Rozdział XII

23 2 0
                                    

Minęły miesiące, śnieg stopniał, lody opuściły rzekę Flum nadając jej swój normalny bieg. Ptaki wracały z odległych krain, trawa odzyskała swoją zieleń i pojawiły się barwne dywany kwiatów. Ludzie zbierali się do wiosennych porządków, na dobre żegnając zimę, a z nią również i trudne czasy. Niejedno zmrożone serce zabiło szybciej.

Można było usłyszeć śmiech dzieci, tańce i śpiewy. Poddani wyczekiwali najważniejszego wydarzenia tego roku. Zaślubin królewskiego syna z księciem Axis.

Przygotowania do ślubu szły pełną parą. Kucharze przygotowywali dania mięsne, smażone, gotowane, wędzone, robili ciasta i słodkie przekąski. Służki biegały w pośpiechu po całym zamku i czyściły każdy jeden kąt. Każdy dworzanin miał ręce pełne roboty. A termin przybycia gości oraz samego ślubu przybliżał się z każdą chwilą.

Nawet Francis nie miał czasu dla siebie. Ciągle ktoś zawracał mu głowę. A to przymiarki stroju ślubnego. A to ktoś przychodził pytać się o dania weselne, czy kwiaty na stołach. To ostatnie zadanie, ku rozpaczy Gracji, oddał jej. Mimo, że dziewczyna sama niewiele o tym wiedziała, to on, jako mężczyzna jeszcze mniej.

– I raz, dwa, trzy...

Francis westchnął gdy grajkowie po raz kolejny zaczęli grać spokojną melodię.

Ćwiczyli właśnie teraz pierwszy taniec. Kierował nimi nauczyciel tańca z Axis, najlepszy jakiego mogli znaleźć. Dla księcia miało to więcej minusów niż plusów. Był bardzo rygorystyczny i wymagający. W wolnych chwilach chwalił się swoim pobytem na dworach w Axis, wydawał się bardziej arogancki i zapatrzony w siebie niż książę Vesco.

Francis zrobił krok i stanął na nogę Lucasowi. Młodzieniec zdusił jęk i tylko rzucił mu mordercze spojrzenie.

– Wybacz – szepnął. Patrzył na swoje stopy by poruszać się w właściwą stronę. Pomylił krok i wpadł wprost na Lucasa, który prawię stracił równowagę.

– Książę! – krzyknął.

– Wybacz!

Nauczyciel uderzył wściekle pięścią w stół przykuwając ich uwagę. Stał dumnie wyprostowany w bogato zdobionym stroju. Ktoś mógłby pomyśleć, że to on jest tu księciem.

– Wasza Wysokość, czy możesz zapamiętać kroki. To krótki taniec.

– Zbyt skomplikowany – odparł. Skrzyżował ręce na piersi. – Nie możemy zatańczyć do czegoś bardziej skocznego? To ma być wesele nie pogrzeb.

– To niegodne książęcego ślubu.

Francis przewrócił oczami.

– Czy na dworze nie nauczyli cię tańczyć? Jesteś naprawdę kiepski – powiedział Lucas z kpiącym uśmieszkiem. Najgorsze było to, że miał racje. Nigdy nie przepadał za tańcem i o ile Dona była w tym naprawdę świetna, on podczas zabaw zawsze siedział przy stole.

Na dodatek Lucas tańczył świetnie. Jego maniery były dalekie od idealnych, ale niekiedy potrafił zaskoczyć. Przeświadczenie, że był gorszy od Lucasa doprowadzało go do szaleństwa.

– Dość tego! Skończmy dzisiejszą lekcje. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. – Kiwnął głową w stronę Lucasa i odszedł. Musiał dać upust swojej irytacji.

Gdy na dobre opuścił sale książę Vesco zwrócił się do mężczyzny.

– Zrób jak każe Francis.

– Panie, nie uchodzi. Nie możecie zatańczyć do ludowej muzyki! Co pomyślą goście? To będzie wielka porażka. Żadne z dzieci króla Augusta nie jest tak mało utalentowane. To będzie mój koniec, taki wstyd. Już nigdy nie będę gościć w Axis.

Sun Over the KingdomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz