Życie

53 1 2
                                    

2021 rok. Marzec. Wioska w stanie Vermont. Pierwszy dzień wiosny.

Przyzwyczajenie.

Siedziałam w małym pokoju, który zdążyłam lekko przyozdobić. Na ścianach widniało kilka przyklejonych karteczek i stare świąteczne lampeczki, które ukradłam ciotce.

Zajadałam się kupionymi ciasteczkami, w jednym ze sklepów. Pani West, bo tak nazywała się staruszka, która sprzedawała w tym sklepie, podarowała mi je, przysłowiowo pod ladą za połowę ceny. Nazywała mnie swoją wnuczusią. Zawsze do torby wrzucała mi kilka dodatkowych cukierków, czy batoników. Mówiła, że wyglądam jak żywy trup.

Przyglądałam się mojemu odbiciu w starej, drewnianej toaletce. Może miała ona racje? Nie wyglądałam już jak ja. Zdecydowanie schudłam. Moja cera stała się jeszcze bledsza. A długie włosy, sięgały mi trochę za ramiona. Zdążyły już mi sporo odrosnąć. Cieszyłam się przerwą w szkole, do której aktualnie uczęszczałam.

Jednak moją ciszę, przerwało delikatne pukanie w drzwi. Starsza kobieta, stanęła w progu. Miała na sobie fioletowy fartuch, przez co wywnioskowałam, że musiała właśnie gotować.

- Odebrałam od listonosza... - zaczęła dość niepewnie. - Masz, to do ciebie.

Momentalnie podeszłam do kobiety. Zabrałam z jej rąk kopertę. Zrzuciłam się w stronę biurka, a już chwilę później trzymałam w dłoniach list.

Cześć słońce.
Przepięknie jest w Aspen. Zdecydowanie musisz nas odwiedzić po ukończeniu szkoły. Jak będziesz wiedziała, kiedy dokładnie masz zakończenie, to proszę... napisz mi. Chcemy cię odwiedzić, zobaczyć jak kończysz szkołę. Wtedy zabierzemy cię do siebie na wakacje. Przekonasz się do gór. W końcu, skończyliśmy całkowicie remont i nie będziemy już wracać do Cambridge. Kilka dni temu, byliśmy tam po raz ostatni. Przyjechał tata. Pytał się o ciebie, powiedziałam mu, że dalej się ciężko uczysz. Powiedział mi, że kończy z Maddison, wykańczać mieszkanie i, że czeka na ciebie pokój. Bardzo ładna dziewczyna z niej. Tęskni za tobą, słońce. Mówił, że nie wie, czy odczytujesz od niego wiadomości ale kocha cię i przeprasza. Był u nas również ten młodzieniec. Już nie jeździ tym swoim zielonym samochodem, wiesz? Był jakimś błękitnym. Pytał się o ciebie. Powiedziałam, że nie wiem co z tobą. Nie chce go dłużej okłamywać. Odezwij się w końcu do niego. Do nas z resztą też. Chciałabym z wujkiem, abyś w końcu poznała małą. Opowiadam jej każdego dnia, że znam księżniczkę uwięzioną w wieży i, że tylko we dwie możemy ją uratować. Julie jest dalej dość nieśmiała, dalej leczymy ją. Każdego dnia dziękuje Bogu, za to, że mogliśmy uratować ją z tego okropnego domu. Jest śliczna i przypomina mi trochę ciebie, gdy byłaś młodsza. Polubiłabyś ją i ona ciebie zdecydowanie też. Właśnie, zapomniałabym, Julie spodobał się prezent. Jest zafascynowana, teraz codziennie chce oglądać Auta. Jej ulubiony jest złomek, chyba przez to, że dostała właśnie go w prezencie. Tęsknimy za tobą mocno, kocham i przesyłam ci jeszcze mały prezent.

Wyciągnęłam z koperty, jeszcze jedną kartkę. Otworzyłam ją, a moim oczom ukazał się rysunek, namalowany przez dziecko. Na kartce widniała wieża niczym z zaplątanych, w której widniała księżniczka. W lewym rogu, mogłam przeczytać.

- Dla księżniczki z zamku... - wyszeptałam. 

Uśmiechnęłam się pod nosem. Zabrałam z biurka taśmę i nożyczki. Podeszłam do ściany, aby powiesić nad łóżkiem kolejny rysunek od małej. Przyglądałam się każdej kartce, przywieszonej na ścianie. Mimowolnie mój wzrok powędrował właśnie na tę jedną rzecz. Trzy zdjęcia.

Zaśmiałam się.

Trzy zdjęcia, wywołane z budki, na których widniała dziewczyna, która jeszcze żyła.

Odłożyłam na drewniany stolik, nożyczki i taśmę. Do jednej z szuflad wrzuciłam list. Lubiłam je kolekcjonować i wracać wieczorami do nich.

Jednak zamiast tylko schować to co powinnam, moja ręka powędrowała na spód szuflady. Wyciągnęłam z niej małe pudełeczko.

Zapakowany McQueen, spoglądał na mnie zadowolonym wzrokiem.

Jeździ Sally.

Pomyślałam.

Nie no, to nie możliwe. Coś sobie ubzdurałam.

CONFESSION OF LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz