwbólowe? - Zapytał, przytaknęłam i poszłam, jednakże wychodząc z jego pokoju usłyszałam dzwoniący telefon. Poszłam po telefon, zauważyłam na ekranie ,,Mama'', odebrałam.

- Halo.

- Cześć córcia, mam pytanie, mogłabyś przyjechać? Potrzebuje twojej pomocy. - Oznajmiła.

- W czym? - Zapytałam.

- Muszę przyszykować jedzenie na sylwestra i nie ma kto mi pomóc.

- Em... no dobra, przyjadę. - Oświadczyłam wstając z łózka.

Pokochałam po przyjacielsku [Bartek Kubicki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz