- Tydzień później, 23 Grudnia -
Usiadłam na kanapie obok Wiktorii, oglądała jakiś serial. Spojrzałyśmy na siebie i mentalnie stwierdziłyśmy że nie jest to serial dla nas. Brunetka przełączyła program, włączył się paradokument, słabej jakości, jak zwykle. Rozsiadłam popijając sok z szklanki który wcześniej sobie przyszykowałam. Nagle dosiadł się do nas Świeży, zaczął coś smęcić pod nosem i stwierdziłam że wyjdę się przewietrzyć. Wyszłam na taras i usiadłam na kanapie patrząc na ogród za domem. Wzięłam pare głębszych wdechów i poczułam potrzebę spokoju. Jutro miały być święta, każdy wyjeżdżał do swoich rodzin, w tym ja. Byłam już przyszykowana, brakowało mi jednak poczucia że przyjadę z czymś ważnym, zapewne znów skończy się na wyzwiskach że lekceważe znienawidzone studia.
Usłyszałam za sobą kroki osoby w klapkach, westchnęłam pod nosem miejąc nadzieję że ta osoba za chwilę wróci do środka. Moje życzenie jednak się nie spełniło, postać usiadła obok mnie, spojrzałam na nią. Był to Bartek, uśmiechnęłam się lekko po czym znów spojrzałam w ogród. Chłopak przez chwilę milczał.
- Mówiłaś że lubisz fotografować. - Zagadał kończąc ciszę. Spojrzałam na niego pytająco.
- No, to prawda. - Odpowiedziałam. - A po co ci to wiedzieć? - Zapytałam po chwili.
- Musiałem się upewnić że mam rację. - Odparł lekko się uśmiechając po czym wrócił do domu. Odprowadziłam go zdziwionym wzrokiem po czym ruszyłam za nim z powrotem do domu.
- 30 minut później -
Wszyscy już siedzieli w swoich pokojach, zbliżała się późna godzina, dlatego stwierdziłam że pójdę wcześniej spać. Weszłam do łazienki i poszłam do pokoju, po chwili zorientowałam się że nie ma nigdzie mojej ładowarki do telefonu. Przeszukałam szafki i plecak, lecz nie mogłam jej znaleźć. Ostatecznie poszłam do Bartka po pożyczke ładowarki, lecz chłopaka o dziwo nie było. W jego pokoju było ciemno, wszystko walało się na podłodze, szafa była otwarta jakby w pośpiechu gdzieś wychodził. Pomyślałam, że jeśli wezmę jego ładowarkę to nic się nie stanie, a gdy wróci to mu ją zwróce. Sięgnęłam po nią po czym wyszłam dalej myśląc gdzie znajduje się moja ładowarka.
POV. Bartek Kubicki
Cholera, można pomyśleć że jestem zajebisty w kupowaniu prezentów, lecz zostały 3 godziny do świąt. Miałem szczęście że sklepy były czynne dzisiaj do 22. Poszedłem szybko do sklepu z elektroniką, podszedłem na dział z aparatami. Tak, miałem w planach kupienie aparatu dla Nadii na święta, może będzie to drogi prezent jak na pierwszy raz, lecz gdy opowiedziała mi swoją historię ze studiami i fotografią, od razu stwierdziłem że to świetny pomysł.
Gdy przejrzałem już większość, znalazłem jeden z lepszych, w przystępnej cenie. Poprosiłem sprzedawcę by przyniósł mi jeden egzemplarz z magazynu bo na półce już nie było. Gdy dostałem pudełko od razu ruszyłem do kasy, po drodze jednak pomyślałem o jakiś gadżetach do tego, wziąłem między innymi pasek by nosić aparat na szyi. Dopiero wtedy poszedłem do kasy, zapłaciłem, mój portfel płakał, lecz myśl że zrobię komuś lepszy dzień przyćmiewał myśl o utracie tysięcy. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z powrotem do domu, po drodze jednak pomyślałem też o jednej rzeczy, zapomniałem o słodyczach. W trakcie powrotu zatrzymałem sie w sklepie i kupiłem sporą bombonierkę. Byłem gotowy na Święta.
- 24 Grudnia, dom Kubickich -
Usiedliśmy przy stole, dziadek i babcia jak zwykle kolędowali, dołączyłem się do nich po czym resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowach i wymianie zdań na różne tematy. W trakcie zjedliśmy rzeczy które przyszykowała moja mama. Mimo zadowolenia wszystkich dalej nie czułem się dobrze, brakowało mi czegoś.
- A ty Bartuś? - Nagle odparła moja mama, przez to że byłem zamyślony nie wiedziałem na jakim temacie jesteśmy. Spojrzałem na nią pytająco. - No, masz jakieś plany na przyszłość?
Wymieniłem się wzrokiem ze wszystkimi, znów poczułem presję z ich strony. Przełknąłem ślinę, wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na mamę.
- Planuje... trasę... koncertową... i w sumie na razie tyle. - Odparłem po dłuższej chwili zastanowienia. Mój ojciec spojrzał na mnie z zażenowaniem, czułem że temat studiów nie był u mnie zakończony.
- Super. - Odparła babcia. Jedyna osoba która szanowała moje decyzję. - Przyniosę kompotu. - Dodała wstając, po chwili wstała też moja mama chcąc pomóc babci, chyba udało mi się wybrnąc z tego tematu szybciej niż myślałem.
POV. Nadia Etna
Czy oni przestaną?! Znów zaczęli gadać o studiach, ciągle nie tolerują kim jestem i czym się interesuje, pieprzone Święta!
Wyszłam stamtąd najszybciej jak mogłam, oczywiście gdy Wigilia się skończyła by nie być nie miłą. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu, zbliżała się godzina 23. Miałam nadzieję że jak wrócę to po prostu się położę. zasnę i zapomnę o tym.
Jednak czekała mnie tam miła niespodzianka...
---
Wyjątkowo dzisiaj rozdział ;)
Niestety trochę krótszy :/
CZYTASZ
Pokochałam po przyjacielsku [Bartek Kubicki]
FanfictionNadia, młoda dziewczyna pochodząca z Torunia przeprowadza się do Krakowa. Jej rodzice nie są zwolennikami jej zainteresowań, przez co narzucają jej nakaz studiowania psychologii. Dziewczyna w trakcie poznaje Wiktorię, która staje się jej przyjaciółk...