Rozdział III

25 1 1
                                    

Francis nie spodziewał się, że miesiące upłynął tak szybko. Nim się obejrzał Dona była już po ślubie, a on sam powoli zaczął szykować się do wyjazdu.

Powoli narastał w nim niepokój. Zaczął żałować, że tak łatwo zgodził się z decyzją ojca. Mógł walczyć bardziej zaciekle. Jednak taki był Francis, zazwyczaj był miły i wszelkie emocje ukrywał pod maską dobrego zachowania. Rzadko kiedy dawał emocją górę, w dodatku słowa Dariusa wyryły mu się w pamięci i wiedział, że robi to wszystko dla dobra korony. Ale czy to było rozważne?

Znienawidzony książę ma zamieszkać w Vesco, gdzie prawdopodobnie wszyscy nim gardzą. To nie zapowiadało dobrego początku.

Francis nie zdecydował się na duży orszak. Nie chciał by ktokolwiek zwracał na nich uwagę. Wieli i bogaty orszak mógłby przyciągnąć uwagę zbójców i złodziei którzy tylko czekali by zaatakować. Postanowił wziąć tylko niezbędne rzeczy. Wiedział, że resztę może mu przywieść rodzina, gdy przyjadą na ślub.

Razem z Gracją i Vinnym ustalili niezbędnik ich skrzyń. Przede wszystkim ciepłe ubrania. Nie posiadali wielu futer jednak wiedzieli, że w przyszłości będą musieli się w nie zaopatrzyć. Niesprzyjający klimat Vesco prześladował go tak samo jak nastroje społeczne.

Nienawidził zimna, deszczu oraz wiatru. Vesco znajdowało się na północy przez co już na jesieni pojawiały się pierwsze mrozy i śnieg który trwał nieprzerwanie do wiosny.

– Słyszałam, że w Vesco zimą skuwają lód i kąpią się w lodowatych jeziorach – powiedziała Gracja siedząc na kufrze Francisa. Na tą myśl chłopcy się wzdrygnęli. To było nie do pomyślenia, nawet w Axis zimą można było się kąpać jedynie w gorących łaźniach. Być może byli zbyt przyzwyczajeni do wysokich temperatur.

– Ja słyszałem, że jedzą tam tylko mięso zwierząt i nic poza tym.

– Może nie wiesz, ale Serpen nie ma dostępu do morza, jedynie w rzece mogą łowić ryby. W dodatku to górzysty teren, wątpię by mogło tam rosnąć coś oprócz iglastych drzew.

– Ych... – Vinny westchnął po czym zwrócił się do Francisa. – Powiedz, że zabierasz ze sobą kucharza. I medyka.

– Oczywiście – odpowiedział lekko wzburzony książę. – Służbę i najwierniejszych rycerzy też. Nie bardzo ufam mieszkańcom Vesco, potrzebuję swoich ludzi z Axis. Przecież nikt nie będzie rozumiał mnie tak jak rodacy. Muszę mieć też własnego gońca by wiedzieć co się dzieje w kraju.

– Sądzisz, że nie pozwolą ci podróżować, albo... – dopytała Gracja.

– Czy to nie jest jasne? To ja jadę do Vesco, ponieważ chcą traktować mnie jak niewiastę. Nie pozwolę na to. Będę robił wszystko co robiłem do tej pory, a gdy tylko przyjdzie czas pojadę na wojnę.

– Podobno życie na dworze w Serpen jest również tak wystawne jak w Meridie. Tańce, biesiady, turnieje rycerskie, tak mówił poseł. – Gracja uśmiechnęła się pocieszająco, wstała z kufra gdy służba przyszła załadować go na powóz. – Może w cale nie dostrzeżemy zmiany.

– Ale dom to dom... W dodatku daleko od swoich...

Gdy przyszedł czas, wszystkie bagaże były załadowane, konie gotowe, przyszedł moment pożegnań. Uściskał rodzeństwo i pokłonił się królewskiej parze.

– Matko, ojcze.

Kobieta powstrzymując łzy uścisnęła go mocno.

– Wszystko będzie dobrze, Francis.

Jej głos był pocieszający, jednak łamał się bardziej z każdym słowem. Chciała by nie czuł się załamany, ale tylko pogorszyła sprawę. Wiedziała, że syna czekają teraz trudne przeciwności.

Sun Over the KingdomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz