Pov Jungkook
- Czemu się obraziłeś? Przez to, że dbam o Twoje zdrowie?
- Nie obraziłem... - westchnął - Tęsknię za tym.
- Jeszcze kilka dni, wytrzymaj proszę... A jak będziesz grzeczny to zajmę się Tobą ładnie...
- Dobra, przekonałeś mnie. Dziękuję za mandarynki.
- Nie ma za co. - zaśmiałem się cicho. Znam go doskonale i wiem jak go podejść. Pocałowałem go w policzek i przyglądałem mu się z uśmiechem, kiedy usłyszałem w kuchni swój telefon.
- Zaraz wracam. - poszedłem odebrać - Halo?
- Panie Min, sprawa jest dość poważna. - pani Wong nie brzmiała za dobrze
- Co się stało?
- Znaleziono Kim Taehyunga martwego. - serce zabiło mi szybciej.
- Jak to?! - udałem zaskoczenie. - On nie miał być w więzieniu?
- Okazało się, że nie stawił się do aresztu, a teraz jego i kilku innych, nieciekawych, mężczyzn znaleziono martwych. Obawiam się, że będziecie wzywani na świadków...
- Dlaczego?
- Bo go znaliście i łączyły was spory, ale proszę się nie martwić. Żaden z was nie jest podejrzany. - ulżyło mi
- Dobrze, proszę mnie informować na bieżąco...- pożegnaliśmy się i oparłem się o blat kuchenny, zawieszając głowę. Nie wiem czy jest się z czego cieszyć, Kim po śmierci też może ściągnąć na nas kłopoty.
- Co się stało? - poczułem dłoń męża na plecach.
- Nic takiego Kochanie...- uśmiechnąłem się lekko do Niego - Dzwoniła tylko pani Wong. Znaleźli Kima i resztę. - ściszyłem głos.
- Króliczku... - wziął moją twarz w dłonie. - Będzie dobrze. - zapewnił, ale chyba sam w to wątpił.
- Adwokatka też tak mówiła, ale możemy być wezwani na świadków, bo go znaliśmy. Musimy ustalić jedną wersje, żeby się nie mieszać podczas przesłuchania... - czułem jak zaczynają trząść mi się ręce
- Spokojnie... Co powiedziałeś policji gdy byli w szpitalu? - wziąłem głęboki oddech.
- Że porywacz wysłał mi adres i zażądał pieniędzy. I jak już pojechałem na miejsce, to byłeś na jakiejś polnej drodze, kawałek od opuszczonej farmy.
- Dobra. - widziałem jak się zastanawia. - To tak, porwali mnie spod twojej kawiarni. Nie wiedziałem co się dzieje, bo mi coś wstrzykiwali i brutalnie bili. Gdy znów zemdlałem, ocknąłem się przez jakiś huk i byłem uwolniony. Widziałem martwe ciała i wystraszony uciekłem i wtedy mnie znalazłeś. - powiedział poważnie. - Może być? - zapytał.
- Taak... I dla mnie ta wersja jest prawdziwa. Nie chce wiedzieć nic więcej, rozumiesz? - spojrzałem na Niego znacząco. Nie chce żeby mi opowiedział, jak zabił tych kolesi.
- Więcej nie wiem. - wzruszył ramionami i mnie pocałował. - Wszystko będzie dobrze.
- Yhym... - przytuliłem się do Niego. - Możesz znaleźć kogoś kto ulepszy nasze sygnety?
- Tak Króliczku. Załatwmy to jak najszybciej. - usiedliśmy na kanapie. Ciężko mi będzie nie martwić się o tą sprawę, ale to przecież my jesteśmy poszkodowani.
Yoongi wciągnął mnie na swoje kolana, tak, że siedziałem na Nim okrakiem.
- Nie forsuj się, wciąż pamiętam, że masz złamane żebro... - uśmiechnąłem się, pocałowałem go w głowe i zszedłem z Niego. Usiadłem na końcu kanapy i poklepałem kolana - Połóż się. - zrobił to od razu.

CZYTASZ
Friendship? Relationship? whatever but... Forever together! |M.Y. & J.J. BTS|
RomanceMin Yoongi & Jeon Jungkook |BTS| Czy dawna przyjaźń i skrywane uczcie zostają z nami? A może odchodzą z czasem? Yoongi z Jungkookiem przekonają się na własnej skórze jak trwałe potrafią być ich uczucia. Zdobędą się na odwagę i wyznają wszystko? C...