________________
Andrzej od czasu rozstania ze swoją prawie narzeczoną, przestał wierzyć w coś takiego jak miłość. Zwłaszcza po tym, jak okrutnie go potraktowała.
Wziął więc za cel unikanie i niszczenie wszelkich jej oznak, przez które mógłby ponownie popełnić wielki błąd.
Miał już ich serdecznie dosyć. Od kiedy tylko pamięta, potykał się o własne nogi, będąc nazywanym przez swoich własnych rodziców - nieudacznikiem i ciamajdą.
Inni go za takiego nie uważali, ale on tak bardzo uwierzył w słowa rodzicieli, że był przekonany, iż mną oni rację. Chciał im dowieść, że może się zmienić. Dlatego też postanowił wziąść się za siebie. Znalazł pracę, wkrótce poznał dziewczynę, która o mało nie została jego żoną.
Raz zdarzyło mu się wcześniej przyjechać z pracy do domu. To co zastał w ich sypialni, sprawiło, że jego wrażliwe serce pękło bezpowrotnie na pół. Zobaczył swoją narzeczoną w dwuznacznej sytuacji z jego sąsiadem.
Wszystko było już jasne. Po tym zajściu, zerwał z nią i kazał jej się wynieść z jego życia, wcześniej wymierzając kilka ciosów tamtemu mężczyźnie.
Od tego czasu minęło już kilka miesięcy. Stękała skupił się na obowiązkach, unikając spotkań z przyjaciółmi, aby nie zrobić im przykrości, gdy ten nie będzie miał ochoty na zabawę i flirtowanie z kobietami, które mu się najzwyczajniej znudziły.
Któregoś dnia niespodziewanie odwiedził go, jego najbliższy przyjaciel, Paweł.
Nie widzieli się od dłuższego czasu, oboje mieli swoje życie, a gdy Wąsek chciał się z nim gdzieś spotkać, ten skutecznie mu odmawiał.
Chłopak przyszedł więc do niego, aby z nim szczerze porozmawiać, bo mieli przecież o czym.
Andrzej nie wiedział, że Paweł jest w nim od dawna szaleńczo zakochany. Zdawał sobie z tego sprawę, że jego przyjaciel jest gejem, ale nigdy nie podejrzewałby, że jest przyczyną westchnień młodszego.
Rozmawiali o różnych sprawach. Od zawsze mogli powierzyć sobie swoje sekrety i dzielić się swoimi problemami. Jednak ten właśnie jeden z nich, który skrywał Wąsek nie chciał mu przejść przez gardło. Bał się, że go przez to straci. A to byłoby najgorsze, co mógłby go spotkać.
Jednak z drugiej strony, może najwyższa pora zaryzykować? I tak od wielu lat, to w sobie trzyma, pilnując się, żeby nie zrobić przy nim czegoś głupiego.
Po szybkim rozpatrzeniu nad ,,za" i ,,przeciw", wybrał to pierwsze.
Chciał to zrobić, już miał zamiar mu to wyznać, ale powstrzymał go sam Andrzej, u którego w głowie zapaliła się czerwona lampka. Dość szybko rozpoznał to, czego nie chciałby się od niego dowiedzieć. Kazał mu wyjść, nigdy nie wracać i dać mu święty spokój.
Paweł zawiedziony spełnił jego prośbę, i natychmiast opuścił jego mieszkanie.
Ten dzień nie tak miał się dla niego zakończyć. Miał pełną świadomość, że starszy nie odwzajemni jego uczuć, ale liczył przynajmniej na zrozumienie i deklarację dalszej przyjaźni.
Może jednak dobrze się stało? Miłość do osoby, która nie nadaje na tych samych falach, nie ma prawa zaistnieć. Wąsek dopiero teraz to zrozumiał. Kiedyś i tak by nie wytrzymał, chcąc go chociaż raz pocałować.
Już wie, że jego marzenia na zawsze będą musiały nimi pozostać.
Będzie cierpiał, jak to tej pory, tylko, że tym razem jeszcze bardziej. Andrzej już nigdy nie spojrzy na niego tak jak kiedyś.
Nie na jak przyjaciela, tylko jak na osobę, która o mało nie wyznała mu swojej miłości. Przecież on nie był nawet tej samej orientacji co on. Jak mógł przekroczyć tą linię, która tak ich dzieliła? Jak mógł to wszystko zniszczyć?
Tymczasem Stękała nie mógł się na niczym skupić. Wciąż miał przed oczami tą smutną od odrzucenia twarz Pawła. Patrząc się na niego, zobaczył w nim swoje odbicie.
Przeszłość zostawiła na nim duży ślad, której wydawać by się mogło, że nie da się już usunąć.
Tylko dlaczego czuł się głupio przez to co zrobił, a raczej czego nie zrobił?
Czemu w jego pamięci utkwiły mu najczęściej same wspomnienia związane z Wąskiem?
Wszedł z galerię zdjęć w swoim telefonie, i zaczął je przeglądać. Nawet tam nie brakowało tego chłopaka, o którym tak nieustannie myślał. Byli na nich tacy uśmiechnięci, zanim poznał swoją pierwszą miłość. Chociaż ona nawet tak naprawdę nią nigdy nie była.
Przy niej nie czuł się tak jak przy Pawle. To nie z nią chciał jak najczęściej przebywać, tylko właśnie z nim. To jemu się zwierzał, z rzeczy, których za nic w świecie by jej nie powiedział. A co najważniejsze, to jego znał o wiele dłużej niż nią.
Czy w takim razie jego serce podjęło wtedy złą decyzję, i wybrało nie tę osobę co trzeba? Wszystko na to wskazywało.
I choć chciał się przed tym bronić i sobie samemu temu zaprzeczać, nie mógł już dłużej słuchać głosu swojego zarówno sumienia jak i serca, które jednocześnie krzyczały to jedno imię - Paweł.
Wiedział już co musi zrobić.
Młodszemu również zebrało się na wspomnienia. Przesuwał palcem, po kolei ich zdjęcia, zatrzymując się na każdym z nich, choć na minutę bardziej im się przyglądając.
Przez to co uczynił, musi teraz srogo płacić. Żałował tego, że podjął taką decyzję. Mógł przecież z niej zrezygnować. Nie zrobił jednak tego. Postawił ich relację na jedną kartę, i ostatecznie przegrał. Karta spalona, tak jak ich przyjaźń.
Łzy wyznaczały sobie drogę po jego policzkach. W raz nimi spływał smutek, który już na zawsze z nim pozostanie.
Teraz to ktoś przyszedł do niego. Jednak nie spodziewał się tutaj nikogo, a tym bardziej tego, którego zobaczył za drzwiami. Był nim nie kto inny jak Andrzej, który również bardzo to przeżywał co on, było to po nim widać.
- Co ty tu robisz? Myślałem, że nie chcesz mnie więcej widzieć.
- Początkowo tak było, ale potem wszystko się zmieniło. Ty mnie zmieniłeś.
- Nic nie rozumiem. Możesz mówić jaśniej?
- Chcę Ci przez to powiedzieć, że od początku kochałem tylko Ciebie. Tylko nigdy nie mogłem tego dostrzec, zauważyć, wykorzystać. Zamiast tego popełniłem najgorszy błąd w moim życiu. Paweł, proszę wybacz mi, chociaż wiem, że na to nie zasługuję.
- Jeśli powtórzysz to kluczowe słowo, jakie wymieniłeś, to może się nad tym zastanowię.
- A o które Ci konkretnie chodzi?
- Zaczynające się na k
- Kocham Cię, Paweł. Dopiero teraz to zrozumiałem. Wypełnisz pustkę w moim skruszonym sercu już na zawsze?
- Tak, Andrzej, tak. Po tylu latach, mogę to wreszcie powiedzieć - też Cię kocham, bardzo. Mógłbym w takim razie Cię o coś poprosić?
- O co tylko chcesz.
- Mogę Cię pocałować?
- Nie.
- Jak to?
- A tak to, ja to zrobię za Ciebie.
I tak tym pocałunkiem spełniło się marzenie tych dwojga.
Paweł nauczył Andrzeja, że miłość zawsze istnieje, tylko trzeba w nią uwierzyć, i z troską dbać. Ale do tego potrzeba zaangażowania dwóch osób, których serca idealnie do siebie pasują.