Rozdział V

23 2 0
                                    

Szli szerokim korytarzem prowadzących do dziennych części zamku. Francis myślał jak zacząć rozmowę. Zastanawiał się czy wcześniej był zbyt nieuprzejmy, jednak na dobrą sprawę to Lucas od początku zachowywał się równie niemiło.

Skąd mógł wiedzieć, że książę okaże się takim gburem. Czyżby to co słyszał od Dariusa było prawdą, a on naprawdę był niewychowany? Jak na razie wszystko na to wskazywało. Nawet teraz kiedy szli obok siebie, każdy mógł wyczuć tą napiętą atmosferę jaka w koło panowała. Nie pałali do siebie sympatią.

Francis wiedział, że po części to jego wina, jak i wszystkich składowych tej sytuacji. Żadne z nich nie chciało aranżowanego małżeństwa.

W dodatku podły humor Francisa psuł wszystko jeszcze bardziej. Zazwyczaj starał się być uprzejmym, żeby ludzie myśleli o nim jak najlepiej. Razem z Doną zachowywali się podobnie, to oni zawsze byli tymi najlepiej wychowanymi. Ciężka i długa podróż wyczerpała jego siły, a pierwsze chwile na zamku zestresowały go najbardziej. To dlatego nie mógł się powstrzymać od zgryźliwego komentarza.

Też z tego powodu starał się jak najmniej udzielać na przyjęciu. Król Henry i królowa Manea urządzili na jego cześć najlepsze przyjęcie. Jego ojciec przyjaźnił się z królem Henrym i zawsze mu powtarzał, że to naprawdę dobry i życzliwy człowiek, a Vesco charakteryzuje się z dobrego przyjmowania gości. Nie mieliby co jeść, ale oddaliby ci ostatnia kromkę chleba, tak mawiał król August. Musiał przyznać, że to naprawdę robiło wrażenie.

Nie mógł jeszcze określić jakie życie jest na dworze za sprawą jednego wieczora. Czas pokaże. Jednak na Vinnym i Gracji to wszystko zrobiło dobre wrażenie, chciał ufać przyjaciołom.

Lucas widząc, że Francis nie ma zamiaru podjąć rozmowy, nie mogąc wytrzymać ani chwili dłużej po raz kolejny wyszedł z inicjatywą.

– Książę, jeżeli chodzi o twoją... Jeśli chcesz by mój przyjaciel poniósł konsekwencję swojego zachowania to wiedz, że zajmę się tym.

Francis wyrwał się z zamyślenia. Przeniósł wzrok z podłogi na księcia. Młodzieniec choć był młodszy przerastał go, co było bardzo irytujące, z braćmi zawsze był równego wzrostu. Mimo to był szczupły, całkowite przeciwieństwo króla Henrego. Czarne włosy, powodowały, że jego twarz wyglądał jeszcze bladziej. Zielone oczy z nieprzyjemną miną sugerowały to co mówił karczmarz. Nie jedna osoba mogłaby się go przestraszy myśląc, że spotkali jakiegoś demona.

– Oh! Nie ma potrzeby. Jestem pewien, że Gracja z pewnością poradziłaby sobie sama. Nie potrzebuje mojej opieki – odparł z uśmiechem. Lucas nic nie odpowiedział jednak po jego kpiącej minie miał pewność, że nie uwierzył mu ani odrobinę. – Chciałem porozmawiać o innych sprawach.

– Czy to naprawdę tak pilne książę? Zapewne jesteś zmęczony po podróży, powinieneś odpocząć – powiedział rzeczowo.

– Tak ale...

– Lucas! – odezwał się dziewczęcy głos. Za roku wybiegła mała dziewczynka. Rude włosy rozwiewały się na wszystkie strony.

– Księżniczko – przywitał się Francis gdy Aurelia ustała tuż przed nimi. Uśmiechnęła się najbardziej szeroko jak tylko mogła.

– Gdzie Danielle? – spytał bez ogródek siostrę. – Miała cię pilnować. Nie możesz chodzić po korytarzach sama.

Dziewczynka nie przejęła się tym.

– Zgubiłam ją. Lucas słyszysz jak pięknie grają? Chodźmy zatańczyć! Proszę! – Zaczęła podskakiwać w miejscu. Lucas nerwowo spojrzał na Francisa, obawiając się jego relacji. – Lucas choć!

Sun Over the KingdomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz