21.JESTEM DEBILEM.

1.4K 54 37
                                    

Pov. Przemek

Wbijam do domu genzie po tym jak Bartuś napisał, że już nagrywają końcowe sceny. Wchodzę frontowymi drzwiami. W salonie kręcą się głównie operatorzy i kilka osób pracujących za kamer. Sprzątają sprzęt i cały bałagan po odcinku. Szukam wzrokiem pewnej dziewczyny, ale jej nigdzie nie ma. Za to zauważam Bartule, do którego podchodzę i witam się męska pioną.

-Wika jest w kuchni stary. Idź z nią pogadaj, bo w końcu ci ucieknie.

Chłopak jakby czytał w moich myślach zdradza mi położenie dziewczyny. Szybko mu dziękuję i idę do kuchni. Okazuje się, że dziewczyna nie jest sama. Słyszę głos Julity i Wiczki. Kiedy wchodzę Wiktoria przerywa swoją wypowiedź. Wydaje się zaskoczona moją obecnością. Widać, że cała się spięła. W sumie to nawet się jej nie dziwię, bo umiem zachować się jak bez mózg. Patrzymy się na siebie w milczeniu. Nawet zapominam, że Julita znajduje się w tym samym pomieszczeniu do momentu jak się nie odzywa. Dziewczyna informuje, że wychodzi i oczywiście rzuca w moją stronę kąśliwy komentarz. Nie zawale. Nie tym razem.

Kiedy już wiem że zostaliśmy sami otwieram usta żeby coś powiedzieć, ale Wiktoria mnie wyprzedza

- Bardzo przepraszam... Tamta sytuacja nie powinna się wydarzyć. Ja... To... Y... Nie powinno się wydarzyć. Przepraszam... Pewnie nawet ... Nie czujesz... Może po prostu zapomnimy? - dziewczyna ewidentnie jest zdenerwowana i zaczyna się plątać w swojej wypowiedzi.

-Wiktoria, stop! Wiktoria!

Podchodzę do niej bliżej, łapie ją za ręce w łokciach i lekko potrząsam powtarzając stanowczo jej imię. Dziewczyna orientuje się, że jestem bliżej. Przestaje gadać i patrzy na mnie. Jest urocza kiedy jest zestresowana. Wpatruję się we tymi swoimi dużymi oczami. Widzę w nich niepokój. Uśmiecham się do niej lekko, żeby dodać jej otuchy i powoli mówię:

- Przestań gadać głupoty. Stało się coś bardzo ważnego, a ja zdecydowanie nie chce tego zapominać.

- Co? Ale..? -wydaje się zakłopotana.

- Nie ma żadnego ale. Wiktoria to... ten pocałunek, był czymś wspaniałym. Chciałem... Miałem nadzieję, że kiedyś to się wydarzy. Dla mnie to bardzo ważne Wika.- poprawiam co chwilę sowa żeby dobrze wybrzmieć.

Pov. Wiktoria

Słucham chłopaka i z każdym jego słowem moje serduszko zaczyna bić coraz mocniej. Tylko ja nadal nic nie rozumiem. Co z tamtą sytuacją?  Co z Julitą? Chyba zdecydowanie za dużo myślałam w tamtej chwili. Mam ochotę zapaść się pod ziemię przez moją głupotę. Słucham chłopaka i nadal nie dowierzam. Zależy mu? 

-Czyli... nie zrobiłam z siebie totalnej idiotki?- pytam niepewnie, a chłopak zaczyna się śmiać. 

-Nie bardziej niż ja... Zaskoczyłaś mnie i w sumie za każdym razem kiedy coś niespodziewanego robisz trochę zastygam... - chłopak się przyznaje i rumieni. UROCZE

-Bałam się, że cię zabiłam!- uderzam go lekko po ramieniu.

Tym razem oboje wybuchamy śmiechem. Myślę sobie, że jeśli codziennie byśmy tak stali w kuchni rozmawiając i się śmiejąc z naszej głupoty, to była by całkiem miła wizja codzienności. W pewnym momencie nasz śmiech ustaje, a my patrzymy się na siebie z szerokimi uśmiechami, wpatrując w oczy. Czuję, że jesteśmy blisko, trochę ZA blisko. Cofam się wpatrując się nadal w twarz chłopaka, nie chcąc tym razem zepsuć tego, ale trafiam na kuchenny blat. Przemek podchodzi bliżej mnie podnosi rękę i przykłada ją do mojej głowy. Włosy dziś mam spięte klamrą, ostatnio bardzo lubię tą fryzurę. Odarnią moją grzywkę i mówi coś co już kiedyś od niego słyszałam, ale tym razem to już nie stwierdzenie to komplement.

PROSZĘ DAJ MI SZCZĘŚCIE // Przemek I WiktoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz