Najpiękniejsza zima

20 1 0
                                    

Kilka miesięcy temu.

NICOLAS POV

Tegoroczna zima, była jedną z najpiękniejszych. Pod wieloma względami. Cambridge zostało zasypane śniegiem, większość ulic była oświetlona świątecznymi lampkami. Za dzieciaka uwielbiałem ten okres, myślę, że z wielu powodów. Rodzice bywali częściej w domu, wyjeżdżaliśmy w góry na narty, no i najważniejsze - były święta, masa jedzenia i prezentów. Jednak tego roku, czułem się szczęśliwszy, niż zwykle. Pierwszy raz w moim życiu, zrozumiałem co to znaczy kogoś pokochać.

Opierając się o drewnianą balustradę, dopalałem papierosa. Dzięki temu, że nad tarasem był dach, nie obawiałem się tego, że na moją głowę spadnie prószący się śnieg. Zima była już pełną parą, był to nasz ostatni studencki weekend, przed świąteczną przerwą, dlatego więc mój kumpel Mick, zorganizował z tego powodu imprezę. Początkowo miała to być tylko impreza w naszym małym gronie, jednak po wstawieniu kilku zdjęć na social media, pod dom chłopaka zaczęło podjeżdżać jeszcze więcej osób. W ten sposób nasza mała rodzinna imprezka, rozkręciła się na ogromną imprezę z ludźmi ze studiów.

Na dworze było dość zimno, jednak kilka wypitych wcześniej szotów, rozgrzało mnie wystarczająco na tyle, abym mógł stać bez kurtki. Początkowo, jak zakładałem miałem nie pić, jednak gdy coraz większa ilość osób podchodziła, proponując raz to tequile, a raz to wódkę, było nie ukrywając ciężko odmówić.

Moją samotność jednak przerwał dźwięk otwierających się drzwi i dochodzącej zza nich muzyki. Odwróciłem ze znudzeniem głowę, aby sprawdzić kogo sprowadziło na dwór. Przede mną stał mój przyjaciel Nyck, jednak zamiast jego uśmiechniętej twarzy, mogłem zauważyć coś w stylu... smutku? Zmartwienia?

- Nico, musisz ze mną iść. Muszę coś ci pokazać. - W jego głosie było czuć nutę zdenerwowania. Zdziwił mnie ten fakt, gdyż na twarzy chłopaka praktycznie cały czas widniał uśmiech, a na imprezie w połączeniu z alkoholem, nie było w jego głowie miejsca na jakiekolwiek zmartwienia.

- O co chodzi?

- Kurwa... no nie mogę ci powiedzieć. Nie mogę ci tego zrobić, stary. - Chłopak kiwał głową, wręcz w błagalny sposób, a jego twarz pogrążała się w coraz większym zmartwieniu.

Zgasiłem niedopałek papierosa o resztki śniegu, po czym wyrzuciłem go gdzieś w ogródek. Nie czekając, ani dłużej poklepałem przyjaciela po ramieniu, jakby dodając mu otuchy.

- Stary, ale o co ty się martwisz. - Zaśmiałem się, trzymając dalej przyjaciela.

Nyck jednak nic mi nie odpowiedział. Chłopak prowadził mnie wgłąb mieszkania. Przeciskaliśmy się pomiędzy pijanymi ludźmi. Mimo tego, że dom chłopaka był sporych rozmiarów, było ciężko jednak pomieścić taką ilość osób. Do tego pijanych. W momencie, gdy weszliśmy do salonu, poczułem w sobie niepokój.

Przede mną stał Mick wraz ze swoją dziewczyną, zasłaniając nam przejście.

- Nie mów, że poszedłeś po niego, idioto. - Odezwała się Samantha. - Kurwa.

- Lepiej żeby sam to zobaczył, niż dowiedział się od innych. Wszyscy to widzieli. - Zezłoszczony przyjaciel odtrącił kumpli, przy tym pozwalając mi przejść dalej.

W momencie, gdy miałem odezwać się do chłopaka, z zapytaniem o co tutaj chodzi. Zrozumiałem.

Moja ręka zsunęła się z ramienia Nycka, a twarz zmieniła wyraz. Nie uśmiechałem się tak jak przed chwilą. Nie czułem już w sobie ani grama alkoholu. Poczułem... pustkę.

Przed moimi oczami, stała moja dziewczyna. Aurora jakby nigdy nic, obściskiwała się na środku pomieszczenia, z chłopakiem. Na zmianę przy tym tańcząc i wymieniając z nim pocałunki. Moja dziewczyna. Dokładnie widziałem, jak chłopak wkładał swoją rękę pod jej czarny gorset.

W mojej głowie pojawiła się cisza. Stłumiona muzyka i głos moich przyjaciół nie dochodził do mnie. Stałem jak wryty, praktycznie obok niej. A ona nawet mnie nie widziała. Czułem, jak ktoś objął mnie lekko w ramiona, tak jakby chciał uniemożliwić mi ruch. Jednak nie potrafiłem ruszyć się nawet na milimetr.

Moja kobieta zdradzała mnie na własnych oczach. Ta sama kobieta, która nauczyła mnie miłości, która była zazdrosna o moich przyjaciół, która... miała być ze mną.

Przyglądałem się całej sytuacji. Nie wiedziałem nawet, w którym momencie, Aurora zaczęła wpatrywać się we mnie ze łzami w oczach. Widziałem jak na jej twarzy była rozmazana jej brzoskwiniowa szminka. Dziewczyna jakby chciała się do mnie zbliżyć, jednak ktoś jej na to nie pozwolił. Spostrzegłem jak Samantha, zbliżyła się do blondynki, przy tym szarpiąc ją za ramiona. Sam, wykrzykiwała coś do niej i już po chwili, dziewczyna zniknęła sprzed moich oczu.

Najgorsze było to, że nie czułem złości. Nie czułem smutku. Była po prostu pustka. Czarna dziura była wyryta w mojej głowie.

- Stary, kurwa musiałem ci to pokazać. Musiałem, naprawdę, uwierz mi. - Wyrwał mnie głos mojego przyjaciela, który dalej obejmował moje ramie. Odwróciłem głowę w jego stronę, chwilę przyglądając się mu.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak naprawdę, ona nie nauczyła mnie kochać. Nie wiedziałem, że miłość nie polegała na prezentach, tylko na słowach.

CONFESSION OF LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz