18.ZANIM BEDZIE ZA POŹNO.

1.3K 48 28
                                    

Pov. Wiktoria

Przez całą drogę do mieszkania nic nie powiedziałam, mimo że Faustyna nalegała, bo bardzo się martwiła. Nie miałam siły w tym momencie o tym mówić. W pewnym momencie dziewczyna chyba to zrozumiała i po prostu przestała zadawać pytania. Złapała mnie za rękę i po prostu ja ściskała. Kiedy dotarłyśmy na miejsce po prostu weszłam do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko i przykryłam kocem. Gengar poszedł za mną i położył się obok mnie. Głaskałam go, ale w pewnym momencie byłam tak zmęczona emocjami, że zasnęłam.

 Pov. Przemek

Ona płakała. Zdecydowanie płakała, a ja nie wiem, dlaczego. Czy myślę o tym już od jakiś dwóch godzin? Być może. I czy frustruje się faktem, że nie wiem czemu? Zdecydowanie tak. Przypominam sobie jej czerwone oczy. Nie miały w sobie iskierków. Były totalnie zranione. Nie było w nich tych emocji. Zawsze miała ładną, żywą zieleń w oczach, teraz była przygaszona. Przypominam sobie jak się zmuszała do uśmiechu i pęka mi serce. Potrzebuje wiedzieć co się stało. Boli mnie fakt, że nic nie mogę zrobić. Bartek nic nie wie, bo Faustyna mu nie odpisuje. Opowiedziałem mu całą sytuację od razu jak wróciłem do domu i poprosiłem go, żeby zapytał Faustyny. Ale mimo wszystko nie mam nic. Zero informacji. Teraz siedzę w domu i zastanawiam się, czy sam nie powinienem napisać do Wiktorii.

Pov. Wiktoria

Budzę się przez lizanie po twarzy, przez mojego ukochanego psiaka. Pierwsze co biorę to telefon. Zegar pokazuje, że jest lekko po 20. Mam kilka nieodczytanych wiadomości. Najbardziej dziwi mnie ta od Przemka. Nie odczytuje żadnej z nich. Odkładam telefon i wychodzę z pokoju. Kieruje się do kuchni z zamiarem zjedzenia czegoś, bo bardzo burczy mi w brzuchu. Kiedy już znajduje się w pomieszczeniu widzę tam Faustii, która robi naleśniki.

-Częstuj się. Pewnie jesteś głodna. - mówi przyjaciółka.

Szepczę ciche dziękuję i biorę się za naleśniki. Dziewczyna dołącza do mnie i obie się zajadamy pysznościami.

-Porozmawiamy w końcu o tym co się stało? Martwię się.

-Widziałam dziś, jak Przemek i Julita się przytulali i to nie było takie zwykłe przytulanie się. I to jak na siebie patrzyli. Robili dziwne miny. Potem o czymś gadali i Julita wpatrywała się w niego tak jakby bardzo była w nim zakochana. Zabolał mnie ten widok. - mówię wszystko i znowu czuję łzy.

Dziewczyna wstaje z krzesła podchodzi i mnie przytula.

-Wkia, spokojnie. Będzie dobrze. Słyszałaś o czym rozmawiali? - pyta nadal mnie przytulając.

-Niee. - odpowiadam krótko.

-Właśnie, więc może to nic nie znaczyło. Głupia rozmowa. Przyjaciele tak robią. W końcu np.: ty i Bartek. Nie ma z tym problemu jak sobie żartujecie. Może to jest dosłownie ten sam przypadek?

-Faustyna dajmy temu spokój i tak miałam to przerwać. Raniło to Zuzię, a ja jak widać za dużo sobie wyobraziłam. Przemek się świetnie bawi z Julitą. A ja musze się przyzwyczaić, że teraz będą ze sobą spędzać czas. Musze na to tak nie reagować, przecież w końcu się odkocham, co nie? - nie wiem nawet kiedy zaczynają mi spływać łzy po policzkach

-Wiczka tak nie można. Nie możesz tłumić w sobie tego i nie martw się o Zuzię, ona już straciła szanse, z resztą sama z nim zerwała. Nie możesz myśleć o niej, a o sobie nie. Czujesz coś do niego, więc o to walcz. Kiedyś ktoś mi powiedział, że musze to zrobić zanim będzie za późno. Pamiętasz? - słucham przyjaciółki przypominam sobie jak jej o tym mówiłam.

-Pamiętam, ale musze to przemyśleć. Idę z Gengarem na spacer.

Wstaje z krzesła, a Faustyna mnie puszcza. Ubieram kurtkę, potem wołam psa, któremu przed wyjściem zakładam szelki. Wiem, że jest późno, ale pies ma swoją potrzebę, a ja chcę się przejść i pomyśleć. Wychodzimy na dwór i kierujemy się do pobliskiego parku.

