17.BÓL.

1.3K 42 15
                                    

Pov. Przemek

Mamy marzec. Zajmuje się w dużej mierze swoim kanałem i rozwojem trzech króli. Jeśli chodzi o mój kontakt z Wiką to jest mały, można powiedzieć, że od naszej rozmowy, kiedy pokazywała nam swoje nowe włosy w sumie prawie go nie ma. Na początku starałem się o kontakt, ale kiedy zauważyłem, że jej to przeszkadza i nawet nie ma ochoty ze mną gadać dałem sobie spokój. I tak od jakiegoś czasu. Nasze relacje są czysto zawodowe. Raz na jakiś czas bierzemy razem udział w nagrywkach do filmów, ale tak naprawdę nic większego się nie dzieje. Wydaje mi się ze nawet się z tym pogodziłem. Od początku to nie miało sensu. Byliśmy przegrani na stracie, teraz to wiem.

Siedzę właśnie z Bartkiem i Qry'm w domu genzie. Rozmawiamy o jakiś planach związanych z trzema królami i porównujemy je z grafikiem Bartka, tak żeby nie pokryły się z planami z gezie. Planowaliśmy, że nasza kolejną przygoda będzie jazda stopem przez Portugalie na początku kwietnia, ale Bartek nie może w tym czasie.

-I co teraz zrobimy? - pyta Qry.

-Chłopaki jedzcie beze mnie. Wydaje mi się ze Przemek tego potrzebuje, a sam nie pojedzie. - Bartek mówi do Qry'ego

-No masz rację stary, ale będzie nam ciebie brakować. - mówi chłopak w odpowiedzi.

-Ej ziomy, ja tu siedzę i was słyszę. - zwracam ich uwagę. - Niby czemu ja tego potrzebuje?

-Mówimy mu? - pyta Bartuś Qry'ego.

-No bo stary, ty jesteś strasznie przybity, może tego nie widzisz, ale totalny z ciebie wrak. Ciągle stękasz i kwękasz.

-W cale nie stękam i kwękam. - mowie urażony.

-Od jakiegoś miesiąca jesteś jak trup. Harujesz i tylko to robisz. Kanał. Filmik. Kanał. I tak w kółko. - przyznaje dużo czasu na to poświęcam, ale bez przesady. - Wika ma cię gdzieś, a ty się przepracowujesz. Potrzeba ci wyjazdu.

-NO DOBRA. -mam ich już dość. - Pojedziemy, ale tylko kiedy znajdziemy trzecią osobę.

Wiem, że nikt się nie zgodzi pojechać z nami tak krótko przed wyjazdem, więc daje taki warunek. Chłopaki zgodzili się na moje słowa i ruszyli na poszukiwania osoby, która by się zgodziła. Zostałem sam na kanapie. Zacząłem myśleć nad słowami chłopaków i może rzeczywiście wyparłem to, że jest okej, nie jest, ale co ja mogę poradzić.

-Słyszałam waszą rozmowę. Przepraszam wiem, że nie powinnam podsłuchiwać. - mówi Julita.

-Boże dziewczyno, ale mnie wystraszyłaś. - łapie się za klatkę i podskakuje. - Nie wiedziałem, że tu jesteś. Nie nagrywacie odcinka? - pytam

-Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć. Odpadłam z odcinka. Mieliśmy zadanie kto najdłużej wytrzyma bez śmiechu i no cóż to na pewno nie moja konkurencja. Łatwo da się mnie rozśmieszyć. - tłumaczy. - To co ty i Wiktoria?

Mówi to z uśmieszkiem na twarzy.

-Skoro słyszałaś rozmowę to wiesz ze nic z tego. Ona mnie ma gdzieś. - mówię trochę zirytowany.

-Nie sadzę żebyś był jej obojętny. Znam Wikę trochę i jestem dziewczyną, a to znaczy, że w pewnych sprawach jestem bardziej spostrzegawcza niż ci twoi przyjaciele.

-Co masz na myśli? - patrzę na nią głupio.

-Każdy widzi te wasze spojrzenia na nagrywkach. Ty się wyłączasz i masz taki wzrok, – dziewczyna ustawia swoja twarz tak żeby niby przedstawić moją, wygląda na rozmarzoną i głupią - a potem cieknie ci tu trochę ślinka. - zaczyna jechać palcem po brodzie.

-Co... co teraz to się nabijasz. Nieprawda. Nie robię takich min.

-Robisz. Wiktoria natomiast za każdym razem jak jesteś blisko albo coś robisz, coś mówisz patrzy na ciebie z tak szerokim uśmiechem, że czasami myślę, że jej zostanie tak na zawsze. O i uroczo jej się błyszczą oczy.

-Serio? - trochę niedowierzam.

-Tak Przemo, serio. Rusz trochę dupę i coś zrób, żeby zdobyć ją. - dopinguje mi Jultia.

-Może, sam nie wiem. - na moje słowa dziewczyna się załamuje. Opiera się o moje ramie i zaczyna coś mamrotać o tym jak bardzo głupi jestem. Wspomina tez coś, że jestem gorszy niż baba z okresem. Był to długi monolog pełen obelg.

Potem oboje wybuchamy śmiechem. Do pokoju wchodzą chłopaki, którzy patrzą to na mnie i na dziewczynę i nie mogą pojąć, dlaczego się dusimy ze śmiechu. Kiedy już się opanowujemy, Qry pyta dziewczynę:

-Julitka masz plany na początek kwietnia? - dziewczyna przeczy głową. - To świetnie pojedziesz z nami do Portugali? To będzie coś w stylu przejedz cała Portugalie stopem.

-A właśnie Przemek o tym chciałam pogadać. Z chęcią z wami pojadę.

I mój plan właśnie poszedł się pieprzyć.

Pov. Wiktoria 

Patrzę przez szybę i widzę Julie która siedzi oparta o Przemka. Szłam do domu genzie po picie. Chciałam wejść drzwiami tarasowymi, żeby było szybciej, bo plan nagrywkowy był za domem. Kiedy stanęłam zobaczyłam ich rozmawiających i robiących jakieś głupie miny. Potem dziewczyna oparła się o niego i nadal są w takiej pozycji. Sparaliżowało mnie totalnie. Nie mogę się ruszyć. Kiedy czuje łzy w oczach odchodzę od okna. Nie powinno to mnie, aż tak dotknąć w końcu sama postanowiłam, że nic z nas nie będzie. Zamiast przez taras idę do drzwi, które prowadzą do pokojów piwnicowych. Wchodzę niezauważenie do domu. Kieruję się do pomieszczenia z bilardem. Siadam na kanapie, która tam się znajduje i staram się powstrzymać łzy, które nadal mi zbierają się w oczach. Ciągle mam w głowie sytuacje sprzed chwili. Przysuwam nogi do klatki piersiowej, a potem chowam w nich głowę. Nadal plączę.

Nie mam pojęcia, ile siedzę na tej kanapie. Czas mija mi jakoś niezauważalnie szybko, a ja jedyne co robię to staram się uspokoić. Nagle słyszę telefon. Dzwoni Faustyna, pewnie z zapytaniem, gdzie jestem, bo ona by chciała wracać do domu. Też bardzo chce się znaleźć gdzieś indziej. Odbieram.

-Wika, gdzie jesteś? Jestem zmęczona, byłoby fajnie jakbyśmy się powoli zbierały.

-Jasne. Będę przy samochodzie, okej?- odpowiadam dziewczynie.

-Wszystko w porządku? Masz dziwny głos. - martwi się.

-Pogadamy potem. - na te słowa rozłączam się.

Wychodzę w te sam sposób w jaki weszłam. Każdy jest zajęty sprzątaniem po nagrywkach, więc ja przemykam się i kieruję się do auta. O dziwo nikt mnie nie zatrzymuje. W końcu znajduje się przy samochodzie dziewczyny, której jeszcze nie ma. Rozglądam się za nią, ale nie widzę jej. Opieram się o samochód i wyczekuję przyjaciółki niecierpliwie. Nie mam siły tu być. Potrzebuję łóżka i Gengarka, żeby się do niego przytulić. Wyjmuję telefon z zamiarem napisania do Faustii, ale ktoś mi w tym przeszkadza.

-Wikaa, jak nagrywki?- słyszę głos chłopaka, którego w tym momencie wolałabym nie widzieć.

-Dobrze, jak to nagrywki. Było całkiem śmiesznie. - mówię zakłopotana.

-Ej, promyku wszystko okej? - chłopak marszczy brwi, kiedy zauważa moja twarz. Zapomniałam z pewnie widać ze płakałam

-Tak, czemu miałoby nie być. - staram się uśmiechnąć i udawać.

-Po prostu wydaje... - nie jest mu dane dokończyć.

-Jestem możemy jechać. - Faustyna woła i otwiera samochód.

Mówię szybkie "cześć" do Przemka i wsiadam w sprintowym czasie do samochodu. Kiedy odjeżdżamy czuję tylko wielki ból w sercu. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Z piosenką serio nastrojowo jest. poza tym w ogóle ta piosenka to sztos.

Kolejny rozdział w sobote!

PONAD 5K! DZIEKUJE WAM<333

PROSZĘ DAJ MI SZCZĘŚCIE // Przemek I WiktoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz