XXIII

268 7 18
                                    

Nie mogłam w to uwierzyć. Koło łóżka Tonego siedziała Mona, która trzymała go za rękę oraz płakała pod nosem. Gdy chłopak wybudził się już wystarczająco aby kontaktować dziewczyna złożyła mu na ustach buziaka.

Stałam tak w drzwiach a za mną Dylan. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Tym bardziej, że Tony już jak mówiła lekarka kontaktował i wiedział co się dzieje.

Szybko obróciłam się na pięcie i uciekłam w stronę toalety. Słyszałam za sobą jakieś głosy jednak sama ledwo utrzymywałam się na nogach.

Jak szybko dobiegłam do łazienki tak samo szybko upadłam na jej podłogę. Przez narastający atak paniki nie myślałam trzeźwo. Ledwo dawałam radę oddychać.

Wygrzebałam że swojej torebki portfel a z niego żyletkę. Miałam z tym problemy odkąd moją przyjaciółka zmarła na raka gdy miałyśmy po 15lat. Co prawda chodziłam na terapię co pomogło jednak gdy nie dawałam rady musiałam to zrobić.

Gdy już chciałam przyłożył do ręki ostrze do łazienki wbiegł zdyszany Dylan.

-Ashley!!!- krzyknął po czym zatrzymał wzrok na żyletce- Cholera... Proszę zostaw to.-Mówił spokojnie po czym wyjął ostdze z moich trzęsących się rąk.

Wziął moją twarz w swoje dłonie a następnie zdjął mi z niej przeszkadzające kosmyki włosów. Przejechał jedną dłonią na tył mojej głowy, drugą na plecy po czym przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.

Chwilę tak siedzieliśmy na zimnych płytkach łazienkowych aż udało mi się opanować. Dylan naprawdę mi pomógł.

Chłopak podał mi dłoń aby wstać a ja skorzystałam z pomocy. Usiedliśmy na krzesełkach na korytarzu aby porozmawiać. Między czasie Dylan przyniósł mi butelkę wody z automatu.

-Dziękuję- odpowiedziałam gdy podał mi butelkę- Nie mogę uwierzyć... Nie mówię już o tym co ten babsztyl tu robi.. Przecież Tony miał wiedzieć co się dzieje! Jak on mógł!

-Ej.-chwycił mnie za dłoń- Na pewno wszystko ci wyjaśni gdy tylko będzie miał jak. Znam go od urodzenia i nie wierzę żeby Ci coś takiego zrobił. A jeśli tak to srogo za to oberwie.- uśmiechnęłam się smutno na jego ostatnie słowa.

-Na razie nie chce się z jim widzieć... Muszę to sobie sama poukładać.-powiedziałam po czym wzięłam łyk wody.

-No dobrze...-powiedział- Jedziemy do domu?

-Okej- uśmiechnęłam się.

~~Skip time: w domu~~
-Czy może mi ktoś to łaskawie wyjaśni?!- powiedział Vincent jak na niego dość głośno.

Skąd oni się tu wzięli?! Mieli wracać za tydzień...

☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Słowa:406
Sorka za wszystkie błędy, autokorekta+ pisane na szybko.
:)
Mego krótkie ale jest. Nie miałam dziś czasu a chciałam coś wam wstawić więc doceńcie xD

Ps. Jeśli to czytacie napiszcie w kom ,,Winiary"

♡Nie pozwolę cię skrzywdzić || TONY MONET ♡ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz