Rozdział 24 ,,Wymioty"

668 35 8
                                    

POV. Nadia Etna

Następnego dnia obudziłam się w łóżku, Bartek leżał obok, oboje byliśmy zmęczeni wczorajszym wieczorem i wysoką temperaturą. Tamtego dnia miałam spotkanie dziewczynami w domu Genzie, wstałam, ubrałam się po cichu i powoli wyszłam z domu po drodze robiąc szybko kanapki. Zjadłam ubierając buty i wyszłam, zostawiłam na stole klucze od domu by Bartek w razie czego mógł wyjść i nie czekać na mnie. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Przy zjeżdżaniu z ronda poczułam dziwne uczucie w brzuchu, ból po chwili minął choć był dziwny, zapewne chleb był nieświeży.

Dojechałam do domu, wysiadłam z samochodu i pobiegłam do drzwi, byłam już spóźniona dwadzieścia minut. Weszłam do środka, zauważyłam jak dziewczyny siedzą na kanapie, brakowało jednak Wiktorii, zdziwiłam się, mimo tego dosiadłam się.

- Sory, zaspałam. - Wyjaśniłam zdyszana.

- Dobrze że jesteś, właśnie rozmawiałyśmy o urodzinach Bartka, myśleliśmy o imprezie przy domku ale dalej jest tam syf z imprezy. - Odparła Faustyna.

- No to może zróbmy tutaj? Wstawimy niepotrzebne rzeczy do jakiegoś pokoju, postawimy tu stół krzesła i jakieś ozdóbki i tyle. - Zaproponowałam. Cholera znów ten chwilowy ból w brzuchu. Złapałam się w okolicach pępka.

Mogłam sprawdzić termin ważności

Poprawiłam się na kanapie siadając bokiem, nagle jednak moje siedzenie przerwał dziwny smak i uczucie w gardle.

- Przepraszam was. - Powiedziałam i momentalnie poszłam do łazienki, otworzyłam deskę i zwymiotowałam, byłam oszołomiona tym co się dzieje, jedzenie wyszło ze mnie nie tą stroną co powinno, razem z krwią. Spuściłam wodę, umyłam twarz i wyszłam z pomieszczenia. Naprzeciwko drzwi stała Hania, zmartwiona spojrzała na mnie.

- Wymiotowałaś? Wszystko okej? - Zapytała kładąc ręke na moim ramieniu.

- Ta... wszystko git, po prostu za szybko dzisiaj pewnie wstałam i zrobiłam wszystko, już jest lepiej. - Oznajmiłam, wróciłyśmy do dziewczyn i kontynuowałyśmy obmyślanie planu na urodziny Bartka. Nagle zadzwonił Bartuś, sięgnęłam i odeszłam na bok, odebrałam. - Dzień dobry śpiochu.

- Gdzie już uciekłaś?

- Jestem w domu Genzie, rozmawiam z dziewczynami, jak coś to masz klucze na stole.

- Ymm... A ok, no to ubiorę się i przyjadę tam, ok?

- Dobra, czekam na ciebie. - Rozłączyłam się. Nagle poczułam kolejne ukłucie w brzuchu, złapałam się znów.

Cholera co się dzieje?

Oparłam się o ścianę, podeszła do mnie Hania zmartwiona moim stanem.

- Boli cię brzuch? - Zapytała patrząc na moją ręke na brzuchu.

- Od rana, chyba zjadłam coś nieświeżego. - Oznajmiłam.

- Wiesz... może powinnaś jechać do lekarza?

- Po co? To zwykłe zatrucie, nic mi nie będzie. - Odparłam mijając ją i wracając na kanapę.

- 1 godzinę później -

Po napiciu się wody i wypiciu herbaty poczułam się lepiej, wtedy zauważyłam że Bartek przyjechał. Wszedł do domu witając się ze wszystkimi, usiadł obok mnie. Natalka spojrzała na nas z małym uśmiechem na twarzy.

- Fajnie znów was widzieć razem. - Oznajmiła, spojrzeliśmy na siebie z Bartkiem uśmiechając się.

- Prawda. - Dodała Hania. - Dobra... no to co babki? Herbata i pogaduszki o książkach?

- O jezus muszę wam opowiedzieć o jednej książce bo po prostu rozwaliła mi mózg. - Oznajmiła Faustyna.

- No to ty zaczniesz, ale najpierw herbatka. - Powiedziała najniższa i poszła do kuchni szykować napoje. Natalka z Faustyną ruszyły na taras przez co zostałam sama z Bartkiem. Chłopak przysunął mnie do siebie i pocałował w usta, odwzajemniłam pocałunek i odsunęłam się opierając o oparcie nam rogu narożnika.

- Mogłaś mnie obudzić, nie obraziłbym się. - Rzekł kładąc się na plecach.

- Nie chciałam, tak słodko spałeś. - Oznajmiłam, chłopak prychnął śmiechem.

- Szkoda że nie dostałem śniadania... - Wymamrotał. Złapałam za poduszkę i uderzyłam go w ją w tors. - Ała!

- Książe na białym koniu się znalazł. - Prychnęłam śmiechem.

- Może nie książę i nie na białym koniu ale głodny i spragniony śniadania zrobionego przez ciebie. - Odparł, zaśmiałam się.

- Kiedyś odwalę najlepsze śniadanie jakie zjesz. - Oznajmiłam.

- Uznam to za obietnicę. - Odpowiedział. Nie mogłam jednak nacieszyć się miłą atmosferą, w brzuchu znów kręciło się od wymiotów. Wstałam i pobiegłam do łazienki, kucnęłam przy toalecie i zwymiotowałam. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i kuca za mną. Gdy wszystko co kręciło się brzuchu wydaliłam, spojrzałam na twarz chłopaka. - Wszystko okej? - Zapytał zmartwiony.

- Od rana wymiotuje... nie czuje się dobrze... - Objaśniłam, powoli wstałam z pomocą Bartka, umyłam twarz po czym wróciliśmy do salonu. Przykryłam się kocem i położyłam. Chłopak położył się za mną kładąc lekko ręke na moim brzuchu. Poczułam się odrobinę lepiej.

Chciałam pozostać w jego objęciu dłużej

---

WOW już ponad 400 zagłosowań i 3000 wyświetleń, dziękuje <3

Pokochałam po przyjacielsku [Bartek Kubicki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz