Pov. Wiktoria
Nareszcie po ciężkim tygodniu wyczekiwania nadeszła sobota. Byłam pewna, że jej się nie doczekam albo, że jakoś magicznie ominie właśnie mnie, odbierając możliwość przeżycia jej.
Przez ostatnie dni z Przemkiem otwarcie się do siebie zbliżyliśmy. Nie tylko pod względem tego że oboje nie kryliśmy zainteresowania sobą, ale także pod częstym kontaktem. SMS z rana i wieczorem były jak codzienność i czułam się tak jakby to nie ciągnęło się od tego tygodnia, a od wielu lat. Nie wiedzieliśmy się mega często ponieważ oboje byliśmy zajęci pracą, ale nadrabialiśmy to dzwoniąc do siebie. Umieliśmy tak gadać godzinami przed snem, aż w końcu, któreś z nas zasypiało. Uwielbiam tą codzienność z nim, ale wolałabym żeby niektóre z tych naszych czynności przebiegało inaczej. Dla przykładu wolałbym zasypiać nie mówiąc do telefonu, a przyklejona do ciepłego ciała chłopaka. Budzić się i mówić sobie "miłego dnia" wiedząc, że znowu spotkamy się tu wieczorem. Może trochę za wcześnie na takie myśli, ale nasza relacja ma już wygląd pary, co prawda przez telefon.
Siedzę właśnie w łazience na klapie sedesowej i robię swój makijaż. Nie jest on bardzo wydziwiany. Po którejś z rozmów z Przemkiem odważyłam się zapytać co mam myśleć o naszym spotkaniu i czego mam się spodziewać, chłopak jedynie odparł, że ma być komfortowo, więc postawiałam na lekki makijaż i wygodne ubrania. Na dworze jest typowa marcowa pogodna. Ni to ciepło ni to zimno. Zakładam czarne spodnie cargo i do zwykły czarny top z długim rękawem. Przed wyjściem miałam także narzucić na siebie moją ukochaną skurzaną bomberkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Byłam gotowa, popatrzyłam na siebie w lustrze poprawiając ostanie detale i wtedy zrozumiałam jak bardzo mi zależy. Chcę się czuć przy nim ładnie, chociaż chłopak widział mnie już w każdej wersji. W super zaspanej i pewnie napuchniętej twarzy i ze śliną na brodzie. W świeżo zmytym makijażu przed snem. Mimo tych wszytkach widoków nie uciekł. Przypominam sobie nasze momenty z początku tego roku, już wtedy było wiadome, że to nie skończy się szybko. Zawsze gdzieś w około siebie krążyliśmy, czy to świadomie czy nie.
Moje przemyślenia przerywa dzwonek do drzwi. Od razu wychodzę z łazienki i kieruję się do nich. Kiedy otwieram ukazuje się w nich Przemek i w ręku trzyma PIWONIE! Moje ulubione kwiatki.
-Proszę to dla ciebie.- przytula mnie na przywitanie.- Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję.- mówię mu to i odsuwam się od chłopaka idąc wstawić kwiaty do wazonu oraz żeby nie zauważył rumieńców na mojej twarzy wywołanych przez komplement.
Chłopak wchodzi za mną w głąb mieszkania. Wita się z Faustyną i Bartkiem, którzy oglądają telewizje w salonie i głaszcze Gengarka.
-No to co? Gotowi? Możemy jechać?- kiedy kończę układać kwiatki przytakuje chłopakowi i się do niego szeroko uśmiecham.
Stoimy w drzwiach kiedy słyszę donośny głos Faustii.
- MAM NADZIE, ŻE ODSTAWISZ WIKĘ CAŁĄ! MA WRÓCIĆ JUTRO RANO! BAWCIE SIE DOBRZE!
-ALE NIE ZA DOBRZE, BO JESTESMY JESCZE ZA MŁODZI NA NOWE POKOLENIA!- dokrzykuje. swoje trzy grosze Bartek.
Pov. Przemek
Wyszliśmy z mieszkania dziewczyn. Nadal nie mogę uwierzyć, że Wika zgodziła się ze mną wyjść, chociaż jak teraz myślę to nawet nie dałem jej okazji na odpowiedz, mimo wszystko nie odwołała spotkania po czasie, a ostatnio nasza relacja jest bardzo dobra. Bardzo dużo gadamy, co mnie cieszy.
Wsiadamy do mojego auta, dziewczyna zajmuje miejsce pasażera, a Gengarek rozsiada się na tylnych miejscach. Ruszamy do miejsca naszej randewu.
-Dowiem się gdzie się wybieramy?- pyta dziewczyna.
-Tajemnica.- śmieję się pod nosem.
