Janne Ahonen x Simon Ammann

37 6 1
                                    

Dla GlueAccident

Powiedzmy, że jest to kontynuacja poprzedniej części o nich.
____________

- Możesz mi łaskawie powiedzieć, co się tutaj stało?! - Simon nie próbował ukrywać swojej irytacji i rosnącej złości, widząc w jakim stanie znajdował się ich pokój, który przypominał teren po przejściu tornada.

- Co się miało niby stać? Miałem gorszy moment, i musiałem się na czymś wyżyć - Janne mówił to ze spokojem w głosie, nie traktując tego co zrobił, za coś szczególnego.

- Ale akurat musiałeś to zrobić tutaj? W NASZYM pokoju?

- Nic Ci na to nie poradzę. Swoją drogą fajnie, że się o mnie troszczysz. Jak Ci minął dzień Jenny? Czemu jesteś taki zdenerwowany? Wszystko w porządku? Nic? Kompletnie nic?

- Przepraszam, ale sam dobrze wiesz, że mam bzika na punkcie czystości. Kto Cię znowu wkurzył, że doprowadziłeś się, do takiego stanu?

- No jak to kto? Debil Schlierenzauer. Myśli, że jak już zakończył karierę, to może żartować sobie z innych, traktując siebie jak bóstwo!

- Uspokój się. Nie wiesz jaki on jest? Każdy o tym wie. Ma taki charakter i tyle, a ty nie powinieneś przyjmować jego słów do serca.

- Łatwo Ci mówić. Do Ciebie akurat się nie przyczepił.

- Bo ja nie za niedługo nie kończę kariery. A Ty tak, dlatego stałeś się dla niego ofiarą.

- Ciekawe, jak w takim razie traktował siebie, kiedy postanowił odejść? To musiało wyglądać komicznie.

- Nie zapominaj, że sam przed chwilą powiedziałeś, że traktuje siebie jak bóstwo, widząc w sobie same zalety.

- A wad już nie chce zauważyć. Jaka szkoda, że Thomas już nie skacze. On jedyny miał na niego wpływ.

- Wpływ? O mało by się nie pozabijali.

- No właśnie. Gregor czuł się z jego strony zagrożony, czyli co może o tym świadczyć?

- No co?

- Czuł przed nim respekt. Tylko Morgenstern mógł go pokonać. Kogoś mi oni przypominają.

- Tak? Ciekawe kogo?

- Nas. W sensie mnie i Ciebie.

- Czy ja Ci w czymś ich przypominam?

- Znalazło by się parę rzeczy. A tak na poważnie, to choć z wyglądu trochę jesteśmy do nich podobni, to mamy takie same charaktery i osiągnięcia.

- Zaczyna się. Znowu będziesz mi rozpamiętywał, ileż to razy mnie pokonałeś, ile nagród zdobyłeś więcej ode mnie i bla bla bla.

- Sam musisz mi przyznać rację, że byłem od Ciebie pod tym względem lepszy.

- Powiedz to Gregorowi. Z pewnością się z Tobą zgodzi.

- A idź mi z nim. Czasami żałuję, że nie  palnąłem Morgensterna w ten jego pusty łeb.

- Ja też tego żałuję. Nie zdążyłem Cię porządnie trzasnąć, żebyś się opamiętał.

- Nic by to nie zmieniło. Przynajmniej będziemy się częściej spotykać, ukradkiem.

- Jak para nastolatków, najlepiej jeszcze za drzewami w krzakach.

- Ej, to fajny pomysł. Nigdy tam tego nie robiliśmy.

- Szkoda, że nie pomyślałeś o tym wcześniej. I nie śmiej się, bo mówię poważnie.

- Ja też mówię na poważnie. Spełnimy swoje fantazje, na które kiedyś nie mogliśmy sobie pozwolić.

- Weź się ogranij, jeszcze nas ktoś przyłapie i będzie afera.

- Mówisz tak samo, jak wtedy kiedy mieliśmy swój pierwszy raz.

- Wtedy to było co innego. Nikt o nas nie wiedział.

- A teraz już wiedzą. Dlatego tym bardziej nie będzie im to przeszkadzać. Sam często słyszałem podejrzane dzwięki dochodzące z pokojów niektórych z nich.

- Może jeszcze mi powiesz, że byłeś tam razem z nimi?

- Zmartwię Cię, ale niestety nie. Nie miałem tej przyjemności.

- Co proszę? Mam nadzieję, że się tylko przesłyszałem.

- Czyżby Simon był zazdrosny? Niemożliwe.

- A wiesz co? Chyba, źle zrobiłem, że nie dałem szansy Adamowi. To taki wspaniały człowiek, pełen klasy, wdzięku...

- Dobra, weź skończ, bo zaraz nie dobrze mi się zrobi.

- I kto tu jest zazdrosny?

- Nie schlebiaj sobie, sam nie jesteś lepszy.

- To co teraz zrobimy?

- W sensie, z czym? - uniósł sugestywnie brew.

- Na pewno nie z tym co Ci aktualnie chodzi po głowie - wstał z łóżka, udając się do łazienki. Po chwili z niej wyszedł, z wiaderkiem, miotłą i szufelką - no co tak na mnie patrzysz? Łap i do roboty. Samo się to nie posprząta.

- Muszę?

- Musisz. Będziesz miał okazję, żeby rozładować swoje emocje, w bardziej pożyteczny sposób.

- I tak Ci tego nie odpuszczę.

- Czego?

- Dobrze wiesz czego - złapał za miotłę, biorąc się do pracy.

- Niech Ci będzie, ale w razie czego wszystkiego się wyprę.

- Miłości nie da się wyprzeć.

- Ahonen, jaki się z Ciebie zrobił romantyk. Nie znałem Cię z tej strony.

- To od dzisiaj poznasz. I będziesz miał mnie przez to dość.

- Jeśli się postarasz, to może to polubię.

- W takim razie wyzwanie przyjęte. 

ONE SHOTS II Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz