~~Skip time: wtorek~~
Dzisiaj miałam iść do szkoły. Bardzo mi się nie chciało, ponieważ miałam dziś nadrobić wczorajszy sprawdzian. Podobno nie był łatwy ale powtórzyłam wszystko z Hailie (no bo ona wszystko umie xd) i mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
Gdy ogarnęłam się do szkoły zaczęłam się zastanawiać z kim jadę do szkoły. Przecież mój motor został w starym domu. Najłatwiej będzie zapytać Tonego. Całe szczęście, że siedział u mnie bo jak zwykle był gotowy pierwszy.
-Tonuś? Z kim jadę skoro mój motor jest w starym domu?- zapytałam z uśmiechem na myśl o moim motorku.
-Ash ty masz motor?! Co nic nie mówisz!- wydaje mi się czy był szczęśliwy? Możliwe...
- No tak jakoś wyszło...
-Szczerze to myślałem, że pojedziesz z Shane'm ale skoro masz motor to raczej ci nie będzie przeszkadzać, że pojedziesz ze mną.- powiedział na co ja pokiwałam głową.
- W takim razie idziemy na śniadanie i za dwadzieścia minut jedziemy.
-Jasne.- powiedziałam po czym dałam mu buziaka w policzek.
Zeszliśmy razem na śniadanie i stało się coś czego najmniej chciałam. Z jednej strony miałam Tonego a z drugiej Dylana. Najlepsze jest to, że jak bardzo bym nie chciała się przesiąść to nie miałam jak. Wszystkie miejsca były zajęte lub zawalone rzeczami. Teoretycznie mogłabym zamienić się z Tonym jednak gdy Dylan się tylko na mnie popatrzyłam to dostanie wpier...dziel. Co prawda sama wolę aby się na mnie nie patrzył jednak jest szansa, że powstrzymam Tonego. Jakby nie było to jego brat.
Jedliśmy wszyscy spokojnie swoje posiłki w miłej atmosferze gdy nagle poczułam na swoim udzie rękę. Nie, nie od strony Tonego. Dylana. Popatrzyłam na niego a ten popatrzył na mnie takim wzrokiem jak Tony gdy wyznawał mi miłość.
NIE! NIE! NIE! TYLKO NIE TO! KONIEC!
Szturchnęłam mojego chłopaka a ten prawie wybuchnął, sorki WYBUCHNĄŁ.
- DYLAN CHOLERA JASNA ODPIER#@£
SIĘ OD MOJEJ DZIEWCZYNY- No to teraz na stówę wszyscy wiedzą, że jestem jego dziewczyną. W sumie to fajnie (xd)(jak coś to Hailie możliwe,że nie wiedziała a Willowi pewnie Vincentuszka mówiła.)I się zaczęło. Wszyscy darli się na wszystkich. Tylko Vincent mówił swoim lodowatym tonem i Hailie praktycznie nic nie mówiła. Chwilę to zajęło jednak kłótnie zakończyła ostatnia wypowiedź Dylana.
-K#r₩a zakochałem się okej?! Wiem spierd@£ił€m sprawę biorąc ostatnio i jest mi z tym cholernie źle. -przerwał na chwilę łapiąc oddech-Nie wiem co ja sobie myślałem, że nagle się odkocha?! Jestem kretynem i tyle...
Zatkało mnie i myślę, że resztę też. Jak zwykle ostatnie zdanie miał Vince.
- Dobrze jednak rozmowa w bibliotece cie nie ominie. Zostaniesz dziś w domu bo widzę, że jakiś nie swój jesteś. -teraz popatrzył na nas wszystkich po kolei- idźcie już do szkoły a ty Dylan jeśli możesz to zapraszam do biblioteki.
Posłusznie wszyscy wstaliśmy od stołu i udaliśmy się do garażu. Szybko pdzed wyjściem zmieniłam beżową spódniczkę od mundurka na tego samego koloru spodnie. No bo skoro jadę motorem? Muszę być wygodnie ubrana!
Muszę także przyznać, że brakowało mi takich przejażdżek. Szczególnie z Tonym to sama przyjemność.
Oczywiście pod szkołą na parkingu nie obyło się bez zazdrosnych lasek. Jedne płakały, drugie wytykały palcem trzecie były tak złe, że darły się na całą szkołę. Podobno jedna laska tak źle zareagowała, że zemdlała.
Szczerze? Nie było mi z tym źle, a wręcz dobrze. Byłam z siebie dumna, ponieważ nie każdy może być dziewczyną Tonego.
Aby wkurzyć te babsztyle jeszcze bardziej wymyśliłam plan idealny.
-Tonuś?- powiedziałam gdy ten chował kaski- mógł byś mnie wziąść za rękę. Tak wiesz żeby te laski były zazdrosne...- uśmiechnęłam się do niego.
- Oczywiście kochanie.- powiedział to tak dumnie i wyraźnie jakby chciał aby co najmniej pół szkoły o tym wiedziało.
Gdy wszystko już ogarnął zrobił coś czego się nie spodziewałam. Wziął mnie na barana i kierował się do szkoły a rąk dokładniej pod naszą klasę.
Wykorzystałam moment i przytuliłam się do niego (nwm kurde jak to opisać wiecie nadal byla na barana to tak od tyłu). Gdybyście widzieli miny tych wszystkich lasek kipiących z zazdrości.
Na lekcji siedziałam z Tonym w ostatniej ławce oczywiście. Szczerze to nic nie robiliśmy bo była to taka luźniejsza lekcja. Tym bardziej z przywilejami Monetów wszystko było łatwiejsze.
Na przerwie na lunch siedziałam przy stoliku Monetów. Chętnie posiedziałabym dłużej jednak na następnej lekcji miałam pisać zaległy sprawdzić. Już kierowałam sie do biblioteki aby poduczyć się w ciszy gdy zaczepiła mnie laska.
- Słuchaj laluniu! Nie wiem czego chcesz od Tonego bo niestety nic nie widziałam. Przyjaciółki mi mówiły. Tony jest mój! Cały czas był i będzie! Zanim mu zamierzałaś w głowie spotykał się ze mną!- matko zaczęłam się bać. Nie o mnie! O nią. Chyba się zapowietrzyła a minę miała jakby miała wybuchnąć.
Nie do mnie takim tonem kochaniutka!
Chwyciłam ją za kołnierz tej dziwnej koszuli i przycisnąłem do ściany.
-Bycz nie domnie takim tonem.-widzialam w jej oczach przerażenie więc groźba wyszła- Przed tobą stoi dziewczyna Tonego Moneta, więc odpierwiastkuj się odemnie i spierdzielaj do swoich niedoinformowanych przyjaciółeczek!
Dziewczyna nic się nie odezwała tylko spojrzała za mnie i uciekła w stronę szatni.
I to to chodziło girl! Czekaj... Czemu ona popatrzyła za mnie?!
Obróciłam się w tamtym kierunku a za mną stał...
☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Słowa:876
Sorka za wszystkie błędy, autokorekta+ pisane na szybko.
:)Pomysły na nexty >>>>>>