Dziewczyna udaje obrażoną i dobiera się do radia, szukając fajnej nutki. Natrafia na piosenkę lady pank "zawsze tam gdzie ty". Dziewczyna uwielbia takie starocie, więc zostawia tę piosenkę. Widzę, ze zaczyna sobie podśpiewywać pod nosem, więc sam zaczynam głośniej śpiewać, aby jej dodać otuchy. W pewnym momencie oboje wydzieramy się na całe gardło.
-ZAWSZE TAM GDZIE TY!!! BUDZIĆ SIE I CHODZIĆ SPAĆ WE WŁASNYM NIEBIE!
-ZAWSZE TAM GDZIE TY! ŻEGNAĆ SIĘ CO ŚWIT I WRACAĆ ZNÓW DO CIEBIE!!!!
-ZAWSZE TAM GDZIE TY!
Gengarek zaczyna wyć, bo nie może nas słuchać, na co my wybuchamy śmiechem. Biedny pies, właśnie teraz zaczyna rozumieć na co się pisał.
-Co Gengar? Już masz nas dość?- spoglądam w lusterku na psa, który patrzy na mnie z politowaniem. Zaczynam się zastanawiać, czy jest cień szansy, że on mnie rozumie.
Odwracam wzrok w stronę dziewczyny i przyłapuje ją na spojrzeniu. Uśmiecham się, co ona odwzajemnia.
-Jesteśmy na miejscu. - mówię, parkując.
-Jesteśmy nad Zakrzówkiem?
-Dokładnie. Idziemy na spacer.- wysiadam z samochodu i wypuszczam psa zapinając go na smyczy.
Podchodzę do Wiktorii i splatam nasze ręce. Dziewczyna wydaje się na początku zaskoczona, ale nie zabiera ręki. Idziemy w kierunku jeziora. Rozmawiamy o jakiś przypadkowych rzeczach, ewentualnie komentujemy nasze otoczenie. Gengarek wydaje się zadowolony z tak wymagającego spaceru. Kiedy już wychodzimy na górę, z której widać piękny widok, przystajemy na chwilę by móc chłonąć krajobraz.
-Za każdym razem jak widzę to jezioro to nie dowierza, że nadal jestem w Krakowie.- mówi dziewczyna.
-Ma w sobie urok.- przyznaje.
Mimo, ze jesteśmy zatopieni w tym pięknym widoku, ja spoglądam w stronę Wiczki. Jest uśmiechnięta. Oczy ma roześmiane, przez co przy oczach tworzą jej się małe zmarszczki. Jest idealna. Stoimy ramie w ramie nadal trzymając się za ręce, ale ja przysuwam się ciałem do niej i dotykam wolną ręką jej policzka. Delikatnie przekręcam jej twarz tak aby i ona spojrzała na mnie. Dziewczyna skupia swoje oczy na moich. Czuję się jak bohater jakiejś komedii romantycznej. Ona sprawia, że czuje się jakbym pisał niewiarygodną opowieść. Tylko jak każda opowieść mam nadzieje, że nasza się nie skończy. Przysuwamy do siebie twarze i delikatnie całujemy. Łapię poliki dziewczyny w obie ręce i go pogłębiam. Pocałunek nie jest żarliwy, ale przez długie podgryzanie warg bardzo namiętny. Potem opieramy się o nasze czoła i stoimy wdychając powietrze. Wiem, ze oboje w tym momencie bardzo chcemy zapamiętać ten moment. Nagle w coś zaczyna mnie drapać po nogawce. Odrywam czoło od dziewczyny nadal trzymając jej twarz w dłoniach i spoglądam na psa. Nie wiem czy to tylko moja wyobraźnia, ale wydaje mi się, że Gengarek się uśmiecha, dziewczyna też to zauważa bo mówi tylko:
-Jesteś zadowolony z tego co widzisz?
Ruszamy dalej w drogę, obchodząc jezioro i nieśmiale składamy sobie co jakiś czas krótkie całusy.
-----------------------------------------------------------------
Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału:)
Nie będę kłamać, że nie zbliżamy się wielkimi krokami do końca tej książki. W tym momencie jesteśmy już zdecydowanie za połowa tego co miało być. Rozpoczął się dziś także rok szkoły i chce się poświęcić nauce. Zaczynam 2 klasę liceum, która jest dla mnie "kluczowa", więc rozdziały będą pojawiać się w miarę dwa razy w tygodniu, w krytycznych momentach raz.
Dziękuję za 12 tysięcy wyświetleń<3 nadal nie wierze że aż tyle osób ma ochotę to czytać
CZYTASZ
PROSZĘ DAJ MI SZCZĘŚCIE // Przemek I Wiktoria
FanficWika jest po rozstaniu z Patrykiem, które bardzo przeżywa. Przemek, który nie szuka dziewczyny po wieluletnim związku skupia się na pracy i marzeniach. Czy w tym wszystkim mogą znaleźć szczęście i trochę miłości? !przekleństwa! Fan-fiction o shipie...