Moja ostatnia pobudka była po jedenastej. Było to jak na mnie późno. Po chwili zdałam sobie sprawę, że dziś jest poniedziałek czyli szkoła. Gdy obróciłam się na bok zauważyłam karteczkę od Tonego.
Hej kochanie.
Domyślam się, że po tej nocy jesteś zmęczona więc załatwiłem Ci wolne. Tak btw. Rano miałaś gorączkę. Bardzo chciałem z tobą zostać ale mam dziś ważny sprawdzian z Shane'm. Został Dylan. :(
Ps. Napisz jak wstaniesz.Nie ukrywam, zaczęłam bać się o własne życie. Za co?! Za co Dylan?! Czemu nie najstarsi? No nic...
Skoro siedzę cały dzień w domu postanowiłam ubrać coś wygodnego.
Gdy już byłam gotowa napisałam do chłopaka. Popisaliśmy chwilę ponieważ miał przerwę na lunch. Gdy musiał kończyć kazał mi zmierzyć temperaturę. Stwierdziłam, że zrobię to na śniadaniu.
Niestety na dole zobaczyłam jego... DYLANA. Moim planem było go unikać... ale coś nie wyszło. Stwierdziłam, że zapytam go prosto z mostu jak z jego stanem, ponieważ zawsze mogę uciec na górę.
-Wytrzeźwiałeś?- zapytałam pewna siebie a on wytrzeszczył oczy zszokowany, że pierwsze co mówię to takie coś.
-Tak właściwie to...-przeniósł wzrok na swoje buty-skłamałem. Ja brałem...
-CO?!- wystraszyłam się, że może znowu brał albo ma zamiar.
Szybko wzięłam swoją porcje do ręki a do drugiej termometr leżący na stole. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w swojej sypialni. Zmierzyłam temperaturę i na szczęście spadła.
Gdyby się utrzymała nie wiem co bym zrobiła. Musiałabym znowu iść na dół po leki. Włączyłam sobie serial i zabrałam się za jedzenie. Tak zleciał mi czas do wpół do trzynastej(jak źle napisałam to sorka).
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Bałam się, że to Dylan więc zapytałam.
-Kto?- zapytałam przystraszonym głosem.
-Tony- usłyszałam zza drzwi.
Ostrożnie otworzyłam drzwi i tak samo szybko chciałam je zamknąć jednak to mi sie nie udało. Za drzwiami stał... DYLAN. Trzymał w dłoni telefon i pokazywał mi nagranie z głosem Tonego.
Dobra Ash. Szukaj telefonu! Emm... Jest!
Nie zdążyłam wybrać jakiego kolwiek numeru bo wyrwał mi telefon. Podchodził co raz bliżej a ja co raz bardziej się cofałam aż oparłam się o ścianę. Stał tak przede mną i... przytulił mnie i zaczął całować! Jak zwykle chciałam się wyrwać ale mi się nie udało.
-Ash.. Spokojnie.-On sam był dziwnie spokojny. Tak jakby wypił z 10 melisek- chodź pooglądamy coś razem.
-Nie chce! Dylan! Opanuj się!- wrzeszczałam ale on miał to gdzieś.
-No to chodź.-powiedział, podniósł mnie i zaniósł na dół.
Posadził mnie na kanapie i kazał włączyć Shreka. Myślałam, że będzie przy mnie siedział ale nie.
-Ashley, kochana ja idę po przekąski a ty zamów pizzę Okej? Tylko nic nie kombinuj!- powiedział i rzucił do mnie mój telefon.
Dobra a teraz szukamy numeru Tonego! Ash dasz radę! Musisz!
-Halo?Chciałabym zamówić pizzę...- zaczęłam modląc się aby zrozumiał.
-Co jest?!- powiedział wystraszony.
Jest! Zakumał!
- Dwie peperoni proszę...- zrobiłam chwilę przerwy- Yy adres? No dobrze (podała adres jakiś tam).
-Dobra Ash ketchup- to kotś ci coś zrobił, sos czosnkowy- możliwe, że zrobi. Jak nic to nie chcesz sosu.
-Jeszcze poproszę sos czosnkowy. Zastanawiam się nad kechupem... W sumie można dać...
-Kto?!- tutaj serio się wystraszył.- już jadę!
- Dylan będzie kartą czy gotówką?- zapytałam gdy ten wybierał słodycze.
-Karta raczej...- odezwał się po chwili.
-Karta- powiedziałam do telefonu.
-Kur.. Zaraz będę! Jak masz jak to schowaj się u mnie w garderobie. Nie powinien tam wchodzić.- powiedział po czym się rozłączył.
Gdy wyczułam, że Dylan stracił czujność uciekłam po cichu na górę. Jak polecił Tony ukryłam się w jego garderobie. Przekręciłam zamek w drzwiach i ukryłam się na końcu garderoby za bluzami chłopaka.
Po jakiś pięciu minutach drzwi się otworzyły przez co się wystraszyłam. Na szczęście w drzwiach zobaczyłam sylwetkę mojego chłopaka przez co mi ulżyło. Podszedł do mnie, przytulił mnie i zapytał co co się stało. Opowiedziałam mu wszystko a w oczach widziałam samą złość.
-Tony...- zaczęłam nie pewnie.
-Hm?- odpowiedział zamyślony
- A Will i Vince gdzie?
- Będą wieczorem. Musieli gdzieś pojechać.
-Okej...- odpowiedziałam smutno ale chciałam poruszyć jeszcze jedno- Tony błagam zostaw to Vincentowi. Biciem mu tylko zaszkodzisz i sobie też. Zostań że mną proszę.
- Dobrze zostanę- powiedział z troską w głosie- jadłaś obiad? Gdzie Eugenia?
-Nie widziałam jej od rana.- Po chwili namysłu krzyknęłam- A CO JAK DYLAN JEJ COŚ ZROBIŁ?!
-Spokojnie skarbie. Zapomniałem, że gdy zrobiła śniadanie miała iść do lekarza.-tutaj mnie uspokoił- Miała zostawić jakąś zupę w lodówce. Przyniosę nam. -zanim zdążyłam cokolwiek powiedziec wyprzedził mnie- przy Dylanie jest Shane. Zaraz wrócę.
☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Słowa:747 ♡
Sorka za wszystkie błędy, autokorekta+ pisane na szybko.
:)