-I co myślisz? Chciałbyś go za tatę? - Czy gadam do psa? Tak

Liczyłam na odpowiedz, niestety Gengar jedynie się na mnie ogląda, potem odwraca mordkę i idzie dalej. Przypomina mi się sytuacja z dziś i znowu czuje jak mnie ściska w klatce. Wiem, że czuję do Przemka coś zdecydowanie większego niż przyjaźń. Kiedy myślę sobie o byciu w związku, boje się. Nie jestem gotowa na nową relację, a tym bardziej jeśli chłopak nie żywi do mnie tych samych uczuć. Co, jeśli zrani mnie tak jak Patryk?

Z Gengarkiem chodzimy po parku dobre 30 min. Nie wzięłam ze sobą telefonu, ale mój smart watch pokazuje 21:42. Powoli kierujemy się do mieszkania. Nagle czuje rękę na ramieniu. Przestraszona piszczę i się odwracam.

-Boże przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć- mówi Przemek. Co on tu robi? - Byłem u was, ale Faustyna powiedziała, że cię tu znajdę. Martwiłem się, kiedy gadaliśmy to byłaś zapłakana i nie odpisałaś mi do tej pory. - tłumaczy odpowiadając na pytania w mojej głowie.

-Nigdy więcej tak nie rób idioto! - krzyczę na niego.

Odwracam się od chłopaka i idę w kierunku mieszkania. Jestem na niego zła i zamierzam mu to w ten sposób okazać. Chłopak do mnie krzyczy, żebym się zatrzymała. Odchodzę trochę, ale nagle coś mnie zatrzymuje i ciągnie do tyłu. Okazuje się ze to Gengar, który uczepił się Przemka i zaczął po nim skakać. Chyba mam swoją odpowiedź na wcześniejsze pytanie. Zaczynam wołać psa, który po chwili odczepia się od chłopaka. Przemek nie odpuszcza i idzie za mną.

-Wktoriaaaa. Wiesz, że nie chciałem cię wystraszyć. Zatrzymaj się. Proszę.

Staję pod latarnią.
Odwracam się i zakładam ręce. Chłopak podchodzi. Blisko. Za blisko. Jednak nieugięta stoję i posyłam mu cięte spojrzenie.

-Co się dziś stało? Ciągle myślę o tym, że byłaś zapłakana. Porozmawiaj ze mną. Proszę, wiesz, że możesz mi zaufać. Znowu chodzi o Patryka? Na nagrywkach coś się stało? - trajkocze Przemek. To jak się o mnie martwi jest urocze na co trochę miękkne.

-Nie chodzi o Patryka, po prostu zobaczyłam coś co mnie zabolało. - mówię trochę wstydliwe.

-Chcesz o tym pogadać? - Przemek nadal stoi blisko.

-Boje się. - przyznaje szeptem.

-Mnie? - przytakuje na jego słowa. - Obiecuję, że nie będę cię już straszył...

Chłopak nadal myśli, że chodzi o sytuację sprzed chwili i zapewnia mnie, że już tak nie będzie robił. Nie ma pojęcia co widziałam. Stoimy blisko siebie, nie słucham już jego monologu. Wiem, że jeśli nie zrobię tego teraz to nigdy się nie odważę, a potrzebuję potwierdzenia, czy w ogóle mamy racje bytu. Bardzo tego pragnę, zwłaszcza teraz kiedy czuję jego zapach i widzę te piękne, miłe oczy, które błyszczą w świetle latarni. Twarz chłopka wyraża troskę. Czuję się jak pani własnego losu, właśnie dzięki jego obecności. Czuję się wyjątkowa kiedy opowiada jak się o mnie martwi. Nie wiem jak bardzo mu zależy i czy, w ogóle. Patrzę na jego usta i po prostu to robię. Przywieram wargami do jego ust. Przemek jest zaskoczony, nie odwzajemnia pocałunku, ale nie odsuwa się. W końcu czuję jak sam zaczyna poruszać wargami. Odsuwam się powoli i widzę, jak chłopak stoi z zamkniętymi oczami ewidentnie zaskoczony. Nagle uświadamiam sobie co zrobiłam i kiedy widzę że mam szansę to odchodzę szybko. Chłopak mnie nie zatrzymuje. Boże ale się wygłupiałam.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

O Kurrrr. cooooo??? czy tylko ja to widzę? mamy pierwszy kisss!  Wiktoria oj ty ty hahahahahah

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale ;)
Ps. Wtorek😁

PROSZĘ DAJ MI SZCZĘŚCIE // Przemek I WiktoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz