~~Skip time: następny dzień~~
Wczoraj odbyliśmy dość długą rozmowę z Vincentem. Na szczęście pod koniec udali mu się wywinąć tekstem, że jestem zmęczona, sama miałam ciężki dzień i tak dalej.Vincent mówił coś, że po naszej rozmowie pojadą z Willem do bliźniaków.
Następnego dnia zawołał mnie do biblioteki. Nie wiedziałam o co mu może chodzić bo wszystko wyjaśniliśmy wczoraj.
Zeszłam na dół aby zjeść śniadanie po czym iść do biblioteki jak się umówiliśmy. Weszłam do kuchni jednak byłam tam sama. Nie powiem cieszyło mnie to bo chciałam spokoju aby wszystko sobie poukładać.
Moją kochaną ciszę musiał przerwać nie kto inny jak Dylan Monet wchodząc do kuchni.
-Hej..-powiedziałam od nie chcenia.
-Cześć. -popatrzył mi w oczy- Co ty taka nie w sosie?
-Bo mnie męczy ta sytuacja z wczoraj.-odpowiedziałam.
- No to zaraz nie będziesz!- powiedział energicznie.
-Nie wiem co planujesz ale zaraz mam rozmowę z Vincentem.- powiedziałam wiedząc, że chce gdzieś jechać- Po drugie nie mam ochoty nigdzie iść bądź jechać.
-Ej...-zrobił słodką minkę- Z przyjacielem nie pojedziesz..
Jaki kur..de przyjaciel?! Jak ja mu nawet nie do końca ufam?!
-N.I.E- przeliterowałam poważnym tonem.
Akurat skończyłam jeść moje płatki więc odniosłam miskę do zlewu i wyszłam z kuchni. Byłam wciąż w piżamie więc szybko poszłam na górę się ubrać.
Zeszłam na dół na rozmowę. Vincent siedział już na fotelu z kawą w ręku. Przeglądał coś na laptopie jednak gdy otworzyłam drzwi natychmiast go odłożył.
-Przepraszam za spóźnienieae musiałam się przebrać.- powiedziałam.
-Nie szkodzi. Chciałem cię zapytać o co chodzi z tą całą sytuacją że szpitala. Byłem wczoraj u Tonego więc wiem co tam zaszło.
-A więc po co pytasz?- zapytałam ciekawa.
-Bo chce poznać twoją wersję.- powiedział jak zawsze poważnie i bez uczuć.
Opowiedziałam mu wszystko jak leci. Ten słuchał mnie uważnie i raz na czas przytakiwał głową.
Gdy skończyłam mówić ten poprosił mnie abym sobie to z nim wyjaśniła. Zapewniał mnie również, że wszystko będzie w porządku.
Chciałam poprosić Dylana aby tam że mną pojechał bo nie chciałam być tam sama. Z Vincentem by było za poważnie a aktualnie z Dylanem mam lepsze kontakty niż z Willem, którego gdzieś ostatnio z domu wywiało.
Jak sie okazało był nadal w kuchni. Stał tyłem do wejścia robiąc sobie jakiegoś zdrowego shake'a.
-HEJ!- krzyknęłam stojąc za jego plecami. Ten jedynie podskoczył.
-Nie strasz! Boże...-powiedział
-Dobra,dobra. Zawieziesz mnie do bliźniaków. Proooszeee- zrobiłam słodka minkę jak on rano.
-No okej. Shane dziś wychodzi więc w sam raz.- odpowiedział spokojnie- Idź do auta a ja zaraz przyjdę tylko to dokończę- powiedział rzucając mi kluczyki.
~~Skip time: nie wiem ile~~
Udałam się do sali chłopaków. Zordzielikismy się z Dylanem na chwilę, ponieważ on poszedł pi kedzenie dla naszej czwórki. Otworzyłam dyskretnie drzwi i jak się okazało nikt nie spał.
-Heeeeej!- powiedziałam przeciągając do bliźniaków.
Przywitałam się najpierw z Shane'm szybkim przytulasem (był bliżej od wejścia) a następnie podeszłam do łóżka mojego chłopaka.
Gdy go zobaczyłam cała pozytywna energia z jaką przyszłam prysła. Wspomnienia z wczoraj powróciły. Mimo to starałam się to ukryć.
-Cześć..- lekko go przytuliłam. Niby to że względu na rany a jednak...
-Hej. Możemy pogadać?- zapytał po czym popatrzył na Shane'a, który się właśnie pakował- Tak na osobności.
-Jak dla mnie tak.- Po chwili dodałam ciszej- właściwie po to przyszłam..
-A tak już- powiedział Shane, który nie wiedzial co ma zrobić - Jest Dylan?
-Tak, w bufecie.- Odpowiedziałam.
Chłopak szybko zabrał telefon z szafki nocnej koło jego łóżka po czym udał się do wskazanego miejsca.
Bardzo stresowałam się rozmową. Nawet bardziej niż z Vincentem. W głowie miałam najgorsze scenariusze.
-Przepraszam...-zakrył twarz dłonią- Zachowałem się jak totalny idiota nie rozpoznając swojej dziewczyny jednak proszę, wysłuchaj mojej wersji.
-No to dawaj.- powiedziałam już bez emocji.
-Byłem nadal pod wpływem mocnych leków. Niby się miałem całkiem wybudzić a jednak. Coś im nie wyszło. Świat dookoła się kręcił a obraz rozmazywał- wziął dłoń z twarzy i patrzył przed siebie- Ta idiotka byla ubrana w moją bluzę a włosy miała schowane pod kapturem. Jak mówiłem wszystko było rozmazane więc nie rozpoznałem twarzy. Naprawdę myślałem, że to ty bo jak się okazało słyszałem twój glos z korytarza.
-Staram się to zrozumieć jednak to nie jest łatwe. Jakby nie było całowałeś się z tą głupią blondi.- czułam potrzebe powiedzenia mu wszystkiego o czułam- przepraszam jak będę miała do ciebie dystans jednak muszę odnowić sobie do ciebie zaufanie.
-Rozumiem- wystawił pytająco ręce jakby chciał mnie przytulić.
Przytaknęłam delikatnie po czym szybko wślizgnęłam się w jego objęcia. Postanowiłam zrobić stronę zdjęcie, które dolaby znać, że znowu wszystko ok. Wstawiłam je na instagrama.
☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆▪︎☆
Słowa:777
Sorka za wszystkie błędy, autokorekta+ pisane na szybko.
:)