IX

402 10 33
                                    

Obudziłam się na kolanach Tonego. Nadal słabo się czułam jednak było troszkę lepiej. Myślałam, że już nie zasnę. Jechaliśmy autem Shane'a do szpitala. Skąd wiem? Widziałam jak Tony pisał o tym do Vinca.

Gdy skończył pisać wiadomość zobaczył, że już nie śpię. Pocałował mię w głowę i zaczął.

-Boże Ash całe szczęście!- czejak czy on płakał? Jakiś taki strasznie smutny był.

-Ej no nie płacz...- powiedziałam do niego smutno.

Podniosłam się do siadu po czym go przytuliłam. Chłopak objął mnie ramieniem i zaczął się bronić.

-Co?-wytarł oczy rękawem- nie, nie płacze. Wydawało ci się.

- Sory ale ślepa nie jestem.-powiedzialam osłabionym glosem i popatrzyłam mu w oczy- poza tym każdy ma uczucia więc...

-Kocham cię Ash...-wyszeptał

- Ja cie też...- Nie dokończyłam bo zrobiło mi się słabo.

Osunęłam się i oparłam głowę na ramieniu chłopaka. Nagle cały świat zaczął wirować a ból głowy się wzmocnił.

-EJ! EJ! Ash co jest?!- krzyczała zmartwiony- Halo! Powiedz coś!

-Głowa...-powiedziałam ledwo kontaktując- wszystko się...- zaczęłam kręcić głową po czym straciłam przytomność.

Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Gdy udało mi się w pełni otworzyć oczy zauważyłam,że jestem w szpitalu a na zewnątrz jest noc. Leżałam na łóżku szpitalnym a na fotelu obok spał mój chłopak, który trzymał mnie za rękę.

Zauważyłam mój telefon na stoliku obok łóżka. Wzięłam go i postanowiłam zrobic mu zdjęcie. Chciałam wysłać je na grupę jednak zanim to przeczytałam wiadomości z czasu gdy byłam nie przytomna.

Pisali tam, co mi jest oraz kłócili się kto zostanie. Oczywiście Tony wygrał. Wysłałam zdjęcie na grupę i zauważyłam spam wiadomości.

Ja

VincentAshley jak się czujesz?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Vincent
Ashley jak się czujesz?

Will
Jezu jak dobrze, że się wybudziłaś

Shane 🍔
No wreszcie!
Z kim bym ją bajki oglądał co?!

Vincent
Dacie radę czy do was przyjechać?

Ja
Czuje się nawet i tak, damy radę.

Po chwili poczułam jak ręka Tonego się rusza więc szybko odłożyłam telefon i popatrzyłam na niego. On przyciągnął się i popatrzył się w moją stronę. Przestraszył się na widok, że się w niego wpatruje.

-Jezu Ash nie strasz!-powiexzial i dodał po chwili- Jak się czujesz? Chcesz coś? Zawołać lekarza?

-Nie spokojnie.-powiedziałam uspokajając go- czuję się nawet dobrze.

Rozmawialiśmy chwilę jednak zrobiłam się śpiąca. Po chłopaku też widziałam,że nie zaszkodziło by mu trochę snu.

-Tony chodź tu- powiedziałam po czy się przesunęłam i odkryłam kołdrę.

Jak na rozkaz chłopak wskoczył pod kołdrę a ja wtuliłam się w jego tors. Strasznie mi brakowało zapachu jego wody kolońskiej.

Rano obudziły mnie głosy braci Monet. Kłócili się o coś jednak nie wnikałam o co.

-Możecie się zamknąć matoły bo ją obudzicie?!- krzyknął przyciszonym głosem Tony (jak kolwiek to nie brzmi.)

Byłam strasznie osłabiona więc wołałam jeszcze poleżeć. Popatrzyłam szybko na twarz chłopaka jakbym chciała się upewnić czy to on. Jak się okazało on patrzył na mnie więc nawiązaliśmy krótki kontakt wzrokowy, który przerwałam wtulając się w chłopaka w celu dalszego snu.

Kolejny raz obudziłam się sama w łóżku. Popatrzyłam na ekran telefonu- 13.43. Gdy oderwałam wzrok od ekranu telefonu zauważyłam w pomieszczeniu Dylana. No cholera za co?!- pomyślałam.

-Gdzie Tony?- To było pierwsze co powiedziałam.

-No kur₩@! Jaka ty jesteś wnerwiająca! Człowiek się martwi, siedzi przy tobie a ty masz to gdzieś i tylko Tony się liczy!- auć zabolało.

- To nie moja wina, że straciłeś moje zaufanie swoim debilnym zaufaniem! Gdyby nie te twoje odklejki to byśmy normalnie gadali!- No i koniec. Wybuchłam.

-Dobra,dobra! Sory...- powiedział I dodał-  Tony poszedł po jedzenie a reszta pojechała więc kazał mi zostać.

-Okej...-odpowiedziałam smutno.

Nic nie poradzę na to, że jestem wrażliwa. Niby nie żałowałam,że się na niego wytarłam jednak tutaj było za dużo krzyku a ja zawsze na krzyk płaczę. Tą cechę mamy akurat wspólną z Hailie. Może dla tego tak świetnie się rozumiemy.

No i koniec poleciała łezka, potem kolejna...

Na szczęście w Tym momencie wszedł Tony. Nie chciałam gadać o moim uczuciach z Dylanem. Z Tonym też nie miałam ochoty ale stu procentowo wolę rozmawiać z nim niż z jego bratem.

-Ej! Co jest?!- powiedział gdy podawał mi pudełko z sushi.- Dylan?! Co jej zrobiłeś?!

-Nic! Siedziałem tak cały czas...-I wtedy ruszył tą swoją głupią łepetyną- No może wymieniliśmy kilka zdań podniesionym tonem...

-Nosz Dylan! Ogarnij się.- popatrzył teraz na wycierającą łzy mnie- wyjdź na razie. Chcę z nią pogadać na osobności.

Dylan wyszedł z pomieszczenia a my zostaliśmy sami. Nie miałam ochoty na rozmowę jednak wiedziałam, że i tak mi nie podaruje. Wołałam mieć to z głowy i nic nie mówiłam. Czekałam aż zacznie mówić.

Otworzyłam swoją porcje i zaczęłam jeść a wtedy odezwał się Tony.

-Ashley...- Oj no to będzie ciekawie. Nigdy do mnie nie mówi pełnym imieniem.
☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Słowa:796
Sorka za wszystkie błędy, autokorekta+ pisane na szybko.
:)

♡Nie pozwolę cię skrzywdzić || TONY MONET ♡ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz